Maciuś wczoraj póżnym wieczorem wrócił na swój teren
po kolejnej próbie wypuszczenia z klatki,po dwóch bezskutecznych próbach karmienia na siłę w ręczniku dałam za wygraną
bilans?
od piątku wieczora do wczoraj godz 21 zjadł objętościowo nawet nie pół puszki 400gramowej
2 razu sikał,nocą z soboty na niedzielę zrobił kupkę,potem już nie
wypuszczony z transportera uciekł w podskokach za płot,nakarmiłam resztę stada,wymiziałam szylkretkę,pogłaskałam dużego pingwinka,zostawiłam jeszcze kilo chrupek pod daszkiem
byłam dziś sprawdzać,chrupki wyjedzone do ostatniej,dobrze że wzięłam następną paczkę,puszkę przy mnie wrąbały na wyścigi,pokazały się następne cudeńka,jeden rudy,drugi rudo biały i tri
Macius pod wiatami na terenie zajezdni,jak sypałam suche,chciał podejśc,potem mnie rozpoznał i schował się z powrotem

mam nadzieję że jak się oddaliłam to pojadł
miała byc dziś łapanka na kolejne do sterylki ale nie wiem czy sie odbędzie ,bo od godziny mam nowego tymczasa,burasek z białym kołnierzykiem i skarpetkami,młody ma jakieś 8-9 mcy,lśniące futerko tylko strasznie brudne
chyba kotka,pchała się za każdym człowiekiem do sklepiku pod moim blokiem,ósemkowała,albo wypadła z balkonu czy okna albo ktoś wyrzucił(może głośna ruja?)
do ludzi przyjazna niestety warczy na moje koty strasznie,musiała byc jedynaczką
ogłoszenia rozwieszone ,może znajdzie się właściciel,jak nie, wykastruję i będzie do adopcji
a teraz już możecie na mnie wieszac psy,zrobiłam to co uważałam za słuszne w imię dobra i zdrowia kota którego mi powierzono