» Śro paź 15, 2008 19:07
Niestety sprawa komplikuje się coraz bardziej. I jest coraz bardziej dziwna. Kobieta, która kicię najpierw olała postanowiła, że jednak przygarnie ją do siebie i zabrała ją z podwórka. Wiem, że mówiła, że sterylizować jej nie wolno, bo to jej tylko skróci życie. Nie wiem, co z kociakami, bo nie mogłam dziś znaleźć sąsiada, który je widział. Sama nie wiem, co mam o tym myśleć. Muszę się najpierw dowiedzieć, czy kociaki naprawdę istnieją - jeśli nie, to dam babce szansę (mam zamiar obserwować, czy kicia rzeczywiście zostanie udomowiona ) - jeśli tak, to trzeba je jak najszybciej od tego menela zabrać. Mam chyba do czynienia z takim trochę wiejskim myśleniem - kota sterylizować nie wolno, bo się go psuje, ale kociakom łeki ukręcić już można. Najgorsze, że babka mnie zwodziła przez jakiś czas i byłam przekonana, że zależy jej na tym, żeby kicia nie rodziła kociaków, których los może być niepewny. Nie oceniam jej, ma swoje powody widocznie, ale nie zamierzam pozwolić, żeby kicia dalej spędzała życie włócząc się na podwórku i rodząc co chwilę kociaki. Jutro muszę z nią porozmawiać.