Leczenie świerzbowca usznego jest raczej długotrwałe, wszystko zależy od tego jak bardzo jest zaawansowany. Moje Mruczki miały cyt. weta: "klasycznego świerzbowca w sam raz do pokazania studentom", oridermy + czyszczenie uszu do 3-4 dni, oprócz tego ivermektyna do ucha. Trwało to ze dwa m-ce
Moje jeszcze nigdy (tfu, tfu) się nie zaraziły, choć weci straszą, że świerzbowiec jest bardzo zaraźliwy.
Od osób bardziej doświadczonych dowiedziałam się, że jeżeli jest w trakcie leczenia, to nie jest już taki zaraźliwy.
Jak mam kota ze świerzbem, to też zaraz mi się wydaje, że moje się strasznie drapią

Jak nie wytrzymuję nerwowo to biorę do weta, żeby obejrzał uszy otoskopem.