No wlasnie, to ja sie tez podepne.
U nas w tej chwili na oknach jest taki rodzaj zaluzji zewnetrznych. Wyglada to tak:
Zaluzje oczywiscie mozna zamknac do konca i to na amen, ze promyczek swiatla sie nie przeslizgnie... W tej chwili radzimy sobie tak ze jesli chcemy otworzyc okno, to zaluzje sa zamkniete nie na maksa tylko te male dziureczki robia wentylacje, ewnetualnie zostawiamy dodatkowa szparke 4cm na dole. Druga opcja to: otwieramy zaluzje, ale okno utwieramy tylko na 4-5 cm - ono jest przesuwne, nie uchylne.
Tak do konca nie satysfakcjonuja mnie te rozwiazania

Chcialabym moc po prostu otworzyc okno i sie nie przejmowac - zwlaszcza ze maz smrodzi papierosami w domu. I jak przychodza palacy goscie tez jest problem, ostatnio malzonek mial dziesieciu chlopa na pokerowej nocce i po prostu zamkneli sie w dziennej czesci mieszkania. Tylko ze nie ma tam kibelka i w zwiazku z tym i tak nie poszlam spac, tylko pilnowalam drzwi zeby przypadkiem idac na siusiu nie wypuscili ktoregos z kotow na salon z otwartym na osciez oknem (nadymili tak ze siekiere powiesic mozna bylo

)
Malzonek co prawda twierdzi, ze sie nie znam, i ze tu latem okien sie nie otwiera bo goraco i glosno (mieszkamy w centrum Lizbony) - ale ile sie mozna denerwowac o koty? Jak jestesmy tylko we dwoje to kontrolujemy okna, ale jak bedziemy miec jakichkolwiek gosci.... trudno zebym wpadala ludzim do goscinnej sypialni zeby sprawdzic czy nie ma tam przypadkiem kota a jak jest to czy okno jest zamkniete
