Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
puss pisze:a gdzie spis członków klubu?
alessandra pisze: do dziś boi się ludzi, przeważnie zmyka jesli ktoś przychodzi i tylko nieliczne osoby mogą go zobaczyc i pogłaskac (wybiera kociarzy tylko)
witam wszystkich, ja jestem tymczasową opiekunką Rozalki - biednej kituchny z fivem;
mam problem z wychowaniem...
Kiedy Rozalka trafiła do mnie, wszystko wydawało się być w porządku; koteczka bardzo szybko nas zaakceptowała, automatycznie zaczynała mruczeć przy miziankach - co prawda ograniczonych, nie mieliśmy odwago brać jej na ręce, szybko zauważyliśmy, że nie można jej dotykać obiema dłońmi w dwóch różnych miejscach, że należy zbliżać ręce nie od góry ale z boku, kiedy chowała się pod szafką, właściwie nie obawiałam się wkładać do niej rąk, drapałam ją pod bródką, a ona szybciutko wychodziła słodko, cichutko pomiaukując na powitanie; właściwie nie przeszkadzało jej w oswajaniu to, że tak mało czasu możemy jej poświęcić;
ale im stała się pewniejsza i bardziej poznała łazienkę zaczęły się drobne problemy, początkowo myślałam, że to tylko chwilowe i niedługo się skończy...otóż koteczka zaczęła boksować mnie łapkami, na początku przy gwałtowniejszym ruchu, teraz zdarza się to częściej; nie wydaje się to mocno agresywne: kilka zamachnięć i czasem fuknięcie na końcu; mam też problem z głaskaniem jej, kiedy leż na brzuszku, często szybko się odwraca i próbuje mnie chapnąć, ale mruczy Confused
jednocześnie; nie mam problemów z nacieraniem oczek, kiedy chwytam ją za skórę na karku - chwyt typu "mama" wszystko jest w porządku, najpierw przecieram solą fizjologiczną, potem wkładam detromycynę, Rozalka mruczy przy całej operacji; nauczyła się bawić, biega za szeleszczącą wstążeczką jak wariatka, systematycznie zdziera zębami plastry, którymi zaklejamy wywietrzniki w drzwiach, żeby koty nie miały ze sobą kontaktu; co prawda nie może się przyzwyczaić do dźwięku spuszczanej wody, natychmiast ucieka, o praniu i pralce w ogóle nie myślimy, bo na sam dźwięk wody z prysznica tez się chowa;
ja sama zaczęłam być niepewna przy niej, mimo że te szturchnięcia łapką nie wydają się groźne, zdarza mi się gwałtownie zabierać rękę, co powoduje większy popłoch;
nie wiem co robić...zdaję sobie sprawę, ze to kwestia czasu, ale martwi mnie to, że momentami wygląda to raczej jak regres naszych stosunków; martwię się tym, że nikt nie będzie chciał zaakceptować takiej koteczki - niewidoma, fiv i nie 100% miziak...
co z tym robić??? jak pisałam na ręce nie odważyłabym się jej wziąć, przynajmniej na razie i to rozumiem, ale przykro mi bardzo, że koteczka nie nabiera zaufania, ale staje się bardziej bojowa Sad
Rozalka ma coś ok roku, więc większość życia spędziła dzikując, niemniej jednak nie wydawała się totalnie nie przyzwyczajona do ludzi - sam fakt, że tak łatwo udało mi się ją złapać, to że zaczęła do mnie wychodzić spod szafki, bawić się, leczyć oczka etc
Bardzo proszę o rady i wskazówki jak i co robić????
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 73 gości