Jak sie nauczyc umiaru??? jak wy to robicie?...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon wrz 15, 2003 15:31

I o to chodzi - o dystans, nie o brak wrażliwości.
A oddawania kotka po tym, jak się go już wzięło też nie rozumiem ani trochę. Uważam, że takim ludziom nie należy już nigdy zwierzęcia powierzyć. Bo jeszcze rozumiem, że ktoś szuka akurat rudzielca, czy buraska, czy jeszcze jakiegoś tam. Ale jak już weźmie, pozna, to potem oddać !!!!????? Zgroza :evil:

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon wrz 15, 2003 16:29

Nie potępiaj ludzi z góry, są różne sytuacje. Ja np. gdybym miała się dokocić, musiałabym wziąć kociaka z możliwością ewentualnego zwrotu - moja Szarka to dzika, terytorialna bestia, która chyba uważa się za jedynego kota na świecie i nie wiem, czy by kociaka nie zaszczuła.
Deli

Deli

 
Posty: 14571
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Pon wrz 15, 2003 19:11

Deli pisze:Nie potępiaj ludzi z góry, są różne sytuacje. Ja np. gdybym miała się dokocić, musiałabym wziąć kociaka z możliwością ewentualnego zwrotu - moja Szarka to dzika, terytorialna bestia, która chyba uważa się za jedynego kota na świecie i nie wiem, czy by kociaka nie zaszczuła.

Ale to co innego.
Tak wróciła do mnie Małgosia - i to było w porządku. Nie udało się dokocić ludziom - trudno.
O zupełnie innej sytuacji pisze Anka - o oddawaniu zwierzaka, bo nie spełnił jakichś tam oczekiwań (Melania wróciła, bo nie pozwalała się dziecku nosić na rękach, Czupurek wróciła, bo... bo tak i już, kolor się nie podobał) albo ponieważ pojawiły się jakieś tam problemy i trzeba wziąć odpowiedzialność za zwierzę.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon wrz 15, 2003 19:19 Re: Jak sie nauczyc umiaru??? jak wy to robicie?...

Jednka odzywa sie gdzies jeszcze ten zdrowy rozsadek, ze jakis umiar musi byc....

U mnie tym zdrowym rozsadkiem i umiarem jest TZ. Kazdego kota musialam z nim wynegocjowac - i choc nie byly to zbyt trudne negocjacje, to wiem, ze na czwartego kota (raczej) sie nie zgodzi. A to przeciez tez jest jego dom...
ale rozumiem co przezywasz: ja tak mialam kiedy przyszlo do sprzedania pierwszych kociakow Pinki. z jednej strony cieszylam sie, ze ida w dobre rece, ze beda pieniadze - a z drugiej strony serce bolalo, ze mam sie rozstawac z moimi maluszkami. Przeciez to ja glaskalam jak pierwszy raz trafily do kuwety, ja biegalam po supermarkecie za Bebiko (bo przeciez takie zwykle mleko w proszku to za malo :P), ja wkladalam malenka lyzeczke z serkiem do pyszczka, ja spalam otulona piecioma cieplymi klebuszkami bojac sie poruszyc :) Kazdy kociaczek mial inny charakter, kazdego znalam i kazdy byl moj... I nawet fakt, ze wszystkie trafily naprawde dobrze - nie oslabial zalu z rozstania.
Rozumiem.. ja tez mam swira i ja tez chce nalezec do KLuPŚ ;)
Dolores
Obrazek

doloressa

 
Posty: 258
Od: Sob maja 31, 2003 21:20
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 15, 2003 19:25

Ja też! ja też chcę do KLuPŚ!! :lol: :lol:

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon wrz 15, 2003 19:25

Tak, u mnie też jest, a raczej był TŻ...
I tak godził sie na wiele...
Właściwie to jak już napisała ryska, to że nie zatrzymuje wszystkich kotów, którym pomagam, to zasługa tego, że znajduje im dobre domy i nie oddaję byle komu, np. Melki nie oddałam jakiemus psycholowi :roll: Utrzymuje kontakt z ludźmi, którzy koty biora itd. I wiem, że u mnie będzie miejsce dla kolejnego zwierzaka 8)
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pon wrz 15, 2003 19:27

Anka pisze:I o to chodzi - o dystans, nie o brak wrażliwości.
A oddawania kotka po tym, jak się go już wzięło też nie rozumiem ani trochę. Uważam, że takim ludziom nie należy już nigdy zwierzęcia powierzyć. Bo jeszcze rozumiem, że ktoś szuka akurat rudzielca, czy buraska, czy jeszcze jakiegoś tam. Ale jak już weźmie, pozna, to potem oddać !!!!????? Zgroza :evil:


Gorzej moze byc... Sasiedzi moich przyjaciol maja ogromnego doga i kupili sobie perskiego kotka. Zwierzeta jakis czas zyly w zgodzie, az pewnego dnia, nie wiedziec czemu (mam nadzieje, ze w zabawie, choc to niczego nie zmienia) pies zagryzl kotka... :( Mozna by rzec, ze tak sie zdarza i nawet znalezc jakies usprawiedliwienie na ten fakt gdyby nie to, ze "przemili" sasiedzi pedem pognali po.... kolejnego kociaczka :( I to do tej samej hodowli.
Mam tylko nadzieje, ze hodowca, ktory im sprzedal kota nie wiedzial co sie stalo z poprzednim. bo jesli wiedzial, to nie jest hodowca tylko fabrykantem...: :(
Dolores
Obrazek

doloressa

 
Posty: 258
Od: Sob maja 31, 2003 21:20
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon wrz 15, 2003 20:06

Anusia pisze:wlasnie dzis na ten temat myslalam, czytajac watek Lestata... Ze ja Katy podziwiam, bo ja chyba nie oddalabym zadnego przygarnietego kociaka... Melka jest u mnie 3 tygodnie i chyba serce by mi peklo gdybym miala go oddac... A Katy - najpierw Melus przeslodki, teraz Lestat - tez slodziaczek... Moze tez inaczej troche sie do tego podchodzi kiedy WIESZ ze ten kociaczek to na chwilke, zeby domek mu znalezc... Ale i tak serce musi pekac...

Wiesz, przez dość długi czas zajmowałam się adopcjami, teraz mąż nie pozwala i chwała mu za to, bo mnie to niszczyło psychicznie.
Od początku, przy wzięciu kociaka było wiadomo, ża akurat temu, to szukamy domu i człowiek na siłę się starał nie przywiązywać. Ale ciężko jest.
Na Saurona miałam dwóch chętnych - wyłowili go z canisowej adopcji na odległośc i zachciało się im go adoptować. To tak wypiętrzyłam problemy z pielęgnacją oka, że sobie odpuścili i wzięli zdrowego kociaka.
A w sumie wyadoptowałam tych zwierzaków kilkanaście, jeśli nie więcej i za każdym razem kot mieszkał ze mną przynajmniej tydzień... Było ciężko...
Generalnie, przynajmniej ja, inaczej podchodzę do kotów które zostają, a inaczej do tych, którym szukam domu (powinnam była użyć czasu przeszłego, ale mi wtedy zdanie zgrzytało, więc jest teraźniejszy). Traktuję je fizycznie jednakowo, ale stawiam barierę emocjonalną, bo nigdy bym im nie znalazła odpowiednio dobrego domu... :?
Obrazek

lakshmi

 
Posty: 2870
Od: Pt mar 01, 2002 23:48
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon wrz 15, 2003 20:12

Ja właśnie sobie rozię przerwe w adopcjach, bo mnie to emocjonalnie wykańcza :(
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Pon wrz 15, 2003 21:32

lakshmi pisze:Od początku, przy wzięciu kociaka było wiadomo, ża akurat temu, to szukamy domu i człowiek na siłę się starał nie przywiązywać. Ale ciężko jest. (...) Generalnie, przynajmniej ja, inaczej podchodzę do kotów które zostają, a inaczej do tych, którym szukam domu (...). Traktuję je fizycznie jednakowo, ale stawiam barierę emocjonalną, bo nigdy bym im nie znalazła odpowiednio dobrego domu... :?

i ja podobnie. teraz u mnie greebo zadecydowal. ze juz koniec z adopcjami. ale swego czasu kilkanascie kociakow i doroslych kotow przeszlo przez moj dom i z kazdym bylo sie ciezko rozstac. praktycznie o wszystkich wiem, co sie z nimi dalej dzieje, co jakis czas mam raporty o sterylizacji czy kastracji...mam pewnosc, ze wszystkie trafily do naprawde dobrych domow! "na pamiatke" z okresu adopcyjnego zostaly mi 4 koty ( poza moimi dwoma ), a wsrod nich krolowa, przy ktorej po prostu w pewnym momencie pekla mi bariera - i stalo sie! kicia zostala...ku obopolnemu szczesciu :D
KrólowaNocy[*], Greebo[*], Jaś[*], Bojówka[*], MiniMini[*], NeverMind v.Ciocia[*], Adolfina[*], FataMorgana[*] :(

jenny170

Avatar użytkownika
 
Posty: 1817
Od: Wto wrz 17, 2002 12:19
Lokalizacja: warszawa-mokotów

Post » Pon wrz 15, 2003 21:47

ryśka pisze:
Deli pisze:Nie potępiaj ludzi z góry, są różne sytuacje. Ja np. gdybym miała się dokocić, musiałabym wziąć kociaka z możliwością ewentualnego zwrotu - moja Szarka to dzika, terytorialna bestia, która chyba uważa się za jedynego kota na świecie i nie wiem, czy by kociaka nie zaszczuła.

Ale to co innego.
Tak wróciła do mnie Małgosia - i to było w porządku. Nie udało się dokocić ludziom - trudno.
O zupełnie innej sytuacji pisze Anka - o oddawaniu zwierzaka, bo nie spełnił jakichś tam oczekiwań (Melania wróciła, bo nie pozwalała się dziecku nosić na rękach, Czupurek wróciła, bo... bo tak i już, kolor się nie podobał) albo ponieważ pojawiły się jakieś tam problemy i trzeba wziąć odpowiedzialność za zwierzę.


Dzięki za zrozumienie :) O ttakich sytuacjach właśnie myślałam.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Pon wrz 15, 2003 22:10

boze... jutro ukaze sie ogloszenie.....
a jak ktos zadzwoni.... to musi byc ktos cudowny, kochajacy koty.... najlepij taki ktory stalby sie tez maniakiem rokcafe..... zeby nie bylo zadnego ale.....
nie moge oddac malutkiej w niepewne rece.....
najgorsze jest to, ze czasem nie da sie zrobic nic innego jak szybko czapnac kota z ulicy i zabrac do domu... bo nie ma innej mozliwosci....
Np Kropka... gdybym go szybko nie zabrala juz by nie zyl.... natomiast gdybym niedawno kotke sciagnieta z drzewa zabrala do domu a nie do schroniska to ... nie umarlaby tam ze strachu na nastepny dzien :(

Tyle juz kombinacji sie robilo.... a to uratowana kotke z malymi zabral kolega na wies... wszystkie male znalazly dobre domy... ale matka zaginela.... :( zawsze musza byc jakies ofiary.... :(

moim marzeniem byloby zeby ktos z forum , albo ktos jego aufany bliski chcial Lutke.... no ale....miejsca juz zajete....

W ogole dzieki wam za odzew
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon wrz 15, 2003 22:30

Katy pisze:Ja właśnie sobie rozię przerwe w adopcjach, bo mnie to emocjonalnie wykańcza :(

Pisała o tym też Lakshmi.
Dlaczego się tak dzieje?
Pytam ogólnie zupełnie. Dlaczego Was to wykańcza psychicznie?

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon wrz 15, 2003 23:00

no wlasnie o tym ten caly watek.....dlaczego musi nas to tak wykanczac?? dlaczego nas to tak wkancza?
moze jestesmy slabsze psychicznie.....
Obrazek
Obrazek

lidiya

 
Posty: 14084
Od: Sob cze 08, 2002 0:05
Lokalizacja: Toruń

Post » Pon wrz 15, 2003 23:16

lidiya pisze:moze jestesmy slabsze psychicznie.....

Nie sądzę, żeby to był powód :roll: Zajęłabym wtedy pierwsze miejsce :lol: ;)

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, LimLim i 66 gości