Witam,
Chyba Pan Bóg zapomniał o nas – o zwierzętach , które giną w czasie tej powodzi ….tylko co one temu winne.
Byłam w piątek na działkach i już zaświeciła iskierka nadziei bo rano świeciło troszkę słońce i było dość ciepło , to te zestresowane kociny mogły choć prze chwilę wygrzać się na słoneczku.
Woda z domku P. Zofii troszkę opadła – czyli wypłynęła z domku. Jednak ogólnie jest syf zaczynają gnić rośliny, ryby pływają do góry brzuchami, potopione jeże , małe szczurki – co mogę wyławiam i wynoszę na wały przykrywam ziemią . W domku u Zofii syf - nie mam klucza do domku i nie mogę posprzątać a jest co - mieszka tam 7 kotów =załatwiają się w środku, gnije stare jedzenie zostawione przez Zofię (w srodę 19.05.br). – prosiłam o dostarczenie przez córkę lub Zofię kluczy ale bez echa .Całe zadowolone, że ja dokarmiam te koty-
W sobotę Cd. tyle ze jakoś bez sił i optymizmu – jak tak będzie jak jest to ta woda opadnie dopiero za 2-3 tygodnie. Pijaczki , którzy pozwolili dokarmiać mi na swojej działce koty ( od strony MPWIK) prosili minie o dokarmianie wilczura, który mieszka na ich działce – powiedziałam, że nie wezmę na siebie tego obowiązku i mogę załatwić Eko patrol i zabrać psa do schroniska j Jest cudnej urody ale… nie był nigdy wyprowadzany i nie chodził na smyczy. Mieszka na działce 116 w kojcu , pilnuje bardzo . Po powrocie do domu zadzwoniłam do Fundacji Sfora i dostałam w niedzielę ok. 10 kg suchego, 4 duże puszki Darling 2 duże worki makaronu i 2 małe torby chapi i dostałam też suchej karmy ok.12 kg i 6 kg lichej kolorowej Jedzenia dla kotów. idzie tego od groma – chyba sama finansowo nie dam rady . U samej Zofii codziennie zostawiam w 3-ch miejscach domku 0k 1,5 – 2 kg suchej puriny, 2 duże puszki kitte , ryż ( bo tak ich nauczyła P. Zofia) a na to kładę wątróbki lub mielone z indyka a takich miejsc jest kilkanaście .
Po niedzieli jestem załamana i zestresowana – byłam karmić w tą burzę – wody znów przybyło –do stanu ponad kolana. Ale ja w czasie burzy chodziłam i bałam się, że pierdyknie mnie piorun – chociaż modliłam się, żeby mnie ominął – waliły pioruny bez opamiętania – blisko Wisła , duże drzewa i wszędzie woda – ogrom wody. Niestety przechodząc przez ogrodzenie na działce - poślizgnęłam się i zaczepiłam pupą o siatkę – porwałam ten strój P.Iwony. ok.3 cm – będę musiała odkupić go na Allegro – musisz mi pomóc – mam nadzieję, że mnie nie ochrzani – po powodzi jakoś załatwimy – wróciłam cała mokra – bo lało okropnie. I chtba końca tego nie widać na działce 94 jest kotka z kociakami tak mi się wydaje bo bardzo coś piszczy – muszę dać tam choć grubszy kocyk żeby nie leżały na trym syfie. Nie mam się tam jak dostać bo drzwi zalane do połowy i nie można ich otworzyć a okienku jest krata –ale zostawiam jedzenie- dużo suchego, wodę i mokre – wszystko wyjedzone. A Pan wybił szybę i kotka może wchodzić i wychodzić chociaż nie wiem gdzie bo żeby gdzieś się dostała to musi iść po siatce ogrodzenia a wszedzie woda, bezmiar wody.
Ogólnie do d…i bez większej nadziei na szybką poprawę doli kotów.
Te w MPWIK jedzą ziemianki z sosem i resztkami mięsa nawet zupy i surówki – mają wodę i suche a śpię pod samochodami i gdzie się da – próbują przedostać się do swoich starych miejsc ale rezygnują a nawet ja sama je odganiałam bo bałam się żeby się nie potopiły.
Dziś chyba nie pojde bo muszę odebrać Pazurka i brata Lolka z lecznicy –same złe wieści , Romeo i Julka i cała kocia banda czeka na Mizianie – chyba Jagiellończyki nie umrą – mają dużo suchego i wodę
Iza
pytanie czy ktoś przyjął by na tymczas 7 maleńkich kociąt
