o kotach wypadnietych z przerwanym rdzeniem i o leczeniu

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 16, 2007 17:25

Slonko_Łódź pisze:Możesz zresztą sama to czucie sprawdzić- szczypiesz w błonę między palcami u nogi. Robi się to naprawdę baaaardzo mocno.... On nie powinien widzieć co robisz. O tym, że nie czuje świadczy zupełny brak reakcji- jeżeli spojrzy, miauknie, spróbuje się oddalić, powąchać co robisz to raczej coś czuje.


Szczypnęłam....czasem nie reaguje,a czasem tak jakby strzepuje łapkę. Ale z całą pewnością lepiej chodzi na tylnich łapach...jeśli można mówić o chodzeniu. W miarę wysoko podnosi dupe, ale z wejściem do normalnej kuwety na problem, bo nie może podciągnąć tych tylnich łap. Dzisiaj dostał druga mieszankę leków na najbliższe 4 dni rozłożoną. Wlewy podskórne. Dzięki temu nie ma bolesnych zastrzyków z B12. Macha już połową ogona, a nie 1/3. Generalnie więcej porusza się po domu.Gdyby jeszcze mu sie chciało w nocy chodzić do kuwety, to może nie musiała bym spać z pieluchami :]

Slonko_Łódź pisze:Będę tu do Was zaglądała :) Wymiziaj Go od nas- dwa kciuki i 5 ogonków zawiązanych na supełki :)


Dziekujemy :] jedni może mniej oczywiście od drugich, bo rpzechodzimy faze buntu 'Co Ty robisz z noimi nogami?!?! Odczep sie! Nie chce żadnego ćwiczenia!' przez co jest zły na wszystko i wszystkich. Ale na pewno też się cieszy ze wsparcia :]

bushateq

 
Posty: 15
Od: Pt sie 31, 2007 20:10

Post » Czw wrz 27, 2007 20:45

Witamy,

dawno się nie meldowaliśmy. Tak więc szybciutko mówię co i jak...

Wygląda na to, że mój kociak jest wielkim szczęśliwcem. NA jedna nogę juz normalnie chodzi. Dziś byliśmy na konsultacji u Sterny i za tydzień mamy amputację główki miednicy, po której wszyscy mamy nadzieję, że stanie na 4tej. Fantastycznie, prawda? :] Macha całym ogonem. Nie ma żadnych problemów z wydalaniem. Wchodzi już do zwyczajnych kuwet. Potrafi się wspinać na krzesła. Zrobił się z niego niejadek. I pieszczoch :] lubi jak się go mizia po brzuszku (wcześniej za próbę robił awantury) i znowu czuje jak sie go drapie w jego ulubionym miejscu (u nasady ogona).

Operacji zacznę się bać jutro :] na razie się cieszę. Weterynarze byli szczęśliwi, gdy zobaczyli go w takim stanie. Trzymajcie kciuki jeszcze troszkę. Pozdrawiamy bardzo cieplutko :]

bushateq

 
Posty: 15
Od: Pt sie 31, 2007 20:10

Post » Czw wrz 27, 2007 20:52

Super wieści!!!!! Kciuki oczywiście będą! Bądźcie dzielni oboje :) :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt wrz 28, 2007 17:13

świetnie! :D gratulacje i kciuki za dalsze postępy :)

KofeInka

 
Posty: 266
Od: Wto lis 23, 2004 16:17
Lokalizacja: prawie Poznań :)

Post » Wto paź 09, 2007 19:39

No to jesteśmy. Kociołek przetrwał operacje i zniósł ją dość dobrze. Podobno dla niego miała być mniej traumatyczna, bo miał spory zanik mięśni na tej nodze. Tylko jeden mięsień trzeba było ciąć. 5 dni na antybiotykach i środkach przeciwbólowych. Ale już 2 dni po operacji było lepiej niż przed operacją.
Teraz jest gorzej. Blizna bardzo ładnie się zabliźniła. Za 5-6 dni będzie zdjęcie szwów. Ale dzisiaj znowu zaczęła się rehabilitacja. Podobno będzie trzeba ją liczyć nawet w tygodniach czy miesiącach. Pytanie do ludzi z kotami po operacji amputacji główki miednicy. Czy wasz kot bardzo ciężko później przechodził rehabilitacje? Ile razy ćwiczyliście mu ten staw biodrowy i jak często? My dzisiaj pierwszy raz u pani weterynarz ćwiczyliśmy, ale boimy się, że te ćwczenia były zbyt intensywne. Kociołek się bardzo źle po nich czuje. Blizna mu podeszła krwią. Czy to normalne czy mam się martwić? JA wiem, że rehabilitacja MUSI boleć, ale może po prostu już wszyscy jesteśmy zmęczeni i dlatego przewrażliwieni. A jeśli chodzi o mojego małego bohatera to chcę zrobić wszystko co najlepsze dla niego....

bushateq

 
Posty: 15
Od: Pt sie 31, 2007 20:10

Post » Pt paź 12, 2007 1:35

-> Slonko_Łódź

Na takie problemy z pecherzem o ktorych piszesz (zniszczone ścianki, np. po kryształach moczowych) moze pomoc CYSTAID. To taki proszek w ampulkach. Pomaga przy problemach bodajze stawowych i regeneruje scianki pecherza. Brzmi dziwnie - wiem :) Ale podobno powoduje odrost substancji, ktora wysciela zaowno wnetrze pecherza, jak i cos tam w lapkach (maź w stawach?) i ma takie podwojne dzialanie.
Oczywiscie skonsultuj najpierw z wetem, bo moze akurat dla Twojego kotka nie sa wskazane. Ale moze to bedzie dobry trop? Ja mieszam mokry whiskas ze śluzem z siemienia lnianego (aby ochronić żołądek przed lekiem), otwieram kapsułke i dosypuje po trochu, tak zeby kotka dostala w ciagu calego dnia w sumie zawartosc jednej ampulki. Przez pierwsze ok. 10 dni miala dostawac 2 ampulki, teraz jedna.

Nie pisze na priva, bo moze komus innemu tez sie ta informacja przyda.

Sciskam Kocia Rodzinke :)

Alicjaw

 
Posty: 5
Od: Śro paź 10, 2007 0:26

Post » Pt paź 12, 2007 1:52

->bushateq

Wydajmi sie, ze w trosce o dobro kotka lepiej zasiegnac opinii jeszcze jakiegos weta - tzn. co do intensywności ćwiczeń.
Moze to niestandardowe, ale spróbuj pogadac tez z "ludzkim" rehabilitantem. Oczywiscie dużym ryzykiem byloby odnoszenie pewnych działań wskazanych u ludzi do kociaków, ale jeśli taki "człowieczy" spec po Akademii Medycznej powie, ze to zbyt intensywne, to pewnie warto się zastanowic.

W końcu weci, nawet najlepsi, też popełniają błędy - któż z nas nie popełnia? Więc ten wet, u którgo ćwiczyliście może z całym przekonaniem stwierdzić, ze jest OK, a może Twój mrukpowinien jednak zaczynać od mniej forsujących ćwczeń?

Nie jestem ekspertem, moze ból musi być? Ale może to sygnał, że za dużo?

A nawiązując do mojego wczesniejszego postu - moze i Twojemu kotkowi pomoze Cystaid? Moze bol wiaze sie także w jakimś stopniu z brakiem mazi? Zapytaj weta.

Dawaj znać.

Alicjaw

 
Posty: 5
Od: Śro paź 10, 2007 0:26

Post » Pt paź 12, 2007 6:06

Rozmawiałam z Pania Wet i powiedziała, że rehabilitacja jest przeprowadzana na zdrowiejących lub zdrowych organizmach. To, że blizna podeszła krwią oznacza, że organizm nie jest jeszcz gotowy. Rehabilitacja zajmie więcej czasu, ale nie będzie taka traumatyczna dla kota, jeśli poczekamy jeszcze z ćwiczeniami min tydz do 3. Za tydz mamy się zgłośić na kontrolę i wtedy stwierdzimy co dalej.

Kot, który sam się porusza i chodzi również w końcu ćwiczy, ale w takim stopniu, na jaki pozwala mu ból.

Buziaki i mruki

bushateq

 
Posty: 15
Od: Pt sie 31, 2007 20:10

Post » Czw gru 27, 2007 15:01

Witamy po długiej nieobecności.

Mój kot, niejaki pan Akashik, rosyjski niebieski, z końcem sierpnia został ofiarą wypadku. Złamany kręgosłup miał z częściowo przerwanym kręgosłupem. A dziś...no cóż, krzyczeć muszę, żeby na szafę nie wskakiwał :roll: na drapak wbiega z taką siłą, że o mało go nie wywraca (a to bardzo stabilny duży drapak made by covu! i moja droga, nie trzeba na szczęście było go przebudowywać, Terkot przez miesiąc go ignorował, a teraz wbiega na gore i na dół po 20 razy dziennie) Sierść na dupce po operacji mu prawie odrosła. Czy widać efekty wypadku? Oczywiście, zdarza mu się, że dupką się wywraca. Ma tzw "koci grzbiet" wygięty trochę mocniej niż zwykły kot, ale związane jest to z wcześniejszym zanikiem mięśni wzdłuż kręgosłupa odcinka L. Jak stoi, to zazwyczaj nie nastaje na łapkę, której główka miednicy była amputowana. Kiedy siada, wyciąga ją sobie do przodu. No ale moi drodzy, może sam się nią w ucho podrapać! Znowu czuje jak się go drapie w ulubione miejsce(nasada ogonka) i śmiesznie przy tym skręca mu się ogonek z rozkoszy. Mam wrażenie, iż bardziej nam teraz ufa, jest stanowczo bardziej zaborczy, a jaki pieszczoch! Mruczy z byle powodu.
Mamy tylko jeden problem. Rozpieszczony jest jak dziadowski bicz, ale nie przeszkadza to tak strasznie, ponieważ jest słodziakiem. Chodzi o to, iż znowu zaczął sikać na koce i kołdry. Robił już tak, zanim go wykastrowaliśmy i nie dało się go tego oduczyć w żaden inny sposób, jak odjęciem co nieco męskości. Kocur ma półtora roku i wypadało by, żeby tak "dorosły" darował sobie takie manifestacje. MA ktoś jakiś pomysł?

Pamiętajcie - Warto walczyć o swoje kociaki, nawet jeśli to wymaga 2 miesięcy nieustannego siedzenia z biedakiem. Mi weterynarze powiedzieli, że to do uśpienia kot raczej jest. Pewnie by był, ale miał wielkiego farta i nie oszukujmy się - jest cudem natury.

Pozdrawiam serdecznie :wink:

bushateq

 
Posty: 15
Od: Pt sie 31, 2007 20:10

Post » Pt gru 28, 2007 12:00

przeczytałam cały wątek, bo u mnie jest Matylda z przerwanym kręgosłupem. bardzo się cieszę, że kocik zrobił takie duże postępy :ok: gratuluję Wam.


znalazłam Matyldę około miesiąca temu. albo komuś uciekła albo ktoś ją wyrzucił, bo widać było po niej, że to był domowy kot. Matylda nie ma ogona, został najpewniej amputowany operacyjnie, bo jest pięknie zagojony. niestety Matylda ma problem ze zwieraczami, poniewaz zdarza się jej zostawiać bobki w najróżniejszych miejscach i momentach. czasem cały dzień nie zostawi ani jednego bobka, a później ładnie idzie do kuwety i normalnie robi kupę. niestety zdarza się też, że siusia np na parapecie albo na kuchence (!), ale nie wiem czy to przez to, że może nie jest sterylizowana, a bardzo rywalizuje z moim kocurem o przywództwo, czy tez może ma problem ze zwieraczami. kręgosłup ma przerwany przy ogonie, widziałam na rtg. normalnie chodzi, nie ma właściwie problemów, tylko z tymi zwieraczami :( jutro przyjedzie do mnie Nivalin, który kupiła dla mnie moja kochana Marcelibu :1luvu:

nie wiem jak długo Matylda się włóczyła po dworze, nie wiem jak dużo czasu minęło od wypadku. wiem, że ma jakieś nieciekawe, bo panicznie boi się foliowych siatek i nie lubi kiedy się ją głaszcze, tzn sama przychodzi na mizianki, ale po kilku głaskach zaczyna warczeć i łapie łapkami za rękę, a później liże tą rękę i gryzie na przemian. u niej terapia masażowo dotykowa nie wchodzi w grę, bo jestem strasznie pocięta przez nią po rękach tylko dlatego, że próbuję ją głaskać.

czy jest nadal szansa na pełne wyleczenie? czy jest w ogóle sens po takim czasie próbować ją wyleczyć?

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto sty 01, 2008 15:58

Wydaje mi się, że jest sens. Koty są cudami natury, ich organizmy są zdolne do większej regeneracji niż u większości innych zwierząt. Gwarancji nie ma niestety.

Rdzeń ma przerwany częściowo czy całkowicie? Wiadomo? Jak duże jest przemieszczenie?

Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie

bushateq

 
Posty: 15
Od: Pt sie 31, 2007 20:10

Post » Wto sty 01, 2008 19:00

bushateq pisze:Rdzeń ma przerwany częściowo czy całkowicie? Wiadomo? Jak duże jest przemieszczenie?



Sądząc po tym co pisała Puss to raczej odejrzewałabym uszkodzenie nerwu obwodowego zaopatrującego zwieracze. Gdyby był całkowicie lub częściowo przerwany rdzeń kręgowy zaburzenia funkcji zwieraczy jako jedyny objaw raczej sa nietypowe.... To raczej wynik jakiegoś ucisku, obrzęku (np krwiak w komorze rdzenia).


Czucie w zwieraczach można sprawdzić szczypiąc okolicę zwieracza. Jeżeli faktycznie nie czuje to po takim czasie (miesiąc u Ciebie a wcześniej już wygojony ogon po amputacji) nie wiem czy Nivlin jeszcze coś zmieni.... Ale w sumie nic nie tracisz więc można próbować..... Pamiętaj tylko o witaminie B (b1, b6 i b12). Nawet bardziej bym stawiała na witaminy niż na niwalin.... Obe poprawiają kondycję układu nerwowego w każdej sytuacji- nie tylko urazowej ;)

I jeszcze jedno- Kroker jest bobkorobem. Nie czuje zwieraczy ale zawsze chodzi do kuwety- podejrzewamy, że czuje w brzuszku kiedy się udać do toaletki tylko potem już nie wie czy skończył czy nie ;) Sioo słyszy więc nigdy Mu się nie zdarza poza kuwetą ale z kupą bywa tak, że Kroker myśli, że już skończył ale ostatni bobek wypada już na podłogę. Na początku wydawało mi się to bardzo kłopotliwe. Teraz (pomijając fakt, że zdarza się coraz rzadziej) nie jest to uciążliwe.....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro sty 02, 2008 8:51

dziewczyny, dziękuję Wam za rady. Matylda ma po prostu przerwę w kręgosłupie w okolicy ogona (taką ponad 1 cm). czasem załatwia się ładnie do kuwetki, ale czasem po prostu nie czuje że jej wylatują bobki (np kiedy śpi). dzisiaj idziemy na wizytę i być może pierwszy zastrzyk z Nivalinu.
nam nie przeszkadza, że Matylda zostawia bobki, ale to znaczy, że pewnie nie znajdzie nigdy nowego domu :(

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro sty 02, 2008 18:23

puss pisze:Matylda ma po prostu przerwę w kręgosłupie w okolicy ogona (taką ponad 1 cm). czasem załatwia się ładnie do kuwetki, ale czasem po prostu nie czuje że jej wylatują bobki (np kiedy śpi). dzisiaj idziemy na wizytę i być może pierwszy zastrzyk z Nivalinu.


Kroker miał dokładnie tak samo- przerwa na pewno ponad 1cm, między ostatnik kręgiem lędźwiowym a pierwszym ogonowym. Ogona oczywiście nie czuł zupełnie i został przerobiony na bobtaila ;) Również przez sen zostawiał bobki.... Gubił je też przy nagłym wskakiwaniu lub zeskakiwaniu (goniła Go Suffka albo inny czort) i oczywiście przy wychodzeniu z kuwety. Teraz (po roku) przez sen już raczej nie gubi (jeżeli już to 1 bobek na miesiąc) a przy wychodzeniu z kuwety 1-3 na tydzień. On sie zorientował szybko, że gubi bobki i teraz się ogląda za siebie jak wychodzi :lol: A przez sen i podczas skoku Mu jakoś przeszło.... Sikanie w ogóle mi nie wygląda na problemy zwieraczowe- raczej znaczenie terenu albo może jakieś zapalenie pęcherza.... I nie oznacza to, że Matylda nie znajdzie domu- nie każdy jest taki małostkowy. Przecież poza koniecznością podniesienia raz dziennie suchego bobka to zupełnie normalny kot- bawi się, miazia i mruczy normalnie, kocha, przytula i tęskni.... My Krokera tak pokochaliśmy, że sami Go już nie oddaliśmy :lol: Tak z serii

"Kocham twoje rączki, kocham twoje nóżki, nawet twoje bobki pachną jak kwiatuszki" :lol: :lol: :lol:

Jeszcze raz o Nivalinie- żeby nie umknęło.... Z niewiadomych mi powodów o wiele lepsze efekty przynoszą zastrzyki DOMIęśNIOWE niż podskórne. Są bardzo bolesne ale działają szybciej i lepiej! Dobrze łączyć je z vit B1, B6, B12 i cocarboxylazą- po 1 ml domięśniowo raz dziennie przynajmniej przez 14 dni. Koszmarnie wspominam ten okres (zastrzyków) ale gdybym jeszcze raz była w podobnej sytuacji kłułabym tak samo.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw sty 03, 2008 9:21

Matylda niestety nie kojarzy leżących w różnych miejscach bobków ze swoją osobą. wczoraj był pierwszy zastrzyk, dzisiaj jadę wyciągnąć jej zdjęcie rtg z lecznicy, a jutro kolejny zastrzyk.

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kocidzwoneczek, Manuelowa i 141 gości