Nie wiemy, czy ktoś się nami interesuje, ale mimo wszystko taki zapis mnie samej pomaga.
Jerzyk zaczyna powoli wyglądać na normalnego kociaka (no, poza oczkami powiedzmy). Slicznie się myje, je chętnie, nawet wczoraj zaczął się wieczorem trochę bawić jak najzwyklejszy, zdrowy i silny kociak. Mireczek też robi się coraz bardziej puchaty, dzisiaj po śniadanku nawet trochę pysia sobie mył. ale sam nadal je minimalnie, muszę go dokarmiać. Ale łyka chętnie. Oczka ma nadal tragiczne

, chociaż chyba trochę mniej ropki. To oczko bardzo powiększone napewno już na straty. Mój wet mówi, że albo stan zapalny całkowicie w nim minie, oczko się obkurczy, praktycznie niemal będzie niewidoczne, albo trzeba będzie je usunąć, bo taka gałka oczna z trwającym stanem zapalnym to jak bomba zegarowa. Z dr Garncarzem napewno też się skontaktuję. Ale narazie i tak nie ma mowy o żadnych zabiegach, maluszek jest za słaby.
znalazłam narazie dwie malusie qpki (no, nie w kuwetce, ale to detal), sioo zdaje się też robią poza

. Qpki ładne, ale coś ich mało. Nie wiem, kiedy robić alarm. Wczoraj jeszcze wet się nie martwił, mówił, że maleństwa miały zupełnie pusty przewod pokarmowy i musi potrwać, zanim się na tyle zapełni, że zacznie normalnie funkcjonować.