Dziś kolejny mały kroczek do przodu.
Ludwiś przyszedł z moimi kotami do kuchni w trakcie szykowania śniadanka. Co prawda nie wskoczył na blat, tak jak moje łobuzy

ale siedział nieopodal i obserwował. Później poszedł za miseczkami do pokoju, nie uciekł i zaczął jeść w mojej obecności i nawet dał się przy tej miseczce pogłaskać!!!!
Ale jak leży na podłodze, to nie ma szans by go pogłaskać. Można co prawda już przejść blisko niego nie patrząc się w oczka (bo jak patrzę to zwiewa, myśląc że idę po niego

), ale nachylić się i pogłaskać to gdzie tam.
No ale pomalutku, wszystko po kolei.
Nagrałam filmik, jak Ludwisio się bawi, postaram się wrzucić wieczorkiem
