PYTANIE od Lek.wet-ki :-)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt lip 11, 2008 16:15

http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=72 ... sc&start=0

Ja osobiście nie cierpię wetów którzy się obrażają, jak przychodzę z własnymi sugestiami i wyczytanymi np. na forum doświadczeniami innych. A zwłaszcza, jeśli okazuje się nie daj Boże, że miałam rację. I jak ja w ogóle śmiem cokolwiek wiedzieć, bo od wiedzy jest wet, bo on się przecież uczył tyle lat. A ja mam być cichutką, pokorniutką "pańcią z kotkiem" i pokornie przyjąć każdą bzdurę, którą mi JaśniePanWet wciśnie.

Niestety, z takimi spotykałam się najczęściej. :evil:
Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719
i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...

Nordstjerna

 
Posty: 3012
Od: Czw lip 06, 2006 20:52
Lokalizacja: Kraków ProKOCIm

Post » Pt lip 11, 2008 16:17

To ja może napiszę za co cenię "mojego" weta, który dba o moje futra od 12 lat i NIGDY mnie nie zawiódł a mam super chorującego psa :evil: i na szczęście zdrowe koty :D

-Zawsze szuka przyczyny jakiejś przypadłości - przepytuje mnie dokładnie co się ze zwierzakiem w ostatnim czasie działo
- zleca badania nie "na sztukę" tylko te potrzebne do zdiagnozowania
- szybciej zapamiętał imię mojego psa niż moje nazwisko :wink:
- mówi mi co się w zwierzaku dzieje i co może dziać się dalej
- nie wyśmiał mnie nawet gdy przyszłam z wróbelkiem :D
- jeśli czegoś nie wie - mówi mi o tym, konsultuje się z innymi, szuka w literaturze
- potrafi gadać do zwierzaków
- ma również doskonałe podejście do ludzi, mimo że wiadomo ludziska różne są
- mogę do niego zadzwonić w środku nocy jak coś się dzieje - zawsze pomoże
- cały czas się uczy - jeździ na sympozja, robi specjalizację

cud - miód i go nie oddam nikomu :D

andorka

 
Posty: 13753
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pt lip 11, 2008 16:25

lubię wetów, którzy tłumaczą sami z siebie, na czym poleg problem, nie zgrywaja wszystkowiedzących lub nabieraja wody w usta - tylków, kiedy nie mają pewności, mówią wprost, że nie wiedza na 100% ale może to być to, to lub to...
pierwszy mój wet, od którego szybko zmykałam, półrocznemu Fridzie (wymioty, biegunka, wysoka temparatura) zawyrokował: panleukopenia, na to nie ma lekarstwa, albo wyjdzie, albo nie, dał 48 godzinny antybiotyk (nie mówił jaki)
już z domu, rycząc, zadzwoniłam do mamy, która na wieść, że z kota leci z obu stron, przyjechała, capneła go za footro i wymusiła na wecie kroplówkę, bo sam nie wpadł, że jak kot rzyga dalej niż widzi i chlusta spod ogona, nie wchłaniając przy tym, to się odwodni, a ja głupia nie protestowałam, bo myślałam, że wie co robi...
to mnie nauczyło, żeby patrzeć wetom na ręce, pytać, i konsultować z innymi, jeśli jeden nie ma pewności (i niech sie za to nie obrażają, bo to nie walka o złoty stetoskop tylko często o życie, człowiek uczy się całe życie, często na błędach - zawsze lepiej cudzych niż własnych, no i żeby te błędy nie były zbyt kosztowne...)

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pt lip 11, 2008 16:30

Andorko - jakże Ci zazdroszczę :D

Też bym takiego chciała, ale niestety posucha.......... :cry:
Gdy cię znalazłam, nie wiedziałam, co z tobą zrobić.
Dziś nie wiem, co zrobię bez ciebie...
Marcel 7.10.2007 - 26.07.2021

kwinta

Avatar użytkownika
 
Posty: 7330
Od: Śro maja 21, 2008 20:47
Lokalizacja: Wielkopolska

Post » Pt lip 11, 2008 16:37

kwinta pisze:Andorko - jakże Ci zazdroszczę :D

Też bym takiego chciała, ale niestety posucha.......... :cry:


Trafiłam na niego całkiem przez przypadek, w epoce gdy mi się wydawało, ze wet to wet, nie wpadłam na to ze w tym zawodzie też są partacze, gdy mój psiak jako szczeniak już prawie umierał, kolega polecił mni lecznicę gdzie leczył swojego psa, lekarz "naczelny" był właśnie na urlopie i trafiłam na chłopaka ledwo po studiach, który u niego pracował i ta nam już zostało z czego baaaardzo się cieszę :D. Jak coś to zapraszam do Łodzi na leczenie :D

andorka

 
Posty: 13753
Od: Wto kwi 25, 2006 22:33
Lokalizacja: Łódź-Polesie

Post » Pt lip 11, 2008 16:46

orchidka pisze:A mi marzy się, że zaczną być w końcu gadułami:)

Coś w tym jest :wink:

Nie powiem, czego mi brakuje, bo miałem szczęście spotkać veta, którego mam nie tylko za świetnego, ale który też wiele mnie nauczył. Ale dzięki temu chyba lepiej wiem, co w takiej sytuacji cenię. I jest wśród tych cech gotowość do wyjaśnienia wszystkiego, co można wyjaśnić, włącznie z tym, czego akurat/jeszcze lekarz nie wie albo nie jest pewien.

W każdym zawodzie "mamona może być górą" ale to kwestia człowieka, a nie zawodu.

Weterynaria jest akurat w Polsce jedyną gałęzią medycyny, która została urynkowiona i osobiście sądzę, że w ostatecznym rozrachunku wychodzi jej to na dobre.

A swoją drogą, MłodaWetko - gratuluję pomysłu zadania podobnego pytania na forum 8)

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Pt lip 11, 2008 16:49

Estraven pisze:I jest wśród tych cech gotowość do wyjaśnienia wszystkiego, co można wyjaśnić, włącznie z tym, czego akurat/jeszcze lekarz nie wie albo nie jest pewien.


popieram
Mrux, Mrops & Mami

pluszak

 
Posty: 4391
Od: Wto gru 18, 2007 10:00
Lokalizacja: tri

Post » Pt lip 11, 2008 16:58

Od lekarza weterynarii oczekuję
1. Umycia stołu po każdym pacjencie.
2. Mycia rąk przed badaniem i używania jednorazowych rękawiczek
3. Wnikliwego zbadania pacjenta (oczy, uszy, zęby, skóra, wygląd futra, węzły chlonne, brzuch, temperatura, osłuchiwanie etc. ) niezależnie od dolegliwości, z jakimi przychodzi pacjent.
4. Przeprowadzenia wywiadu oprócz tego, co zgłasza właściciel.
5. Zlecenia sensownych badań: nie za wąskich, by niepotrzebnie nie stresować kota kolejna wizytą - i nie za szerokich, by nie drenować kieszeni właściciela. (Rozumiem przez to np., że przy podejrzeniu mocznicy robi sie nie tylko profil nerkowy krwi, ale i fosfor oraz elektrolity, co pozwala lepiej ustawić skład diety i kroplówki.)
6. Pamietania przy diagnozie i leczeniu, że nawet najlepiej wyglądający kot może być nosicielem FelV lub FIV.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15256
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Pt lip 11, 2008 18:09

Niestety ja cały czas szukam. Nie trafiłam na takiego z którego byłabym zadowolona, do którego miałabym zaufanie. Przez długi czas leczyłam koty w pewnej lecznicy /specjalnie nie wymieniam adresu, bo moje zdanie jest subiektywne, ktoś inny może mieć 100% zaufanie do tego weta/. Po pierwsze zdecydowanie wet nie był zadowolony, że mam informacje z internetu, jakby nie chciał mieć do czynienia z osobą, która na temat leczenia zwierzaków coś wie. Poza tym nie podobało mi się ordynowanie wszystkich możliwych szczepień /łącznie z białaczką/ w jak najkrótszych odstępach czasu /kasa :!:/. Teraz wiem że szczepionki dają dwu a nawet trzy letnią odporność i szczepienie co roku wcale nie jest wskazane.
Kolejna sprawa - leczenie każdej "przypadłości" po kolei. Wyleczyliśmy oczy, czas na uszy i następna kasa za kolejne wizyty wpływa do lecznicy :evil: W ten sposób świerzbowca usznego u naszego wtedy jeszcze dochodzącego Gucia leczyliśmy w trzecim miesiącu od jego pojawienia się :( Aaaa - uszy nie zostały w gabinecie wyczyszczone, miałam to robić ja w domu specjalnym płynem, który został mi sprzedany /kosztował chyba 35 zł :? /.
Następny wet nie prowadził jakiejkolwiek dokumentacji, za każdym razem trzeba było przypominać na co i jak zwierzak był leczony, poza tym wet przyjmował 2 godziny dziennie, raz rano, raz po południu i zawsze kiedy był potrzebny to gabinet był zamknięty.
Do kolejnej lecznicy zraziłam się zawożąc kota z podejrzeniem grzybicy, który miał stan zapalny jamy ustnej i nie został nawet obejrzany, myślę że chyba pani doktor bała się grzyba :twisted:
Jeżdżę więc do W-wy /20-25 km w jedną stronę/, ale tu już mogę wybrać lecznicę, która mi pasuje :roll:
Obrazek Staram się pisać poprawnie po polsku

barba50

 
Posty: 5015
Od: Nie kwi 03, 2005 12:01
Lokalizacja: Czarnów k/Konstancina

Post » Pon lip 14, 2008 11:30

Dzięki Wszystkim za odpowiedzi, nadal czekam na więcej! :D
Powiem szczerze, że jestem zdziwiona nieco i trochę mnie to śmieszy, co piszecie. Ale absolutnie nie dlatego, że coś źle piszecie, wręcz przeciwnie - macie wielką rację, co do wielu spraw i Wasze oczekiwania są zdecydowanie słuszna. To co mnie śmieszy, to to, że ja mam dokładnie odwrotnie - tzn. to ja staram się namówić właścicieli na bad.dodatkowe, a oni niezbyt chcą. Staram się wypytywać o wiele rzeczy, czasem z pozoru nieistotnych, a właściciele się irytują i są zniecierpliwieni, że "przeciągam" wizytę i wyciągam tematy, z którymi nie przyszli. Nie przychodzą z książeczkami. czasem mam wrażenie, że każde moje zwrócenie uwagi na jakiś problem traktują, jak chęć wyciągnięcia pieniędzy itd. Lubię, gdy właściciel coś wie, czytał, dowiadywał się i jest uświadomiony, bo lepiej się z takim klientem rozmawia, łatwiej coś wytłumaczyć.
Widać nie mam za wielu klientów z "miau"... :(
MłodaWetka

MłodaWetka

 
Posty: 28
Od: Pt lip 11, 2008 13:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 14, 2008 11:47

ciekawa zbiezność: ludzi o których piszesz najczęściej nie ma na forum, lub pojawiają się by zapytać "mój kot wymiotuje, co mu jest?" zamiast biec do weta... i nie znajdziesz tutaj też wetów, którzy raczej do polecanych nie należą... :twisted:

zostań na forum, myślę, że możesz powyciągać tu przydatne Tobie w zawodzie wnioski pozbierane z różnych wątków, zobaczyć, jak ludzie reagują na choroby i leczenie pupili, jakie mają podejście do spraw żywieniowych, no i najważniejsze: służyć wirtualną radą, chociażby w interpretacji wyników badań albo zalecając o jakie badania weta poprosić 8)

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

Post » Pon lip 14, 2008 12:05

Pewnie, że jest to dla mnie bardzo ciekawe i pouczające. staram sie więc czasem tu zaglądać, bo niektóre wypowiedzi dają mocno do myślenia.
I nadal liczę na Waszą wylewność w odpowiedziach no moje pytanie :wink:
MłodaWetka

MłodaWetka

 
Posty: 28
Od: Pt lip 11, 2008 13:44
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon lip 14, 2008 13:30

Mam dwie vetki, które bardzo lubię i szanuję.
Moje vetki nie tylko leczą - one też na różne sposoby pomagają zwierzętom - i ludziom.
Karmią pętające się w pobliżu przychodni koty, zagrożonym uśpieniem zwierzakom szukają dobrych domów. A jak trzeba, to coś same przygarną...

Dobry vet - to także dobry człowiek.
Wiedza, doświadczenie- to jeszcze nie wszystko.
Obrazek Amelki już nie ma...

Miuti

 
Posty: 6238
Od: Pt lis 30, 2007 12:03
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon lip 14, 2008 14:24

Trochę się powtórzę, ale chciałabym, żeby weci:

-przebadali mojego zwierzaka, żebym nie musiała im podpowiadać co mają zbadać i gdzie zajrzeć, bo nieraz to nawet temperatury nie zbadają z własnej inicjatywy.

- wpisywali do książeczek historię leczenia. Teraz jeżdże do weta, który ma wszystko w komputerze. Boi się, że zmienię weta?

- ostatnio zdziwiła mnie wypowiedż "Przeczyta sobie pani w internecie, na temat tej choroby, bo mi się nie chce tłumaczyć. To za długa historia" :evil:

- denerwuje sie jak wet biega między gabinetami, bo w każdym ma pacjenta, a potem dziwi się, że mój kot tak długo czekał na niego. Z tego wszystkiego chyba sobie pomylił zwierzaki, bo "zdiagnozował" u mojego kota chore nerki, a kocisko dobrze sie czuje i ma wilczy apetyt do dzisiaj.

- drażni mnie jak wet podaje leki, zanim zrobi badania krwi, na które czekam nieraz 2 dni, bo nie ma czasu ich zrobić.

Stwierdzam, że wielu wetów leczy "na oko", bez dokładnego zbadania zwierzaka. No, bo jesli jest biegunka, to trzeba podać antybiotyk. Mojego 16 letniego kota weci truli antybiotykami przez pół roku. Nie reagowali, gdy pokazywałam im w pojemniku fatalnego koloru kupala. Dopiero dzięki własnemu uporowi doszłam do rzeczywistej przyczyny:chorej trzustki. Tylko, ze badania powinien zlecic wet, a nie właściciel kota. :evil:

Dziwię się i denerwuję, gdy wet pyta "po co pani te badania i po co ta wiedza?"

Szanuję wetów, którzy nie wstydzą się zapisać moich uwag, którzy nie znając nowych trendów w leczeniu nie obawiają się zapytać o moje doświadczenia z nowym lekiem.

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pon lip 14, 2008 14:53

a ja bym chciała zeby weci widzieli problem bezdomności zwierząt i moze nie tyle nakłaniali do sterylizacji i kastracji ile nie starali się do tego zniechęcac
zeby na pytanie o antykoncepcję np. kotki wychodzącej nie zaczynali rozmowy od podania wyboru - tabletka lub zastrzyk tylko zeby szczerze do tego zniechecali i namawiali do sterylizacji
i zeby umieli wyliczyc korzysci, rowniez ekonomiczne albo posuneli sie do odesłania takiej osoby do kogos kto to zrobi
a nawet zeby odmawiali udzialu w antykoncepcji hormonalnej

i zeby potrafili sie przyznac ze czegos nie umieja i pod zadnym pozorem nie uczyli sie na naszych zwierzakach - dla mnie argument ze na ktoryms musza sie uczyc jest nie do przyjecia
niech stazuja i statystuja tak dlugo az beda zdolni do samodzielnego wykonywania roznych zabiegow

i zeby mieli wiecej pokory

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 130 gości