Witajcie,
mamy dwuletniego psa. Jest to czarny cocker spaniel angielski Hugo. Rasowy kastrata

Nie lubi obcych ludzi (nie jest agresywny, woli schować się pod łóżkiem), ale ze zwierzakami dobrze się dogaduje. Nie jest jednak specjalnie uległy - nie da sobie "dmuchać w kaszę".
Hugo bardzo dużo gada w zabawach. Szczeka goniąc ptaki, psy, ludzi, gulgocze podczas przeciągania się sznurkiem itp. Nie jest to jednak "gadanie" agresywne, zupełnie inne tony wydaje kiedy jest faktycznie zły.
Od soboty mam kocurka - znalezionego przez wrocławską Straż dla Zwierząt. Alosza (wcześniej zwany Tajfunem) to czarnuch z białym krawatem, paszkami i bikini, który ma obecnie ok. 12 tygodni.
Pierwszego dnia zapoznanie przebiegło niezbyt dobrze - Alosza syczał, Hugo szczekał, kot uciekł za komputer a pies szczekał chyba z pół godziny.
Dziś jest czwartek, sytuacja niby powoli się poprawia, ale nie jestem przekonana. Alosza nadal boi się psa i syczy na jego widok, jednak pies nie bardzo się już tym syczeniem przejmuje i nie szczeka od razu tylko powoli podchodzi. Bardzo ładnie CS'uje - odwraca głowę, oblizuje się, węszy, podchodzi łukiem - czy koty też mają takie zachowania? Zauważyłam, że Alosza często ziewa i się oblizuje - czy to może należeć do kocich zachowań uspokajających?
Jeśli kot siedzi w miejscu i pies może go obwąchać - jest spokojnie. Kot trochę warczy, ale pies zachowuje się spokojnie i delikatnie, więc go nie odwołuję. Schody zaczynają się kiedy kot zerwie się do biegu, skoku itp. - pies myśli że to zabawa i zaczyna go gonić. I to ze szczekaniem, bo on nie wyobraża sobie zabawy bez szczekania

A kot jest bliski zawału i zwiewa do swojego transporterka.
Martwi mnie to, bo Alosza jest bardzo proludzki i kiedy pies jest zamknięty, to kicia chętnie siedzi nam na kolanach, bawi się z nami. Na widok psa zmyka do transportera i potrafi tam przesiedzieć kilka godzin
Na noc zostawiamy zwierzaki otwarte i Hugo śpi w naszej sypialni, a Alosza buszuje po mieszkaniu, omijając nasz pokój oczywiście. Ale podchodzi do psich zabawek i je obwąchuje.
Zastanawiam się, co mogę robić, żeby działać pozytywnie na kocio-psie stosunki. Na razie codziennie kilka razy dziennie miziam je oba (kot kiedy jest na moich kolanach nie syczy) albo karmię oba paróweczką

Ile z Waszych doświadczeń potrzeba było na to czasu? Szczególnie przy psach myśliwskich? Chodzi o to, że nie mogę w nieskończoność przedłużać prób zapoznania Hugona i Aloszy - jeśli nadal tak będzie, że kot będzie przesiadywał w transporterze, trzeba będzie szukać mu nowego domu. A wiadomo, że rośnie i to utrudni adopcję.