Wiosna u Koźlaków :-))))))))))) pilnie konieczne zabiegi

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sie 25, 2007 10:41 Co robic?!?!?!

Kozlaki, w transporterku, nienakarmione (ale przynajmniej po zalatwieniu sie na spiwor kolezanki), zostaly w pokoju ...
Po powrocie do domu po prostu sie rozryczalam - wyglada na to, ze porwalam sie z motyka na slonce, i dotego zaprzepascilam robote, jaka jopop juz w oswajanie tych kociakow wlozyla :placz: :placz: :placz:

Jakims chyba szostym zmyslem, mimo pozornych sukcesow, w piatek zamowilam klatke ... Niestety, bedzie dopiero w poniedzialek :cry:

Czy te kociaki wytrzymaja do poniedzialku? Jesli wypuszcze je w pokoju, to w poniedzialek bede musiala je znowu lapac, a nie czuje sie na silach przejsc przez to jeszcze raz :placz:
[*]BlankaObrazek, [*]Znajdek/Merlin,
[*]OsiołekObrazek, [*]StasiuObrazek, [*]CocoObrazek

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Sob sie 25, 2007 10:43

Chyba tez lepiej bedzie sie przeniesc na Koty, bo na Kociarni poki co nie mamy czego szukac :oops:
[*]BlankaObrazek, [*]Znajdek/Merlin,
[*]OsiołekObrazek, [*]StasiuObrazek, [*]CocoObrazek

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Sob sie 25, 2007 10:46

No, Gosiu, piękna akcja:)

jak chcesz pogadać, to zadzwoń, niestety na komórkę, bo mi domowy koty rozwaliły.

klatkę chyba rzeczywiście z Canisu, bo nasze lecznicowe są okupowane przez kotki... ja w domu mam tylko jedną, zajętą...

nie martw się, jak będą w kaltce to oswajanie pójdzie Ci znacznei szybciej!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 25, 2007 11:28

Wiesz, te klatke to wlasciwie kupilam :oops: jedzie do mie kurierem, Idealnie by bylo, gdyby dojechala dzisiaj, ale moze to nastapic dopiero w poniedzaialek :(

Czy one wytrzymaja w kontenerku przez 2 dni z kawalkiem?!?!?!

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Sob sie 25, 2007 13:04

:)



Gosiu - wytrzymają.

Zakładam, że dasz im jeść w tym kontenerku i pić.

Włóż im sporo ligniny na dno, to siuśki nie będą wsiąkać w koty, tylko w ligninę, oczywiście trzeba to zmieniać ze 2 razy dziennie.

Jak będziesz u nich, to wyciągaj je pojedyńczo i przytulaj, JEŚLI masz jakieś pomieszczenie jak mój przedpokój (puste, bez kryjówek) - to możesz je na godzinkę wypuścić, bo wtedy da się je łatwo połapać. Jesli nie - tylko głaszcz na kolanach.

I nie gadaj głupot o zaprzepaszczeniu roboty, bo sama zobaczysz, że za parę dni będzie juz dużo lepiej. Masz dla nich znacznie więcej czasu niż ja, w przeliczeniu na sztukę.

I dzięki Tobie ja mam szansę zająć się Mrumru, który jest na razie beznadziejny...


Kryzysy i zwątpienia to norma w naszym fachu:)


Trzymaj się!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 25, 2007 14:09

Asia - to rozwiazanie pozwalajace mi je wziac polegalo na tym, ze skoro w Piasecznie nie moge ich trzymac, bede trzymac je na Sadybie w moim starym pokoju. To 2x1h dziennie to rano w drodze do pracy i wieczorem wyrwanie sie pod pretekstem wizyty u znajomych.
Wlasciwie z tym czasem teraz w weekend jest u mnie jeszcze gorzej ... mam chyba zbyt miekkie serce i zgodzilam sie, zeby opiekunka mamy znowu pojechala do domu, wiec ja siedze na dyzurze :? a to oznacza, ze czas dla nich mam od poznego wieczora do wczesnego rana ... do tego sa one ode mnie oddalone o ok. 1 godz. drogi autobusem :(

Po wczorajszej akcji rano nie pojechalam (nie udalo mi sie podniesc na budzik o 4 rano ...), wiec zobacze je dopiero dzisiaj o ok. 23 - az boje sie myslec co zastane :conf: od tego uzaleznie, czy na 2 dni je zabiore do Piaseczna (kryjac przed moimi kotami; nota bene, z Gracja nadal nie mialam kiedy na szczepienie isc, bo wet do 20 tylko ;( ), czy zostana tam, a ja nadal bede dojezdzac.
No i nie moge w to wciagnac nikogo z rodziny, bo wszyscy i tak przeciwni wzieciu Blanki - i w obliczu takich dzikich kociakow pod moimi skrzydlami mogliby wpasc na jakies "genialne" rozwiazanie problemu ;-(

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Sob sie 25, 2007 16:41

zostaw je tam, gdzie są.

daj im jeść, pić, wymien podkład.

2 razy po godzinie to i tak wiecej niż ja mam dla swoich...

GOsiu, spokojnie - będzie dobrze!
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob sie 25, 2007 19:18

Gosiu,
Będzie dobrze.

Trzymamy kciuki. Oswajanie - jeśli nie trafi się na super oporny egzemplarz, jak Krykuś, który mimo wszystko jest łagodny, tylko bojaźliwy) - udaje się. Naprawdę.

Robisz świetną robotę, odciążając Jopop - u niej miałyby jeszcze mniejsze szanse na oswajanie.

Nie poddawaj się, a my trzymamy kciuki!

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Nie sie 26, 2007 7:26

Po wczorajszej wizycie doszlam do wniosku, ze te dzikosc malenstw zawdzieczalam ich wrazeniu, ze sa z powrotem na wolnosci ...

Bo wybieranie z transporterka, przekladanie, mizianie - odbylo sie bez jakichkolwiek lapoczynow, a bedac w moich rekach nawet nie phyykaly :wink: Nie osmielilam sie jednak wypuscic ich luzem w przedpokoju. Przygotowalam drugi transporterek, wstawilam pelna miche zarcia (mialy w koncu 24-godzinny przymusowy post) i pojedynczo przekladalam.
Najpiew glaskanie w kontenerku - lepek, za uszkiem, pod brodka, po brzuszku - i przy okazji mizianek brzuszka bralam sie do wyciagania sztuki. Nie za skore na karku, tylko pod przednie lapki :lol: potem przyciskalam do siebie, gadalam do uszka i drapalam po brzuszku.

Mialam chwile szoku :twisted: zaczelam od mizianek w kontenerku jednej z burasek i slysze straaaaasznie glosne mruczenie 8O buraska tak od razu mruczy? Ale cyrk! No i wyjelam ja - a tu nic od buraski nie slychac. Mruszenie jest, ale zostalo w kontenerku :ryk: Producentem tego czystego mruczenia okazal sie Matolek!!!

Kociaki mlaskaly glosno wymiatajac animonde a potem daly pokaz wzajemnej rodzinnej milosci :1luvu: lizaly sie wzajemnie. W dotyku najgladsze futerko ma ... Matolek! Moze wszystkie siostry o niego dbaja? Druga w kolejce jest Pacanka. Z burasek, ta ktora jest chuda i chyba wieksza, jeszcze jako tako futerko ma utzymane, natomiast druga - gdy biore ja w rece, mam wrazenie trzymania klebka miesni, spietych w jeden okragly koci wezel - jej futerko jest najbardziej szorstkie, i chyba najbardziej ta kicia smierdzi moczem :(

Przygotowalam ich kontenerek, w ktorym przyjechaly (wiekszy ociupinke niz moj), poidelko na kratce, pudelko z suchym rc, z tylu pudelko z trocinkami (jedna z burasek od razu zajela go na poslanie) i wylozylam lignina, zgodnie z rada. Jako pudelko-kontenerek posluzylo mi pudelko po chusteczkach (wiem, tektura sie nie bardzo nadaje, ale wycielam gorny bok tak, ze zostal 0,5 cm rantu dokola - jak w profesjonalnych kuwetach - a w srodku trocinki, ktore wiaza mocz, zatem moze nie przemoknie tak szybko).
Niestety, rano nie udalo mi sie pojechac. Mam nadzieje, ze mimo ciasnoty skorzystaja z pudelka z trocinkami, zeby zostawic tam cos "grubszego" i oprocz smrodku, zadnych innych efektow nie bedzie ... a brzuszki po 24h w transporterku mialy spore i twarde - zadnego siooo ni kupalka przez ten czas nie zrobily :?

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Nie sie 26, 2007 21:18 4 Kozlaki od jopop - mruczando na 3 glosy ;)

Kozlaki znowu zaskakuja ... To ze Matolek potrafi mruczec niezaleznie od tego czy ktos go glaszcze czy nie (moze sama perspektywa, ze jest w poblizu ktos, kto go popiesci :D ), to juz wczoraj wiedzialam.
Dzisiaj do mruczadla Matolka dolaczyla mniejsza buraska (ta, ktora podejrzewam o ostre potraktowanie mojej reki :twisted: ), a potem jeszcze i druga. Tylko Pacanka sie wylamala - ani jednego pomruku!!!

Dzisiaj troche wczesniej sie wyrwalam, zeby kociaki "oporzadzic" - och, bylo co sprzatac!!!
Schemat ten sam: zarcie do mniejszego kontenerka i potem sztuka po sztuce, z przystankiem na rekach, wstawiana do jadlodajni. I jak wczoraj - najpierw psycza wszystkie. Po przeniesieniu pierwszego kociaka - psykanieustaje, bo ... slysza mlaskanie tego pierwszego i wszystkie juz pyszczki kieruja w strone odglosow JEDZENIA!
I znowu Pacanka sie wylamala - poszla najpierw jedna buraska i migusiem skorzystala z michy, potem Matolek, potem druga buraska - a Pacanka psyka i psyka. No dobra, czas i na nia - a w jadlodajni ta kocinka, zamiast sie miska zainteresowac, nadal na mnie phyyy, az sie pozostale na chwile od miski odwrocily zdziwione.

A to mruczenie chyba bylo w podziece za uczte :lol: Matolek zaczyna jak tylko sie odezwe (sluchowiec z niego ...), potem uslyszalam ktoras do duetu (mizianie pod brodka potwierdzilo, ze to ta ostra buraska), a i druga buraska, pieeeeeknie usadowiona prosciutko, wpatrywala sie we mnie i to od niej musialo byc to trzecie mrrrrrrrr
No, szkoly jopop nie zapomnialy :ryk:

Hmm, mam teorie, czemu ta mniejsza buraska taka ostra byla - robila dzisiaj wrazenie, jakby w ktoryms momencie zaczelo ja cos bolec, jakbym za mocno chwycila i juz pazury szly w ruch, wiec szybko do drugiego kontenerka. Albo jest delikatniejsza (?!), albo cos jej dolega :cry:

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Pon sie 27, 2007 13:26

Zafundowalam sobie dzisiaj "prace z domu", zeby troche dluzej pobyc w poblizu kociakow (niech sie przyzwyczajaja, ze sie mnie tak latwo nie pozbeda ...). Przyjechalam rano, zaopatrzylam kontenerek-jadalnie w pachnaca animonde, i tradycyjnym schematem kociaki poszly jesc. Mlaskanie roznosilo sie krotko, bo pochlonely zawartosc miski w trymiga. Potem mlaskaly jezyki wokol pyszczkow. Dostaly jeszcze Klare, ktora tez wychleptaly migusiem, do ostatniej kropli.
Transporterek-sypialnia sprzatnieta, umyta, wylozona swieza lignina, swieza woda w poidelku - i siup maluchy z powrotem. Razem z transporterkiem zainstalowalam sie w drugim pokoju i rozpoczelam prace.
No, ale ciezko sie skupic, gdy za kratkami transporterka dzieja sie takie ciekawe rzeczy :twisted:

Spiesze wiec z kolejnymi meldunkami.

Matolek mruczy pierwszy i najglosniej. Stoi zawsze najblizej kratki (w koncu to "odwazny mezczyzna", no nie?). Dzisiaj nawet mi ze dwa razy zamiauczal (pewnie chodzilo mu o wypuszczenie, ale nie ze mna teraz te numery :twisted: ). Zrobil zdrowe koo (widzialam jak sie szykuje, wiec jak tylko skonczyl, usunelam im ten prezent, zeby nie roztarly :? ). Do zabawy pierwszy. Jak sie rozkreci, to siostry leza wcisniete w katy, a on bryka: tarmosi myszke, turla kuleczke z dzwoneczkiem, zongluje kuleczka ze sreberka. Czasem laskawie pozwoli Pacance lub burej2 polozyc na pileczce lape ... Najbardziej jest skumplowany z bura1. Z nia najchetniej rusza w zapasy ;)
Bura1, prawdopodobnie Makuszka, pierwsza dolacza do mruczanda Matolka. Jest z nim najbardziej skumplowana, lapa w lape siedzi z nim z przodu transporterka i czasem aktywnie dolacza do zabaw Matolka. W oczkach czasem troche ropki jej sie zbiera i tak jakos czasem lebkiem rusza, jakby klaczki chciala odkaszlnac (czy takim malym juz moga sie zbierac). Jestem laikiem, ale tak jak ta mala patrzy, stoicki spokoj jaki po pojedynczym phy prezentuje, uznalabym ja za kota z inteligencja.
Bura2, prawdopodobnie Kornelka, zawsze najchetniej z tylu kontenerka, nie udziela sie za bardzo, ale dzisiaj to ona wlasnie zamiauczala w rekach, jakby ja cos zabolalo. Niestety, wyprodukowala dzisiaj rzadkie kooo (ktore tez migusiem usunelam, zeby sie w nim nie utytlaly). Zatem kolejne zarcie dostana suche ...
Pacanka zawsze siedzi z tylu kontenerka ... no, czasami przyjdzie do przodu powygladac. Najwiecej od niej phyyyy a jak nie ma phy, to oczy wielkie i drzy :(

No, o tyle na razie. Udalo sie pare zdjec pstryknac.
Relacje koncze patrzac na aktualna konfiguracje: Bura1 lezy z pysiem niemal na kracie, mruczy. Matolek pysio na Burej1, tez mruczy. Pacanka "na trzecia", z pysiem na Matolku (w ciszy). Bura2 z tylu za Bura1 i lize Matolka ...

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Wto sie 28, 2007 11:01 Jest juz klatka, i pare zdjec z transporterkowych czasow

Wczoraj przyjechala klatka, ale nie bylo czasu zeby przeprowadzke robic od reki. Nastapilo to dzisiaj rano 8)
Zaniepokoily mnie wielkosci kratki dolnej i tak wokolo przy podlodze - lebek malego kociaka sie tam spokojnie zmiesci :twisted: poutykalam co jak moglam - teraz potrzebne kciuki, zeby sie zabezpiecznie okazalo skuteczne (albo kratka nie za szeroka :? ).

A teraz pare zdjec - jeszcze z transporterkow:

w transporterku-jadalni - Kornelka i Pacanka jak zwykle obstawiaja tyly ...
Obrazek

w transporterku mieszkalnym - na drugim Pacanka wreszcie pokazala swoja ciekawosc, ale bura z przodu ciagle ta sama ;)
Obrazek Obrazek

seria za kratkami ... tak koncza kociaki, ktore probuje uciekac 8)
bura z przodu to caly czas Makuszka ... ona juz tylko phy tak na poczatek z przyzwyczajenia ... a moze to u niej i Matolka takie powitanie?
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Wto sie 28, 2007 11:07 Czy koty płaczą?

Czy koty płaczą? :?:

Makuszka dzisiaj rano miala cale oczka wilgotne, wczoraj tez jej troche cos splywalo (nie ropa, raczej przezroczysty plnyn :( ). Po jedzonku bardzo pracowicie myla pyszczek, wycierajac przy tym porzadnie i oczka.
Tak mi przyszlo do glowy, ze po dluuuugich godzinach w transporterku, ciasnym, z mokra lignina i bez jedzonka, moze kiciunia tak sie zalila nad swoim losem?
A moze to tylko ja mam do niej slabosc :oops:

Ale teraz juz jest klatka - duzo miejsca, kuwetka, miska wieksza, wiec wiecej jedzenia ... tylko ze to Makuszka wlasnie pracowicie obwachiwala katy i "sciany", jakby od razu szukala drogi ucieczki :strach:

Gocha17_

 
Posty: 1085
Od: Czw sie 09, 2007 14:53
Lokalizacja: W-wa Sadyba / Piaseczno

Post » Wto sie 28, 2007 11:34

hehe, jak ją znam - da radę:)
Obrazek

jopop

 
Posty: 19154
Od: Pt maja 20, 2005 20:05
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto sie 28, 2007 12:02

jopop pisze:hehe, jak ją znam - da radę:)


witam kochane dziewczęta.
asiu, pingwineczka właśnie wczoraj trafiła do domku na stałe!!!!! HURA!!!!
Człowiek był u mnie. To starszy, bardzo poczciwy pan, który przyniósł mi mnóstwo zdjęć swojej poprzedniej koteczki, żebym zobaczyła jak "nasze" maleństwo będzie miało dobrze, a poza tym mieszka pare ulic ode mnie i zaprasza mnie w każdej chwili w odwiedziny do siebie

karola666

 
Posty: 161
Od: Śro sie 22, 2007 17:09
Lokalizacja: Warszawa

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Levika i 462 gości