Wygląda na to, że jedyną dostępną piwnicą będzie ... moja własna

. Nie jest to idealne rozwiązanie, bo:
1. w piwnicy czasami pomieszkiwał Malutki, 5-letni kocurek, ostatni z kociej rodziny, jaka parę lat temu mieszkała na moim podwórku. Co prawda ostatnio Malutki po kolacji wędruje w inne strony, musi tam mieć jakieś lokum - ale głupio mi, że muszę mu teraz, kiedy zaczynają się mrozy, odciąć wejście do piwnicy.
2. moje podwórko jest położone przy ruchliwej Wólczańskiej, nie jest to bezpieczne miejsce, szczególnie dla kota przestraszonego, który nagle będzie chciał uciec. Moje przydomowe koty wiedziały, że uciekac można na dach baraku (kiedyś prowadziło nań pochyłe drzewa, teraz jest "kocia drabinka", ale jak kot nie wie, ze można z niej skorzystac, to może jej nie zauważyc. Poza tym obok jest podwórko Poczty Polskiej - też dosyć bezpieczne, wystarczy przejsc między prętami ogrodzenia naszego podwórza i wsunąc się między takie same pręty podwórza bobk. Ale jak koty pobiegną na oślep i wyskoczą na ulicę, mogą tragicznie zginąć.
3. powodem do panicznej ucieczki są przede wszystkim dwa jamniki, mieszkające an pierwszym piętrze. Włascicielka wyprowadza je - oczywiście bez smyczy i kagańca - na podwórze, one wypadają z ujadaniem i jesli dostrzegą kota, gonią za nim ujadajac zaciekle. Moje przydomowe wiedziały, słyszały jamniki wychodzące bardzo wczesnie i za wczasu uciekały. niezorientowany kot może nie zdążyć uciec...
No, sami widzicie, że to nie jest dobry pomysł. Ale innego nie mam. Jurto zablokuję okieno do piwnicy styropianem i zaniosę do srodka obie kotki, po czym otworzę klatkę. jakis miesiąc chcę kotki przetrzymac w piwnicy, żeby uznały ja za "swój teren", a potem otworzę okienko i "niech się dzieje wola Nieba"... Oczywiście, postawię kotkom w piwnicy kuwetę i miseczki z jedzeniem i wodą, na początek zostawię tam też klatkę-łapkę, zeby mogły się w niej schować.
Piwnica jest niewielka (jakieś 6 - 8 m2) i strasznie zastawiona gratami, których nie mogę wyrzucic (obiecałam bratu je przetrzymać

) więc nie bardzo wiem, gdzie ja to wszystko postawię. Poza tym muszę tam chodzic raz dziennie (więcej nie dam rady), żeby położyć świeże jedzenie, wyczyścić kuwetę. Plusem jest to, że pomieszczenie jest zupełnie odizolowane od innych piwnic, więc lokatorzy nie powinni protestować. Jurto napiszę, jak się udała przeprowadzka.