Popołudniu rozmawiałam jeszcze z wetem na temat Pazurka, najważniejsze jest teraz, żeby dzidziol zaczął się bez bólu wypróżniać. Jeśli to będzie ok, to reszta też powinna być ok. Przeraża mnie sama myśl, o jego kolejnej operacji ale nie ma innego wyjścia (poza tym to jeszcze nie teraz, dzidziol musi dojść do siebie).
Przez parę ostatnich dni się ciągle zastanawiałam, co by nam powiedział Pazurek, gdyby umiał mówić...
Maluszek jest dzielny, ma apetyt, mam nadzieję, że najbliższe dni będą coraz lepsze, wszystko ma się okazać w ciągu kilku najbliższych dni.
Popatrzcie na ten pyszczek malutki

Zdjęcia robione w klatce, bo po wyciągnięciu z klatki Pazurek jest niemożliwym wiercipiętą.
aniaposz, myślę, że było podobnie - ktoś chciał "skrócić cierpienia" malucha rzucając go w worku na tory.
Dziękuję wszystkim za wsparcie, trzymajcie dalej kciuki za Frankensteina!
