Bura... i inni - potrzebny DT dla trzech maluchów - Kraków

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 18, 2007 7:23

Mam pomocnika. Dzisiaj rano na balkonie była czyjaś miska a na moim papierowym talerzyku były resztki czyjegoś jedzenia. Może mi się uda wyśledzic kto to, bo może ta osoba coś więcej wie na temat tajemniczego balkonu. Kitka to ma teraz chyba raj na ziemi. Posiłki kilka razy dziennie. Chrupki też były pochrupane. Nie przeszkadzało jej to od razu dobrać się do przyniesionego przeze mnie mięska. Wygląda na zadowoloną, wygina się, ociera o krzaczki ale niezbyt ostatnio daje się wygłaskać. Chyba dlatego, że pachnę Zenkiem. Zaniosłam im większy pojemnik na wodę. Miska z wczoraj była prawie pusta. Rzeczywiście chyba kiepsko w taki upał z wodą. Jutro wyjeżdżam i nad łapaniem będę myśleć po powrocie.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Śro cze 20, 2007 11:10

Podrzuce bo co prawda Sylwki nie ma, ale sytuacja kociakow wcakle nie jest taka dobra, jakby sie moglo wydawac. Pozornie - warunki pod tym blokiem to raj na ziemi, rzeczywistosc wyglada zas bardo typowo: ludzie wredni, nie lubiacy kotow, walczcy z nimi itp. Rozmawialam dzis z pania, ktora te miski wlasnie wyklada. Prosila zeby koniecznie im cos znalezc. Jak wroci Sylwka, to je skontaktuje, bo wzielam od niej namiary. Jesli jednak ktos mialby pomysl, co zrobic z 3 slicznych malych buraskow, to prosze, piszcie. One tam maja bardzo male szanse. Moze chociaz jakis tymczas? No i mama koniecznie musi byc ciachnieta.

Sylwkaaa, wracajjjjj.... :roll:

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 21, 2007 15:17

Jestem na chwilkę. Jeszcze z godzinę roboty i jadę na lotnisko. Jestem wymordowana potwornie. Zmartwiły mnie wieści o kocinkach. Po pierwsze maluchów było 4, więc gdzie jest czwarty :?: . Bałam się, że z tym balkonem może nie być ciekawie. To co widzę na balkonie nie świadczy o jego właścicielach dobrze. Fajnie, że udało się zidentyfikować karmicielkę, bo ona ma więcej informacji. Skontaktuję się z nią to może jakoś się zorganizujemy. Przed wyjazdem podpisałam umowę wynajmu malutkiej kawalerki i od lipca będę w niej mieszkać. To daleko od miejsca przebywania rodzinki ale w maleńkim mieszkaniu będzie całkiem spora łazienka. Nie wiem jednak czy mamy czas do lipca na wyłapanie kotki i maluchów. Mogłabym chyba (po przeprowadzce będę pewna) przetrzymać rodzinkę ale będę potrzebowała pomocy w wyłapaniu i szukaniu domów, bo ja sierota jestem. Sterylizacji kotki mniej się boję - gorzej z domkami. Może kotkę będzie można wypuścić choć dzika to ona nie jest. Wracam do roboty choć za oknem Paris, Paris.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 21, 2007 18:42

Sylwka, jak wrocisz, to bedziemy myslec. Mam nadzieje, ze z wylapaniem to sobie jakos damy rade, jak polaczymy sily (tzn ty sierota, ja sierota, pani karmicielka + jej corka). One tez sa zainteresowane lepsza przyszloscia dla tych maluchow, wiec mysle, ze do porozumienia dojdziemy. Oczywiscie chetni do pomocy w lapaniu mile widziani. Kotka chyba moze zostac tam po wysterylizowaniu, zreszta wszystko w trakcie. Konieczne bedzie wsparcie w szukaniu domow, to po 1. No i klatka lapka - to po 2.
Ryśka cos wspominala o mozliwosci pozyczenia takowej - czy to nadal aktualne?

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 22, 2007 9:04

Myślę, że tak ale jak już będzie gdzie umieścić rodzinkę to będę ryśkę męczyć. Mam nadzieję, że wykombinuję też samochód. Bez klatki chyba nie damy rady, bo maluszki są dzikawe. Mamuśka też może spanikować przy próbie złapania. W sumie to mam aktualne szczepienia na tężca i wściekliznę, więc kocie zęby i pazury mi nie straszne :wink: . Zwinę siostrze mój transporter (pożyczyłam parę miesięcy temu i tak zostało), zenkową zapasową kuwetę (też pożyczyłam i tak zostało - teraz siostra ma dwie a ja jedną :evil: ) i wyprawka gotowa.
Dzisiaj rano rodzinki nie widziałam ale na balkonie były resztki jedzenia. Trochę to kiepski pomysł aby zostawiać jedzenie na balkonie, bo ktoś się rzeczywiście może przyczepić. Do tego kwiatki w ogródku zaczynają wyglądać na "lekko" wymordowane. Nie mam jednak innego pomysłu gdy pada deszcz. W misce z wodą, którą zostawiłam pod balkonem, było po kilku dniach totalne bagno.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt cze 22, 2007 9:26

Tak mysle, ze moze w najblizszym czasie byloby dobrze sie spotkac na chwile i pogadac. Moze masz czas dzis wieczorem lub jutro? Zaraz pisze Ci PW.
Co do jedzenia na balkonie, to nie wiem, kto wpadl na taki "genialny" pomysl, bo na pewno nie ja i nie ta pani, ktora karmi. Mysle, ze takze nie ludzie z I pietra, bo oni podobno tez nie naleza do "milosnikow kotow". Czyzby ktos jeszcze? Woda w miseczce pewnie taka sie zrobila po wczorajszej burzy.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 24, 2007 22:58

Spotkałyśmy się (ja, skaskaNH) z panią karmicielką i generalnie sytuacja pod blokiem nie wygląda wesoło, co chyba nie odbiega od naszej polskiej normy. Matka z kociakami wędruje wzdłuż całego bloku. Stosunek ludzi do kotów jest różny ale na przychylność to raczej nie ma co liczyć. Raczej na obojętność lub agresję. Pani w jednym z ogródków zorganizowała coś w rodzaju stołówki. Trudno mi opisać dokładnie jak to wygląda ale patent jest niezły. Podczas jedzenia zwierzaki są bezpieczne, bo "stołówka" jest poniżej poziomu ogródka. Do jedzenia dochodzi druga drobna kotka z uszkodzona łapką (stara sprawa i kotka po prostu utyka). Z relacji pani kotka też już urodziła ale maluchów jeszcze nie udało się zlokalizować. Bure maluchy biegają już wszędzie za matką. Są coraz bardziej rozbrykane i samodzielne. Podczas rozmowy zdecydowałyśmy się odłowić małe i matkę (kotkę wysterylizować i wypuścić). Myślałam dużo o tym i zaczynam mieć wątpliwości. Małe już od kilku tygodni biegają po trawie (mają chyba około 1.5 miesiąca choć może więcej bo tak samo mi się wydawało 10 dni temu - straciłam porównanie), gonią się nawzajem, gonią matkę, polują na muchy, itd. Są dzikie. Wyglądają na zdrowe. Ja mogłabym im jedynie zapewnić pełną miskę i miejsce w łazience. Mieszkanko będzie maleńkie (całość około 20 metrów), mój Zenek jest po kuracji cyklosporyną i nie wiem kiedy (czy w ogóle, bo on do tej pory nie tolerował innych kotów) mogłabym małe wypuścić z łazienki. Dla takich podrośniętych kitków to gigantyczny stres. Nie zastanawiałabym się gdyby to były 3-4 tygodniowe malce razem z matką (lub bez matki). Nie wiem co robić. Wiem jednocześnie, że zostawienie małych pod blokiem to spore ryzyko. Sterylizacja kotów pod tym blokiem to zupełnie inna sprawa, bo z przechowaniem po zabiegu nie byłoby problemów i jestem w stanie się do tego zobowiązać (nie tylko burej kotki). Proszę napiszcie jakie macie doświadczenia, bo naprawdę strasznie pomieszane myśli mam w głowie. Boję się, że nie dam rady zająć się socjalizacją maluchów ze względu na pracę. Zenka w razie wyjazdu zawsze mogę komuś podrzucić ale z małymi tak łatwo nie będzie (z wyjazdów służbowych się nie mogę zwolnić). Nijak nie próbuję się w ten sposób "wywinąć" ze złożonych zapewnień. Potrzebuję po prostu argumentów dla samej siebie.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie cze 24, 2007 23:21

A czy naprawde konieczne jest wylapywanie dzikich kotow i oswajanie ich na sile? Co innego sterylki, to oczywiscie jest uzasadnione, ale takie kociaki z wrodzonym strachem do czlowieka chyba przezywaja wielka traume kiedy sie je lapie, potem gdzies zamyka... a potem i tak nie wiadomo czy uda sie znalezc im dobre domy.
Tyle jest maluchow recznie odchowanych, juz oswojonych, ktorym ciezko jest znalezc domy. Albo te w schroniskach gdzie maja male szanse na przezycie.
Tak sobie mysle, ze dziki kot jest po prostu dzikim zwierzeciem i powinien nim zostac? Jak myslicie?
Dodam, ze nigdy czegos takiego nie robilam, nie lapalam i nie oswajalam dziczkow, wiec to tylko takie moje przemyslenia :roll:

sisay

 
Posty: 3129
Od: Pon cze 18, 2007 12:18
Lokalizacja: Gliwice

Post » Nie cze 24, 2007 23:30

No właśnie naszły mnie podobne wątpliwości dlatego postanowiłam o nich napisać. To już nie są niezdarne kluski a dzikuski brykające pod opieka matki. Pewnie da się je oswoić ale ja się boję, że nie w warunkach jakie mogę im zaoferować, bo to naprawdę niewiele. W systematycznej sterylizacji stada mogę pomóc bez obaw, że nie podołam.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 25, 2007 8:39

To i ja sie wypowiem ;)
Jesli chodzi o sens wylapywania maluchow - to moje zdanie jest odmienne, wg mnie jest to po prostu ratowanie im zycia. Tamto miejsce (podobnie jak wiele innych na naszych osiedlach) nie jest przychylne kotom. Po kilku latach interesowania sie "kotami blokowymi" wiem, ze przezywaja nieliczne.
Co do oswajania - problem jest przede wszystkim w zlapaniu, pozniejsze oswajanie juz nie jest takie straszne. Z moich doswiadczen wynika, ze to jest kwestia paru dni (oczywiscie nie mam na mysli takiego oswojenia, gdzie kociak przychodzi na kolanka, tylko takie, ze nie ucieka na widok czlowiekA w najciemniejsze zakamary). Mialam pare razy male dzikusy w domu, najlepiej bylo, gdy wlasnie nie byly pojedynczo, wtedy bawily sie razem, brykaly, lepiej znosily zmiane otoczenia.
Tu problem jest jedynie w lokum dla nich - Sylwka, mysle, ze jesli moglyby one siedziec w Twojej lazience, to i tak bardzo dobrze. Na pierwsze dni postaralabym sie wykombinowac taka klatke do przechowywania, pozniej mozna by je puscic luzem. W lazience oczywiscie. Nie widze potrzeby, zeby hasaly po calym mieszkaniu, i do tego stresowaly Zenka. W czasach, kiedy jeszcze przechowywalam male kociaki - byly zamkniete np 2-3 tyg w jednym malym pokoju, niewiele wiekszym od przecietnej lazienki, znosily to calkiem dobrze.
Tylko oczywiscie - to juz jesli bedziesz mogla je zabrac. Ja niestety fizycznie juz nie dam rady teraz. M,in. dlatego, ze zamkniecie jednego pomieszczenia przy 7 kotach jest niewykonalne.

No i jest jeszcze kolejny problem - jesli jednak moglyby one byc na przechowaniu u Sylwki, to bedziemy prosic o pomoc w szukaniu domkow. To jest konieczne, bo zadna z nas nie ma szans na dokocenie.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 25, 2007 13:02

Zapomniałam napisać, że trafiłam czwórkę w totolotka i pieniążki na sterylkę mamusi już są (prawie 120 zł) - jeśli oczywiście nie załatwi się talonu na darmową, bo do misek też trzeba wrzucać :wink: . Dwie liczby więcej a byłabym posiadaczem prawie 6-ciu milionów. Ach co by się wtedy działo.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon cze 25, 2007 15:21

Trzymam kciuki za wyłapywanie kociąt, niedawno opiekowałam się właśnie takimi dzikuskami, teraz są już w nowych domach, są nadal odrobinę nieufne, ale zrobiły już niesamowite postępy. Gratuluję również wygranej :)

sisay pisze:A czy naprawde konieczne jest wylapywanie dzikich kotow i oswajanie ich na sile? Co innego sterylki, to oczywiscie jest uzasadnione, ale takie kociaki z wrodzonym strachem do czlowieka chyba przezywaja wielka traume kiedy sie je lapie, potem gdzies zamyka... a potem i tak nie wiadomo czy uda sie znalezc im dobre domy.
Tyle jest maluchow recznie odchowanych, juz oswojonych, ktorym ciezko jest znalezc domy. Albo te w schroniskach gdzie maja male szanse na przezycie.
Tak sobie mysle, ze dziki kot jest po prostu dzikim zwierzeciem i powinien nim zostac? Jak myslicie?
Dodam, ze nigdy czegos takiego nie robilam, nie lapalam i nie oswajalam dziczkow, wiec to tylko takie moje przemyslenia :roll:


Przepraszam, że się wtrącę, ale tymi słowami pozbawiasz sensu działania bardzo wielu ludzi...
Naprawdę uważasz, że kilkutygodniowe kocięta powinno się pozbawiać szansy na lepsze życie? Że powinny zostać tam gdzie są? 8O Myślisz, że duże szanse na przeżycie mają takie kocięta na ruchliwym osiedlu?

Ja pomoc kotom wolno żyjącym widzę w ten sposób - kastracje kotów dorosłych + znajdowanie domów dla kociąt już urodzonych.

To nie są dzikie zwierzęta.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Pon cze 25, 2007 15:28

Dodam jeszcze, że w chwili obecnej opiekuję się 6 kociętami "zgarniętymi" z miejskiego targowiska, syczały na mnie przez kilka dni, teraz mruczą na mój widok. Nie mam wątpliwości jaka przyszłość na nie czekała w tamtym miejscu. :?

Na jednym ze szczecińskich osiedli w maju zaczęliśmy sterylizować kocice. Pięć wysterylizowaliśmy, prawdopodobnie 5 innych urodziło. Na dzień dzisiejszy są 2 kocięta do zabrania. Trzeci 3 dni temu został przejechany przez samochód.
Z pięciu miotów zostały 2 kocięta - takie właśnie szanse na ogół mają kocięta.
ObrazekObrazek

kotalizator

 
Posty: 1761
Od: Wto lut 27, 2007 14:33
Lokalizacja: Szczecin

Post » Wto cze 26, 2007 8:38

Od kilku dni nie widziałam małych ale to nie znaczy, że ich nie ma. Widziałam mamuśkę. Ktoś na balkonie naprawdę się zaangażował bo misek coraz więcej (ja swoje miski zabrałam) a nie jest to nasza znajoma pani. Nie wiem co będzie jak właściciel balkonu wróci (z doniesień karmicielki wynika, że to straszny typ). Im bliżej soboty tym jestem bardziej przekonana do łapania ale prawdę mówiąc pękam co będzie potem. Już zabrałam siostrze mój transporter i kuwetę ale nie miałam odwagi powiedzieć po co. Oni (rodzinka i znajomi) na 100% pomyślą, że mi odbiło. Przygotowuję zamówienie w krakvecie, więc część mnie zajmująca się finansami już się zdecydowała :wink: . Teraz muszę jeszcze przekonać tą ostrożniejszą część mojej osoby.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Wto cze 26, 2007 8:49

Caly problem sie zacznie, jak juz te maluchy beda zlapane.
Ja dokocilam juz wszystkich, ktorych moglam.
No i oby sie pogoda wyprostowala do soboty,bo przy takiej aurze jak dis to raczej nic nie zlapiemy.

skaskaNH

Avatar użytkownika
 
Posty: 21090
Od: Pt lut 03, 2006 0:21
Lokalizacja: Kraków

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 39 gości