Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowotwór

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro gru 31, 2008 13:28

W niedziele pogorszylo mu sie. Juz zupelnie nic nie je i nie pije. Wymiotowal i juz nie mial sily nawet chodzic.

Pojechalismy do weta i kazal mu dawac kroplowki, czul sie odrobinke lepiej ale nic nie jadl. Wczoraj rodzice pojechali z Rambusiem to weterynarza na usg, mial okropną trzustke, cos nie tak z watroba, i koszmarne jelita (zgrubiona dwunastnica, zgrubione sciany jelit i jakies babelki gazu w jelitach).

Kot nie robi kupy od chyba tygodnia. Albo polknal jakas nitke czy cos i mu zatkalo, ale na zdjeciu roentgena nie wyszlo cialo obce, tylko w dwunastnicy i w jelicie grubym sa nacieki. Wet powiedzial ze to moze byc bialaczka albo nowotwor. Kot ma prawie 10 lat, nigdy nie wychodzil na dwor, nie mial kontaktu z innymi kotami, chyba zrobimy test na bialaczke bo juz nie mozemy wytrzymac tego stresu. Kot widac ze ma dosc, nie probuje walczyc, robimy mu kroplowki na sile. Upieramy sie ze to moze byc cialo obce (tydzien temu zauwazylismy ze brakuje jakies 50cm sznurka od zaluzji ale wet sugeruje ze to niemozliwe bo bylyby objawy ostrego brzucha). Kocurek jest leczony od ponad 2 miesiecy na zapalenie trzustki bez wiekszych rezultatow.

Weterynarz mowi ze mozna zrobic test na bialaczke ktory wysyla sie do niemiec (najbardziej wiarygodny). Ile takie badanie moze kosztowac?

Jestesmy zrozpaczeni, potrzebujemy porad. =(((

Pozdrowienia

rambusfenus

 
Posty: 4
Od: Nie lis 30, 2008 19:27
Lokalizacja: Mielec

Post » Sob mar 27, 2010 14:51 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowotwór

Witam też z Mielca i bardzo proszę o odpowiedź. Wczoraj podczas czyszczenia zębów u kocurka przy okazji zbadałam jego krew i okazało się że ma bardzo podobne wyniki do Twojego kotka. Kreatynina 3,8, amylaza 2110, reszta w porządku mocznik też - 20. Lekarz powiedział mi, że to nic i jedynym rozwiązaniem dla kota jest dieta dla nerkowców i obserwacja. Nie bardzo w to wierzę. Jedzenie już zakupiłam i umówiłam się na wizytę w Rzeszowie za 5 dni, bo badania wykonane w najbliższym czasie mogą nie być wiarygodne z powodu narkozy. Bardzo proszę o odpowiedź co to była za choroba i jak kocurek? Iwona.

rigormortis

 
Posty: 2
Od: Sob mar 27, 2010 14:41

Post » Pt kwi 02, 2010 5:56 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowotwór

Jestem już po wizycie w Jaminiku w Rzeszowie, ponownym badaniu, a w szczególności krwi i okazało się, że kocurek jest zdrowy!!!!!. Kreatynia 1, a mocznik 42. Pani weterynarz z sercem do sierściucha i pełnym profesjonalizmem pobrała krew, a ujarzmić mojego kota to ciężka sprawa - w pewnych sytuacjach, a w szczególności u lekarza wszędzie ma pazury i zęby. Szkoda, że w Mielcu nie ma takiej lecznicy i lekarza, o wynikach i sposobie leczenia kocura pisać nie będę...

rigormortis

 
Posty: 2
Od: Sob mar 27, 2010 14:41

Post » Sob wrz 03, 2016 15:18 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowo

Witam, jestem pierwszy raz na forum. Postanowiłam napisać do Was ponieważ nie wiem gdzie szukać pomocy. U mojej około 12 letniej kotki zdiagnozowano przewlekłe zapalenie trzustki.Nadmienię, że od 12 sierpnia przez dwa tyg.lekarze podawali kroplówki i leki twierdząc że to co widzą na usg to nowotwór i kota będzie trzeba uśpić, ewentualnie otworzyć w ramach ostatniej szansy i sprawdzić co się dzieje. Więc,po dwóch tyg. Kiedy kot zupełnie odmówił jedzenia po odstawieniu kroplówek i leków kot został " otworzony"okazało się że cierpiał na przewlekłe zapalenie trzustki a nie nowotwór. Problem tkwi w tym, że kotka jest dziesiąta dobę w klinice na lekach i kroplówka, czasami coś je... Ale to odstawieniu tych leków i kroplówek kot przestaje jeść. Jutro odbieram go do domu. I będę próbować go ratować, podając jedzenie strzykawka. Ale nie wiem czy to dobry pomysł,co ewentualnie mu podawać do jedzenia? Wyniki są podobno w normie. Może Wy macie jakieś doświadczenia i możecie się podzielić? .. Żal mi strasznie kotki, ale nie wiem czy nie powinnam odpuścić po tygodniu jeśli nie będzie jadła. Nie chce aby cierpiała. Tak myślałam aby jej gotować indyka, cielęcinę na rosole. Będę wdzięczna za rady.

martaratajczak

 
Posty: 6
Od: Pt wrz 02, 2016 14:09

Post » Sob wrz 03, 2016 16:38 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowo

Ja tylko podpowiem - może warto nauczyć się robić kroplówki i robić je kotkowi także w domu, jeśli na razie jest to niezbędne do tego, by jadł i jakoś się trzymał?
Obrazek ObrazekObrazek
Tosia, Basti, Rudi

Do zobaczenia Matrisiu. ♥ ♥ ♥ Kocham Cię.

Bastet

Avatar użytkownika
 
Posty: 7623
Od: Pon paź 12, 2015 19:20

Post » Nie wrz 04, 2016 11:02 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowo

Przede wszystkim tycze dożo siły Tobie i kotce, wspieraj ją jak możesz, żeby nie traciła ochoty do życia. Zgadzam się z przedmówczynią, że dobrze jest robić kroplówki w domu, jest to mniej stresujące dla kota, co w przypadku trzustki też jest ważne. Zresztą czasem czym mniej zabiegów tym lepiej.
Przejdę do meritum, chyba na poczatek najlepszy bedzie indyk, bo lekkostrawny, ryż tez.Nie byłabym pewna co do rosołu, aby nie był tłusty, na tę trzustkę. Po zabiegu warto byłoby zadbać, aby kotka odzyskała siły, także jak najmniej stresu i dobre jedzenie. Opiszę w jaki sposób karmiłam swoją kotkę, która była już na wykończeniu i lekarze kazali mi się z nią żegnać, a minęło już półtora roku od poczatku choroby i kotka ma się całkiem całkiem. Moja kotka niestety miala takie problemy, ze do dzis boi się jesć sama, więcej niż kilka chrupek, ale poza tym prowadzi całkiem normalne i wesołe życie, ma ok 10 lat,po operacji nowotworu w 2012, znajda. U nas niestety kotka zupełnie zrezygnowała z jedzenia i w ostateczności lizała sos, więc również dawałam jej wszystko co można było podać w postaci płynnej. Dawałam jej,kiedy bardzo schudła i była jak flak, różnego rodzaju karmy rekonwalescencyjne, ale tutaj UWAGA, wiem, ze nie wszystkie wolno stosować w przypadku problemów z trzustką - tutaj zalecam sprawdzanie opisów na kilku róznych stronach z akcentem na przeciwskazania, NIE MOZNA używać Purina VD Canine i Feline CN, Hills A/D, RC Recovery, Eucanuba VD - to ma jakos strasznie duzo tłuszczu chyba ponad 50%, bazuje na notatkach z choroby mojej kotki, te wszystkie karmy sa super po rekonwalescencji, ale niestety nie mozna ich uzywac przy zapaleniu trzustki!

Na trzustke BEZPIECZNE jest Hills I/D, który jest na problemy gastryczne, ale jest równoczesnie lekkostrawny i odzywczy. Uważam, że jest to jednocześnie najlepsze jedzenie spośród tych na problemy gastryczne. Minus taki, ze nie zmiesci sie do strzykawki, więc jeśli nie zechce jeść sama to trzeba zmielić blenderem, i wtedy można łatwo podawać strzykawką. Najlepiej na poczatek małe porcje, zeby sie przyzwyczaiła np 10, 15 ml, mozesz 2x5 ml, mnie sie na poczatku łatwiej operowało mniejszymi strzykawkami, teraz korzystam z 10 ml (moja kotka juz sie zupelnie przyzwyczaila do takiego karmienia i czasem dosłownie przychodzi i czeka). Kup różne wielkości i wypróbuj. Czasem karmę podawałam tez na łyżce, albo po prostu na palcach, a kotka zlizywała. I/D można też mieszać z gotowanym żółtkiem, jest bardzo odzywcze, ale może na wszelki wypadek poradź się z wetem, co powie na to żółtko.
Zyczę, żeby kotka szybko odzyskała siły, w tej sytuacji bardzo dużo zależy od Ciebie, reszta od kotki i Opatrzności. Mam nadzieję, że choć trochę podpowiedziałam. Trzymajcie się ciepło!

gladyssemiramis

 
Posty: 27
Od: Wto sty 27, 2015 15:30

Post » Nie wrz 04, 2016 11:17 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowo

Czytałam gdzieś jeszcze, że ktoś przy trzustce podawał RC Convalescence Supprort, taki proszek w saszetce do rozpuszczania w wodzie. Łatwe do podawania strzykawką, a moze sama zje, bo to taka smietankowata konsystencja. Ja to swojej dawałam, po małych porcjach, na poczatku jadła, ale niestety przy jej problemach nie przeszło. Możesz zapytać lekarza, czy to może.

gladyssemiramis

 
Posty: 27
Od: Wto sty 27, 2015 15:30

Post » Czw wrz 08, 2016 7:45 Re: Zapalenie trzustki u kota - a może jednak białaczka/nowo

Witam, dziękuje za pomoc ale niestety stan Kotki bardzo się pogorszył po odebraniu jej z kliniki gdzie przebywała około 2 tyg.Stawała się bardziej apatyczna, prawie w ogóle przestała się ruszać leżała wpatrzona w jeden punkt cały dzień, zaczęła bardzo ciężko oddychać słyszałam ja w drugim pokoju.Czułam w duchu, ze to chyba koniec , nie miałam sumienia jej w takim stanie wciskać znowu jedzenia czułam się jak kat...który chyba robi to wszystko dla siebie.W nocy nie mogła oddać stolca, znalazłam ja leżącą w kuwecie, widok porażający .Dostała zatwardzenia i musieliśmy jej pomóc w wypróżnieniu. Później już było tyko gorzej.Niestety walka od 12 siepania, codzienne wizyty w klinice, operacja, pobyt w szpitalu nic nie dał.Oczywiście były chwilowe poprawy jej zdrowia tzn. coś tam zjadła.Zadzwoniłam do kliniki gdzie była operowana, trafiłam na lekarza który jej nie operowała, ale pamiętał moja kotkę i zapewne rozmawiał z innymi lekarzami na temat zdrowia i rokowań kotki, powiedział mi że koty z nowotworem raczej nie rokują.Więc szybko pojechałam do kliniki i okazało się ze kot jest w stanie bardzo ciężkim , doszły problemy z oddychaniem i uznał ze ona się dusi i by ją uśpił,ale rozumie ze jesteśmy w szoku i da jej zastrzyk po którym b będzie lepiej oddychać.

Co to usłyszałam mnie zmroziło, wielki bałagan, paru lekarzy w klinie i każdy ma inne informacje.W dniu operacji, lekarz zadzwonił i powiedział mi ze to jest przewlekłe zapalenie trzustki a zmian nowotworowych nie ma!Więc radość była niesamowita, nie zaproponował mi badania wycinka tego, co wycieli.Pomyślałam ze wiedzą co robią.Jeśli mówią ze nie ma takiej potrzeby to ok.Następnego dnia lekarz operujący wyjechał na długi urlop.
Kotka obudziła się z narkozy, co miało być poważnym problemem i dalej z górki...jak pisałam kota stan się nie polepszył, chudła w oczach , pojawiała sie większa apatia i najgorsza była bezsilność, lekarze rozkładali ręce.Kiedy wzięłam ja do domu , karmiłam strzykawką, dostawała wywar z siema lnianego i inne pasty i niestety wszystko na nic.
Nie wiem czy za długo siedziała w szpitali, podobno była taka potrzeba, w inkubatorze, wiec nie nalegałam na zabranie jej.Tym bardziej ze była bardzo słaba.Teraz mam trochę żalu, ze możne powinnam ja szybciej zabrać, ale tez nie mam gwarancji czy by się udało ja uratować. Generalnie czekam na lekarza który ma wrócić z urlopu i chce z nim porozmawiać co mogło się stać...czy to było coś więcej niż zapalenie trzustki a możne jak ktoś zasugerował, czegoś nie zauważyli, popełni błąd itp.
Podejrzewam, ze prawdy się nie dowiem.Lekarze ewidentnie kręcą.Miała operować dwójka lekarzy ....a drugi się wypiera, ze operował, gdzie doktor która dzwoniła w czasie operacji informowała mnie ze doktor tez operuje z nią.Zal mi ze kot tyle cierpiał i wszytko na nic

W związku z tym, ze już im od jakiegoś czasu przestałam ufać,pojechałam rano do innego gabinetu.Usłyszałam to samo że kotka ma problemy z płucami i musimy ja umieścić w inkubatorze.Podjęliśmy decyzje o pobraniu krwi i konsultacji z wybitnym lekarzem z Wrocławia, który nie jednego zwierzaka postawił na nogi, ale niesyty było już za późno. Leżała ze trzy godziny w lecznicy na kroplówkach i pod tlenem.Nie dało się pobrać krwi z żadnego miejsca,za słabe ciśnienie.... z kota uciekało życie po zdjęciu rtg lekarz stwierdził, ze ma strasznie duży żołądek, zrobiliśmy usg lekarz stwierdził ze kot" cały w środku świeci"Co oznaczało wylanie płynu z otrzewnej, uznaliśmy ze nie ma dla niej już ratunku a dalsze próby leczenia byłyby cierpieniem i uporczywa terapią.Zwymiotowała w czasie badania BRUNATNYM PŁYNEM...uznaliśmy wspólnie że to już czas zakończyć tą walkę. Mam zal do lekarzy z jednej strony ze od poczatku postawili być możne zła diagnozę, gdyby leczyli na trzustkę to możne by z tego wyszła, żałuję z jednej strony ze nie zrobiliśmy sekcji co faktycznie się sałato.Mam tysiące pytań bez odpowiedzi, potężny zal i smutek, który mnie rozrywa, czy mogłam zrobić dla niej więcej....czy może powinnam ja szybciej uśpić, ale każdy dawał nadzieję walcz, karm na siłę ,może jest zablokowana, możne wyjdzie z tego i walczyłam jak lew o kotkę. Boje się ze przysporzyłam jej cierpienia, ale chciałam jej dać szansę, wykorzystać każda opcję aby żyła i pomyślałam, ze warto możne teraz przez to przejść za cenę jej powrotu do życia.Najgorsza jest niewiedza, czy to był faktycznie jakiś nowotwór....czy przewlekłe zapalenie trzustki jak powiedział mi lekarz który operował.

Poszerzając temat przewlekłego zapalenia trzustki u rożnych lekarzy , dowiedziałam się ze rokowania są bardzo słabe i zazwyczaj koty trzeba usypiać po długiej walce.
U mnie było podobnie z kotka jak w innych przypadkach,długie leczenie kroplówkami i lekami, chwilowa poprawa np na jeden dzień czyli kot zjadł odrobinę i dalej nic, brak apetytu,najgorzej było po odstawieniu leków...totalnie kot osłabiony, odwodniony, ale pytanie.... jak długo można to ciągnąc patrząc jak kot gaśnie i wpychać mu strzykawka jedzenie.Straszna trauma, jestem totalnie wypompowana emocjonalnie po tych tygodniach, rozżalona i mam wrażenie ze ten ból serca i brak odpowiedzi co się naprawdę stało nie da mi żyć. Dlaczego ona przestała jeść ;(

martaratajczak

 
Posty: 6
Od: Pt wrz 02, 2016 14:09

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 251 gości