Strachulec Sissi ma w sobie niesamowite pokłady niedopieszczenia...Czasem trzeba sobie na nią "zapolować"...ale gdy już zalegnie na kolanach to o mój Boziu....

to mogłabym tak siedzieć i dobę cała, byleby się tylko nie ruszyła i mruczała dalej....A i Diego częściej przychodzi po głaski...
Im dalej, tym więcej widzę różnic między naszymi kotulcami...i niestety pada troszkę mój plan....
Sisseńka pojawiła się w naszym domu głównie z powodu mojego Tż-ta....Pracuje w domu...i Diego mu po prostu przeszkadzał....bo sie nudził...
Na początku, po pojawieniu się Sisski zdawało to egzamin...Wspólne gonitwy, zabawy...ogólnie Diego wpadał do pokoju Tżta po swoją porcje drapków i leciał dalej...
W ostatnim tygodniu jednak...o cóż, znów słucham jak to koty przeszkadzają, Diego stuka, puka, skacze na drzwi, gdy TŻ zamknie się w pokoju...
Diego sie przynudza, bo Maleńka w ciągu dnia woli pospać...a ożywia się dopiero po moim powrocie z pracy( wtedy do jej sie motorek w kuperku odpala i nie można jej zatrzymać)...
Eghh....Maruda mi sie trafiła;>
A nasza Duża to nie dobra jest...Nie rozpieszcza nas ostatnio jedzonkiem...Żadnych przysmaczków...małych animondek...tylko zdrowe jedzonko
Coś o jakich pieniążkach marudziła i że wypłaty nie było czy coś...
Nie dam się pomiziać, może w końcu zrozumie - o!
Siseńka Obrażona