Wie, że do mnie mu nie wolno. Staram sie zawsze mieć zamknięte drzwi. Czasem pies otworzy. Jak jestem w środku to kot stanie w progu i sie patrzy. Jak mnie nie ma to wejdzie i nasika, przeważnie psom do legowiska. Wyrzuciłam już 3 sztuki.
Kot uwielbia psy. Tulił sie nawet do naszego agresora, który z zazdrości łapał kota do paszczy. Pies był ogromny, kot wchodził prawie cały. Pies wypluwał poślinionego kota. Średnio raz dziennie. Kot nic sobie z tego nie robił.
Zawlokę kota do weterynarza. Pobranie moczu w domu graniczy z cudem. Nie załatwi się gdy w pobliżu ktoś jest. Tylko znowu zabieranie, jazda, stres, ale trudno.
Kara nie kara. Po prostu życie z nim jest bardzo uciążliwe. Nie możemy sie wszyscy dostosowywać do kota. Jest zamknięty, żeby nie miał okazji na posikiwanie. Trwa to już 4 lata, naprawdę jesteśmy zmęczeni. Kot ma dużo uwagi mojej mamy, ale ona nie może jej szczędzić innym zwierzętom, bo kot sobie nie życzy. On sam domaga się wypuszczania, żeby pobyć z psami, napić się z ich miski, zrobić kupę w kuchni. Nie jest tak, że jak kot nasika to my go za fraki i do ciemnej komórki.

Smutne to, ale chodzi o to aby wszystkim żyło sie lepiej, kotu również. Bo nie wiem kto bardziej się męczy, my czy on.