A na nocne hulanki mam sposób - zamykam drzwi od sypialni i otwieram okno od Trasy Toruńskiej - naprawdę już nic nie słychać, co dochodzi z mieszkania (jak również ewentualnego walenia - w sufit lub drzwi - sąsiadów z dołu).
Nasza obecna sypialnia nie jest jakoś szczególnie uwzględniana w trasie maratonu - czego nie można było powiedziec o poprzednim łóżku. Raz nawet TŻ był mocno zdenerwowany, bo mała przeleciała mu po główie zostawiając kilkucentymetrową szramę na czole (z którą musiał pójść do pracy

).
Ale pewnie był jeszcze bardziej zirytowany na mnie, bo powiedziałam, że dobrze mu tak, bo było się nie wylegiwać w łóżku do jedenastej. A po drugie nie mogłam przestać zarykiwać się ze śmiechu przez cały dzień, na samą myśl o doznanym prezz niego uszczerbku na urodzie.
W każdym razie opracowałam kilka małych trików, które pomagają mi odciągnąć kocią uwagę od biegów (chociaż mojej kanapie, o którą się martwiłam najbardziej już i tak nic nie zaszkodzi, natomiast sąsiedzi chyba sa wyjątkowo cierpliwi albo głusi, albo już się wyprowadzili).
Tak więc mam dwa tematy, od których możemy zacząć ten wątek - po pierwsze - opatentowane sposoby na nocne harce
i po drugie - jak pomóc Bolkowej
w wyrafinowany sposób zemścić się na rodzinie, że ją chciała od Sióstr Czarownic odgrodzić - oczywiście jeśli ta wyrazi chęć uzyskania takiej pomocy (tu nie mam chwilowo żadnych pomysłów).
Ale pewnie nie byłaby prawdziwą czarownicą (tudzież wiedźmą), gdyby o małej zemście nie myślała. No i prawdziwą matką, która powinna dbać o te różne... wychowawcze :twisted: