Kumpel i Czmurasy trzy - sobie śpiewam a muzom i jest OK

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie kwi 19, 2009 15:21

witam niedzielnie... oczywiście z pracy... (bo ja pracuję w różnych, dziwnych godzinach).

Zdjęcia, oprócz tego, że modele słodkie... to i specjalista robił...
zięć ma dobry aparat z obiektywem pozwalającym nawet w stosunkowo ciemnych pomieszczeniach robić zdjęcia bez lampy... i to daje dobre efekty... oprócz tego jest dobrym fotografem...
Ale niestety teraz (może będą zdjęcia ze świątecznej sesji Tuśka) musimy się zadowolić moją produkcją... ale myślę, że koty będzie można rozpoznać... hihi

Widzę, że zdjęć się trochę nazbierało i muszę zrobić remanent...
Udało mi się jednak wysłać coś do albumu... i na początek historia Kumpla. Myślę, że teraz już łatwiej mi pójdzie umieszczać zdjęcia...

A będą one tu:

http://picasaweb.google.pl/hibpo1

będę tu dorzucać sukcesywnie... i może uda mi się zgromadzić całą dokumentację mojego zwierzyńca...

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 15:22

jakoś tak się układa, że należy oglądać od ostatniego albumu...

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 15:49

Cudne! :D
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie kwi 19, 2009 15:52

Kumpel na tych zdjęciach - cudny! sama slodycz :love:
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Nie kwi 19, 2009 16:16

jakoś nie mogę sobie poradzić z Picasa... stare zdjęcia widzę... ale chciałam wrzucić wczorajsze... i nic... nie mogę znaleźć...

Znajdęinny sposób... ale za chwilę...

Teraz wracam do Tuśka...
przyjęcie go to była szybka i najlepsza decyzja... nie miałam nigdy do czynienia z kotem z problemami, chociaż czytając od jakiegoś czasu forum... wiedziałam, że takowe są... Ale co innego czytać, że inni mają problemy... a co innego takowe mieć...
Zaczęło się całkiem nieźle... po przyjeździe... kot był zestresowany ale nie przejawiał specjalnej agresji.... (przyjechał do nas ok 20.)... oczywiście fuczał, prychał i machał łapkami... ale nikogo to specjalnie nie martwiło... bo wiadomo, że zwalił się na niego cały świat...
Dopiero późnym wieczorem, jak próbowałam go wziąć na ręce (wcześniej po przyjeździe był chwilkę na kolankach), podrapał mnie tak, że krew się lała strumieniami. Może go coś zabolało, a może coś mu się przypomniało... nie wiem... pewnie moja to wina, że chciałam za szybko i za dobrze...
W każdym razie zestresowaliśmy się oboje...
Dostał swój apartament, kuwetkę, jedzonko... i właśnie ...się okazało, że jedzonko nie znika... próbowałam wielu rzeczy... i nic...
Już nie wiem, może on jadł troszkę... ale ja tego nie widziałam...
Jako dobra uczennica-podczytywaczka forum... spanikowałam... bo ile kot może nie jeść?...
Na szczęście Tusiek sam zdecydował, że jedzenie to fajna rzecz... i obyło się bez zbędnych zabiegów...
Tylko, że każda próba zbliżenia się do niego owocowała nowymi kreskami na moich rękach ... i dziurkami po ząbkach....

Ale teraz mamy to już za sobą. Pomógł nam bardzo Koleś... to on wchodził do Tuśka... on mu pokazywał co i jak w domu... obrywał od niego... ale dzielnie wszystko wytrzymał... Emiśka na ten czas sama przeniosła się na okno w kuchni... która jest po drugiej stronie domu i uważyła, że problem sam się rozwiąże.
Najgorzej na tym wychodził oczywiście Kumpel... który, bardzo chciał bliżej poznać to 'coś kociego'... a koty są jego niewątpliwą miłością.
Na nim skupiała się w końcu cała agresja, choć wcale nie podchodził blisko. Nadal Bartuś czasem pogoni Kumpla, chociaż często przechodzą obok siebie... a nawet Tusiek próbuje obwąchiwać psa.

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 16:30

Stan na dziś: Tusiek to megamiziak.... on, najwięcej ze wszystkich siedzi na kolanach, jest głaskany i dotykany (szczególnie jak pakuje się do jedzenia) i trzeba go przemieszczać by cokolwiek zrobić. Oczywiście zdarza mu się drapnąć (ostatnio męża)... ale to już są sporadyczne wypadki...

Nie wyobrażam sobie tego kociaka na sznurku... on ma tyle energii, że starczyłoby na kilka kotów... i jeszcze by zostało... to żywe srebro i przymilak...
Jest drobniejszy od Kolesia i Emiśki... ale teraz wcina za stracone lata...
Koleś je tylko suche (ew. odrobinę tuńczyka z puszki), czasem popije trochę zwykłego mleka.
Emiśka je mokre, suche, i wołowinkę przemrożoną, ale nic ludzkiego...
żadne szyneczki czy inne frykasy nie wchodzą do jej menu
Za to Tusiek je wszystko... najmniej suchego, bo już raczej nie ma na to miejsca.... mokre wcina swoje (i to czego Emiśka nie dokończy), uwielbia wołowinkę (ale jak wiele innych rzeczy zrzuca ją na podłogę i stamtąd zjada), lubi masełko, i wszystko co ludzie jedzą... od kurczaka nawet kosteczki drobniutkie zje jak się nie zauważy... wszystko co jest na stole... to musi być jego, choć do spróbowania...
A.... nie napisałam, że ze względu na psa... koty jedzą z 'wysokiego' stołu... czyli ich stołówka jest na regałach.
Bo oczywiście Kumpel, kocha swoje koty, oraz uwielbia ich jedzonko...

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 16:49

hibpo pisze:Stan na dziś: Tusiek to megamiziak.... on, najwięcej ze wszystkich siedzi na kolanach, jest głaskany i dotykany


Niesamowite! Zdziałaliście cuda!
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie kwi 19, 2009 16:58

Picie w naszym domu to osobny temat... w przedpokoju stoi wielka miska z wodą... z niej pije właściwie tylko Emiśka...
Kumpel pije prosto z kranu w łazience... muszę zrobić zdjęcie... bo wygląda bosko, jak tak obejmuje umywalkę i pije (a szczęście nie umie sobie sam odkręcić kranu... hihi) albo z wiaderka na werandzie...
Koleś też preferuje wiaderko na werandzie albo w łazience w wannie ma wodę w przechylonym wiaderku.
Tusiek - właściwie nie wiem gdzie on pije... trochę tu, trochę tam... ale z pewnością pije... bo siooo jest regularnie...

No tak... już jest dobrze... ale jeszcze kilka tygodni temu było ciężko... ale był plan by w szybkim tempie przeprowadzić Tuśka z własnego apartamentu do kotów (czytaj: do mojego pokoju), więc szybko zaczął zwiedzać pokoje (wszystkiego trzy i kuchnia...ale zawsze). Wtedy zaczęły się formować jego stosunki z kotami. Teraz więcej czasu spędza z Emiśką... razem się ganiają... razem się stołują... razem próbują zmieścić się do jednego koszyka (oczywiście Tusiek próbuje się wepchnąć) i kotłują się oboje w domku wiklinowym na szafie. Właściwie to Emiśka nie ma wyjścia... ona i Tusiek są kotami czysto domowymi. Jak Kolesiowi znudzą się zaczepki Tuśkowe... to każe się wypuścić do ogródka... i tam odpoczywa, w trawie lub na słupku...

Wszystkie koty uwielbiają siedzieć na oknie. Mają swoje kocyki, swoje poduszeczki w ulubionych miejscach. A że czasem w ferworze walki spadnie jakaś doniczka?.. wypadki się zdarzają.
Jesteśmy teraz na etapie siatkowania okien... by w pełni zwierzaki mogły korzystać z wiosny i lata..

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 17:24

Wątpię, czy to jakieś cuda jak sugeruje Anitka. Wszystko robione właściwie na żywca, tzn Feliway w kontakcie od przyjazdu kociaka, ale w pokoju w którym po kilku dniach Tusiek przebywał sporadycznie..., kropelki Bacha dotarły od Ryśki (dzięki za szybkość) ale właściwie po jednym dniu (4 dawkach po 4 krople) kot zachowywał się dużo gorzej (bardziej agresywny, podudzony, nerwowy). Pewnie może być taka reakcja, ale jakoś tak wyszło, że więcej kropelek nie dostał... cóż...
I jeszcze, żeby nie stresował się zbytnio, na samym początku miał założony krótki sznureczek. Tak jak miał przez długi czas. Ale przy pierwszej możliwej okazji (podczas jedzonka) zdjęłam mu go. I tak zostało.
Aha.. i wtedy jeszcze wydawało mi się, ze jakoś tak drapie się w okolicach uszu. Nie był to czas na powtórzenie Advocata, ale zaocznie dostał surolan.. i to mu chyba pomogło.

Teraz widzę, że w tym wytartym miejscu włoski chyba zaczynają odrastać. On w ogóle ma taką inną (niż pozostałe koty) sierść... nie wiem, czy taka jego uroda, czy to był brak jakichś składników...
na główce, powyżej śladu po sznurku... za uszkami ma dosłownie taki puszek... a nie normalne włosy. Na zdjęciach tego nie widać.
Uszka też jakieś gołe. Już widzę zmianę wyglądu sierści i mam nadzieję, że to się utrzyma.

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 18:05

teraz dla odmiany opowiem coś z historii Kumpla, a właściwie tuż przd...
Pracuję w Warszawie, w dużej firmie, która organizuje pracownikom naukę angielskiego. Wtedy, w 2006 roku wyglądało to troche inaczej... ale zajęcia miałam w siedzibie firmy o 17-nastej, a potem pracę zaczynałam o 21. Od 18.30 do 21 trochę czasu było, więc postanowiłam pojechać do jednego, długo czynnego sklepu.
I nie wiem, czy można sobie coś wymyśleć, wyczarować. Ale jakoś tego dnia coś takiego się stało.
By dojechać do tego sklepu wsiadłam w autobus, a tam siedziała kobieta, starsza (ale nie stara) widać, że miała kłopot z nogami. I przy niej siedziały dwa psiaki. Jeden było podobny nieco do mojej zmarłej pół roku wcześniej Norki, drugi właściwie też, ale troszkę większy.
Zrobiło mi się strasznie żal, że nie mam już psiaka.
Zaczęłyśmy rozmawiać. Obie suczki były po przejściach (jedna znaleziona jeszcze ślepa w worku z bratem, a druga zgarnięta z pobliskiego bazaru z połamanymi nogami). Kobieta wysiadła wcześnij, a ja patrząc na te słodkie sunie postanowiłam 'postarać' się
o jakiegoś czworonoga. I nie zdążyłam. Bo następnego dnia rano, jak wracałam z pracy... znalazłam Kumpla. Tą kluskę, o której nawet mój wet nie potrafił powiedzieć nic o możliwych przodkach... hihi

I tak to właśnie nastała era Kumpla i kumplowatych... jak potocznie mówimy o naszym zwierzyńcu...

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

Post » Nie kwi 19, 2009 19:37

Piękne opowieści...

Ja mam bardzo dobre wieści od Kubusia, i nie mogę się powstrzymać, żeby tutaj nie napisać... Kubus na razie bardzo ok. :D
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Nie kwi 19, 2009 19:38

jak milo czytać dobre wieści :)
Adoptuj, nie kupuj. Obrazek

Jeśli czujesz ból to znaczy,że żyjesz ...
Jeśli czujesz ból innych ludzi, to świadczy o tym, że jesteś człowiekiem ...

Anna Rylska

Avatar użytkownika
 
Posty: 17451
Od: Wto wrz 12, 2006 12:16
Lokalizacja: Grodzisk Mazowiecki

Post » Nie kwi 19, 2009 20:29

Tusiek
z więzienia na sznurku
trafiłeś do prawdziwego domowego raju
tak fajnie się czyta :P :P :P
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon kwi 20, 2009 20:22

Czekam na dalsze opowieści. :D
Obrazek Obrazek

anita5

 
Posty: 22470
Od: Sob cze 18, 2005 16:48
Lokalizacja: Śląsk

Post » Pon kwi 20, 2009 20:44

Strasznie się cieszę z Kubulkowego domku... mam nadzieję, że oboje... jego Pańcia i Kubuś dadzą sobie szansę na dobre wspólne życie...

Pozdrów Anitko Kubusia i nowy domek przy najbliższej okazji

hibpo

 
Posty: 684
Od: Wto sty 13, 2009 16:20
Lokalizacja: okolice Warszawy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: dorcia44, Google [Bot], niafallaniaf, puszatek, quantumix i 75 gości