Najświeższe relacje:
Milka - najbardziej przyjazna i najodważniejsza koteczka jaką w życiu widziałam

Zaczepia wszystkie koty w domu i próbuje je przekonać żeby się z nią bawiły
Żywe sreberko, które potrafi bawić się dosłownie wszystkim

: piłeczka, zwisajacy z bluzy sznurek czy zamknięcie od zamka błyskawicznego, bloczek karteczek post-it (wiedzieliście, że można sie na nim ślizgać po podłodze?

), rura od odkurzacza (służy do wspinaczek i ukrywania się za nią), ołówek z Ikei, kartka wyciagnięta z drukarki oraz goły palec u nogi wystajacy z kapcia (z nim odbyła walkę na śmierć i życie - palec poniósł druzgocącą porażkę auć!)...
Milka choć najmniejsza sama przychodzi po głaski - czeka tylko aż człowiek usiądzie na kanapie i już sie wspina po kanapie lub po nodze
Wcina jak szalona i choć kuweta ma wysokie brzegi i trzeba sie wspinać, by sie do niej dostać (zwłaszcza z wielgachnych brzuchem jak się mała naje

) to zawsze bezproblemowo trafia do żwirku i pięknie zakopuje wszystko co tam zostawi
Milka jest wzorcowym kotem: zdrowa, grzeczna (choć palec twierdzi inaczej

) i pogodna! Cudo chodzące!
Pela - niestety Pela ma ogromne problemy z jedzeniem od początku... troche skubnęła i siedzała w swoim koszyczku. Co jakiś czas miauknęła żałośnie

Uspokajała sie dopiero na kolanach.
Wczoraj niestety jej stan uległ drastycznemu pogorszeniu

Całkowicie przestała jeść i zaczęła wymiotować zielono-żółtym płynem i wszystkim co zjadła. U weta okazało się, że ma infekcję wirusową gardła i przełyku i dlatego nie może jeść

Dostała zastrzyki wzmacniające i antybiotyk oraz przeszła na przymusową dietę.
Wieczorem głównie spała i wyszła tylko 2x z koszyka puścić pawika przy kuwecie... Wieczorem dzwoniłam do weta czy ją karmić na siłę czy dać cos specjalnego, bo mała podchodziła do miseczek i tylko wąchała (ugotowałam jej rosołek na kurczaku) i odchodziła... Widać było, że chce jeść, a nie może

Wet powiedział, że na razie jak nie może jeść to nic na siłę nie dawać i że dopiero rano może coś dostać najlepiej płynnego i mało. Wstawałam do niej w nocy kilka razy... Pawik był jeszcze ok. 4 i 6 rano - na szczęście coraz mniejszy. Dziś rano malutka zaczęła sama pić wodę po troszku...

Oraz wyszła z koszyczka i przyglądała się zabawom dwóch pozostałych kotek:) Wyglada, że jest lepiej...
Niestety musiałam wyjść do pracy

TŻ wraca wcześniej z pracy i od razu z nią na zastrzyki... Mam nadzieję, że jej przejdzie...
Bardzo proszę o mocne trzymanie kciuków za maleńką Pelę
