Dzięki za słowa otuchy
No więc byliśmy u weta.
Obie mrunie dostały vetminth na gliździelce, a Mróweczka - dadatkowo - znowu zastrzyk nawadniający. Po powrocie do domu Mrówcia zrobiła qpkę, a potem obie kicie padły. Platfusio dość szybko odzyskał siłki i ruchliwość, ale Mróweczka bardzo długo leżała - tylko przekładała się z boczku na boczek. Nawej jeść nie chciała

Ok. 20:00 znów zwymiotowała glistę.
Wieczorem stoczyłam walkę, żeby podać im dopyśnie olej parafinowy - udało się częściowo

To jest niesamowite, jak takie okruszki potrafią się wić i wyrywać. Ale widać pomogło, bo rano w kuwecie były 2 qpki - uffff....
A Mróweczka dzisiaj zaczęła jeść !!! Hurrraaa
Za to mam następny problem - muszę ją poić, bo wet potwierdził, że jest odwodniona. Próbowałam pipetką - bo to delikatniej wstrzykuje - ale ona nawet przed wodą strasznie się broni. Boję się wsadzać pipetkę na siłę, żeby jej pysia nie uszkodzić... Bosh... co ja mam ztobić? W końcu udało mi się podać parę kropli - ale miałam wrażenie, że ona nie przełknęła. Miała mokry pysio, ale go nie oblizała...
Mimo wszystko jestem dobrej myśli - przynajmniej je.