Bardzo dziękuję Ani-Pisiokot za torzarzystwo i dodawanie mi ducha we wczorajszy poranek.
Zbyszkowi od Anity też, chociaż czekał na mnie na Piotrkowskiej 233
A tak w ogóle, to właściwie nie chce mi się nawet pisać.
Wczoraj rano prosiłam tę opiekunkę o telefon drugiej karmicielki - tam ich podobno sporo, rano żarcia leżały tony - widziała się z nią, ale nie miała czasu poprosić o telefon.
Prosiłam o niekarmienie gnojka w ciagu dnia - podjechałam o 17tej, na parapecie stała micha z porcją większą od malucha - swoją drogą ciekawe, czy dziennikarz oglądał te kociaki - bo ani one śliczne - straszliwie brudne, ani z niebieskimi oczami.....
Prosiłam o sprzątniecie o 18tej, kiedy kończy pracę niezjedzonego żarcia - ok.20.30, kiedy byłyśmy tam z Agą pierwszy raz - z mich się przelewało, na parapecie kociaka stała kolejna porcja, tym razem wielkości pół kociaka.
Aga wszystko staranie zebrała.
Potem kursik pod Zgierz, fotki, i powrót na Piotrkowską - tyle że koty niespecjalnie głodne współpracować nie chciały.
Nie chciałam marnować okazji - koty przez cała noc głodne, poza tym jeśli maluszki wchodziły na parapet, ten ostatni mógł w każdej chwili wyjść na podwórko - podjechałm dziś rano.
Plon - złapany kociak + dwa dorosłe koty, kociak w dt u Anity i Zbyszka, którym dziękuję jak nie wiem co - po raz kolejny zresztą, dorosłe w lecznicy - już wiem, że jedna kotka w ciąży.
Zdjecia mam, wkleję.