Dzieki za rady! W kwestii drapania, probowalam metody "boli ajaj" i "nie wolno" glosnym glosem, ale nawet na mnie nie spojrzał a wrecz odwrotnie, polozyl sie na lapkach zasypiajac

Wtedy odchodze od niego nie patrząc w jego strone, ale jakos nie widze postepow. Moze sproboje z wodą i podnoszeniem do gory i "patrzeniem w oczy" - choc odrywanie Leona od ziemi nie wychodzi mi na zdrowie

- kojarzy mu sie to z czynnoscia zakraplania oczu i wtedy broni sie zebami na starcie.
Bawie sie z nim zabawkami na sznurku - ostatnio konkurs popularnosci wygrala mysz na wędce wiszaca na gumce - troche jest "straszna" bo kilka razy w amoku zabawy okrecila sie wokol niego lub, jak to gumka, naciagnela sie jak uciekal z mysza w zebach i mysz wyrwala mu sie ze zdziwionego pyszczka
Z drugiej strony strasznie mnie Leon wczoraj rozsmieszyl, bo ponowil manewr z ugryzieniem w palec u nogi, ale tym razem ukaral mojego TZ-ta. Tzn. ja wzielam kotka na rece, a on oburzony zeskoczyl na ziemie i ugryzl siedzacego obok TZ-ta.
Strasznie jestem zmeczona po weekendzie

O 4.00 rano urzadzal nam pobudki. Tzn. wskakiwal na lozko, zaczynal delikatnie obgryzac palce u nog co nas budzilo. Po wyganianiu go z lozka (co nie dawalo efektow, bo wracal) zamknelam drzwi od sypialni. Wiec znalazl sobie zabawe w lazience - turlanie szklanego sloiczka po kremie po posadzce z kafelek co hmm do najcichszych rzeczy nie nalezy wrrrr. W koncu wstalam zeby go nakarmic i juz sie nie kladlam, oszczedzilam TZ-ta ktory pospal a ja wsciekla i rozespana krecilam sie od 6.00 po mieszkaniu. Doszlam do wniosku ze trzeba go wieczorem "zmeczyc" zabawą zeby spal grzecznie "do rana". A wy jak sobie radzicie z harcujacymi kotkami? Lub wskakiwaczami na lozko i obgryzaczami nog?
Za to dzis w nocy Leos mnie rozczulil-przyszedl sie przytulic do mojej twarzy i mruczal - chyba go wzielo na mizianie, niestety nie ufam mu tak bardzo i wole nie pojsc do pracy ze szramą na policzku wiec mruczenie przy policzku trwalo krotko, choc jest super przyjemne.