Zdjęcia i film będą jutro.
Dziś pierwszy raz miałem okazję poznać Czarnego bliżej. Czarny na początku żałośnie pomiaukiwał i chyba trochę się mnie bał - musiałem zamknąć od zewnątrz wybieg, żeby móc go "dopaść" w środku kociarni. Czarny dość szybko się przekonał, że głaskanie jest fajne i już po minucie siedział na kolanach i mruczał. Ogon miał cały czas podkulony, ale nadstawiał się do głaskania bardzo chętnie. Po chwili zwinął się w kłębek i mrucząc usnął
Czarny jest młodym kotem, z pyszczka podobny jest do naszego milanowskiego Misia. Ma ładne błyszczące futro i nie wygląda na zaniedbanego.
Czarny był kotem wychodzącym, ale już niestety nigdy nie będzie. No chyba, że nowy dom zafunduje mu wolierę. Myślę, że szybko się przekona do domowego życia. Widać, że obecność człowieka sprawia mu przyjemność. No i oczywiście w domu będzie miał szansę wyleczyć się z białaczki, czego mu wszyscy życzymy
