e tam, chrzanienie:)
Maluszki w lecznicy już nie takie dzikie:) Do mruczenia im jeszcze troche brakuje, ale spokojnie można je juz trzymać nie za kark:) przepraszam za jakość fotek, ale miałam tylko telefon...
Wyjmuję je z klatki w akompaniamencie syków (za kark) i po chwili można już je normalnie złapać, obciąć pazurki i nie robią nic złego:) całowanie ich w nos też już nie grozi obgryzieniem własnego nosa:)
są PRZEŚLICZNE
Byłabym BARDZO zobowiązana gdyby przejął je ktoś, kto uchroni je przed grzybem... są piękne, prawie zdrowe (lekki KK) doprowadzenie ich do stanu adopcyjnego nie powinno zająć więcej niż 2-3 tygodnie.
JESZCZE nie mają pieczary
