FINKA - szukam opieki na 1 tydzień str.4

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 21, 2007 7:44

Nie znam tej lecznicy... jeżdżę z moimi najczęściej do "weta zza korków" ;).

karolinah, polecam spacer do zoologika i przymierzenie się do transportera o podobnym kształcie i gabarytach (najlepiej takiego samego). Jeśli są mili sprzedawcy, to pozwolą Ci zapakować worek żwirku albo karmy (odpowiedniej wagi)... sprawdzisz, który transporter jest poręczniejszy.
Ja mam z tych mniejszych, ale Łasicy już bym nie mogła w nim zabrać w dłuższą podróż.

LU

 
Posty: 2125
Od: Śro sty 31, 2007 19:10

Post » Sob lip 07, 2007 21:52

Koteczkę mamy!
Po prostu cudo :D
Kotkę mamy od noveny (rodzeństwo nadal szuka domków) http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=60 ... sc&start=0
Dziękuję Agnieszko!
I dziękuję również senioricie, która nam ją przywiozła (a wcześniej podchowała przez dwa tygodnie).

Panna, po rozważeniu wielu opcji, została Finką.
Koteczka przyjechała do nas wczoraj w środku nocy. Po wejściu do mieszkania - od razu do misek, skubnęła karmy, a potem, przy okazji zwiedzania, zobaczyła zabawki w salonie... no i się zaczęło :wink:
Miałam zamiar doczekać, aż się znudzi zabawkami i uzyskać pewność, że w razie czego trafi do kuwety, ale gdzie tam! Wymęczyła nas okrutnie i w końcu wpół do drugiej poszliśmy spać.
Rano znalazłam kupkę i siku, w kuwecie :)

Koteczka jest bardzo towarzyska i ma niespożyte siły (piórka na patyku na zmianę z futrzaną kuleczką z dzwonkiem rulez :wink: ale drapaczek niestety jest ignorowany). Słucha, jak się do niej mówi i bystro reaguje bezgłośnym miauuuu. I MRUCZY. Jak traktor :D
I taka mała uwaga - jak to się wszystko zmienia, kiedy tylko kot zawita do domu... mój TŻ już wczoraj zwrócił się do Finki per "kochana moja" 8O nawet będę mogła jej kupić kocie drzewko (o ile "znajdę jakieś nieszkaradne").

Byliśmy dziś u weterynarza ( www.pazur.lublin.pl ).
Mierzenie temperatury, sprawdzanie uszek i takie tam obmacywanki. Kinia dostała pastę na robaki, obcięliśmy pazurki, bo się biedactwo zaczepiało nieco i, ponieważ znalazło się trochę dzikich lokatorów - zaaplikowano Frontline. Dzielnie znosiła zabiegi, ale gdy cierpliwość się wyczerpała, ofukała panią doktor. I ugryzła, a co! :wink:
Jak dobrze pójdzie, za tydzień pierwsze szczepienie.

Heh, myślałam sobie, że to nic trudnego zrobić zdjęcie kotu... oj jak bardzo się pomyliłam! Oto marne wyniki wieeeelu prób:

Obrazek Obrazek
Na reszcie widać co najwyżej ucho albo zadek.

Co mnie martwi - koteczka niewiele je, a za to sporo pije (wody).
W misce ma RC Babycat i w sumie przez cały dzień zjadła może 1/3 dziennej dawki + ok. półtorej łyżeczki gerbera dla niemowląt.
Regularnie sika, dziś chyba 5 razy (objętość bryłki z CBE+ mniej więcej jak piłeczka do ping-ponga), kupki dziś były dwie - pierwsza nieco za ciemna, ale druga dość ładna. I nie wiem, czy słusznie się martwię, czy nie?

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Sob lip 07, 2007 22:26

Po pierwsze-gratulacje! kocia śliczna! nie widzę powodów do zmartwienia :wink: . spróbuj z innymi karmami-to znaczy-mokrymi, np. Animondą dla kociąt. wypróżnia się normalnie. moja mała też odwiedzała kuwetkę bardzo często. po za tym koteczka dopiero się przystosowuje. a może jeszcze jedna? :D
Obrazek
Obrazek

kalair

Avatar użytkownika
 
Posty: 233427
Od: Czw maja 24, 2007 21:07
Lokalizacja: Beskid Śląski

Post » Nie lip 08, 2007 12:22

No,nareszcie doczekałaś sie swojej pięknoty :D Bardzo się cieszę,że nie zawiodła twoich oczekiwań.

Z mojej strony też należą się podziękowania senioricie,która zgodziła się zaopiekować kotką do czasu podróży i z poświęceniem latała z nią do weta :P

Z jedzonkiem to nie masz się co martwić,ona poprostu nie ma czasu zjeść wiecej,tyle nowych rzeczy wkoło.Możesz też śmiało gerberka zastapić jakimiś dobrymi puszeczkami dla kociąt lub gotowanym mięskiem (polecam to drugie,ja puszek nie podaję wcale :wink: ) ,to już duży kotek jest :)

novena

 
Posty: 1430
Od: Wto lis 28, 2006 22:42
Lokalizacja: kujawsko-pomorskie

Post » Nie lip 08, 2007 12:43

Co do lecznicy, to bardzo dobry jest Azorek na os. Piastowskim na LSM-ie, przy ul. B. Śmiałego (w takim wolnostojącym domu zaraz po skręcie).
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Nie lip 08, 2007 20:07

Koteczka niestety niewiele je, ale to raczej z powodów wybredzania. Przez noc zniknęło niewiele suchego, ale rano dałam jej gotowanego kurczaka - jadła aż się uszy trzęsły! Po południu wymieszałam jej suche z połową łyżeczki gerberka - też znikło szybciutko. Same suche niestety jest trochę ble, kole w ząbki.
A co do lecznicy - wiem, że Azorek jest polecany :) zobaczę jednak, jak się sprawdzi ta na Choinach (mam blisko :oops: )
Dziś rano oswajałyśmy drapak :)
Obrazek

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lip 09, 2007 7:07

Finka została sama w domu. A ja muszę pracować, a nie martwić się, czy wszystko w porządku :?
A swoją drogą - jak koteczek próbuje "zakopać" miskę z jedzeniem (drapie podłogę wokół miski) tzn że jedzenie mu nie pasuje? Czy chce schować "na później"?

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lip 09, 2007 8:59

Finka jest zdecydowanie przebojową i wesołą dziewczyną. Oprócz kurczaka zaproponuj jej Animondę Carny dla kociaków - nie powinna nią pogardzić.
viewtopic.php?f=1&t=93727 koty z Platynowej

seniorita

 
Posty: 3202
Od: Pt kwi 01, 2005 22:18
Lokalizacja: Warszawa i okolice

Post » Pon lip 16, 2007 21:39

Kotka jest u nas nieco ponad tydzień.
I wszystko byłoby ok, gdyby nie temat wałkowany po stokroć na forum (znam teorię, praktyka nie wychodzi). Mała po prostu traktuje ręce jak wroga. Wyciągnięcie ręki w jej stronę prowokuje ją do ataku.
Bawię się z nią po kilka godzin dziennie, w zasadzie to cały wieczór, głównie jej ulubionymi piórkami na patyku.
Przy próbach ataku przerabiałam już przytrzymanie przy ziemi (wyrywa się jak szalona), syczenie (próbuje atakować twarz), odizolowanie (po powrocie na pokoje żadnych zmian). O karmieniu z ręki raczej nie ma mowy, bo ona nie zje z poza miski.
Jedyne co "zyskałam" to to, że zaczyna się mnie bać :( Wyciągnięta ręka to albo atak, albo osyczenie i ucieczka. Nasiliło się to szczególnie po ostatniej wizycie u weta, gdzie mała zachowywała się jak istna furia. I oczywiście to ja ją musiałam trzymać. Nie było mowy zmierzeniu temperatury, ani o podobnych zabiegach. Dostałam nauczkę, żeby nie próbować jej delikatnie uspokajać, bo zarobiłam w twarz (na szczęście trafiła w okulary).
Raczej wykluczam, żeby ją coś bolało, bo np rano, albo kiedy wracamy z pracy, to się przymila i nie ma nic przeciwko głaskaniu (przez chwilę). Tak samo kiedy jest bardzo śpiąca - nie reaguje nerwowo na dotyk.

W sumie jest u nas tak krótko... zaczyna się czuć coraz pewniej i przypuszczam, że usiłuje wywalczyć jak najwięcej "władzy", a ja mam wrażenie, że ponoszę same wychowawcze porażki.
Wiem, że jest maleńka, że się bawi, że gdzieś musi spożytkować tę energię.
Nie muszę mieć małej mizianki, ale nie chcę też, żeby tak na mnie reagowała.

Zastanawiam się czy jej po prostu nie zacząć ignorować jej wybryków. Niestety na drugiego kota TZ się nie zgodzi. :(
Nie bardzo wiem, jak sobie z tym poradzić. Mam nadzieję, że przesadzam, dodatkowo podminowana tym, że kicia właśnie śpi sobie grzecznie obok TŻ. Zostaje mi chyba tylko przeczekać.

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 17, 2007 6:53

No tak, chyba przewrażliwiona jestem.
Dziś panna przywitała mnie rano pięknym mruczandem i wywalaniem brzuszka do miziania.
A to przecież zupełnie normalne, że w chwilę potem usiłowała mi odgryźć rękę, a następnie nogę 8O :wink:

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Wto lip 17, 2007 7:50

anabell pisze:No tak, chyba przewrażliwiona jestem.
Dziś panna przywitała mnie rano pięknym mruczandem i wywalaniem brzuszka do miziania.
A to przecież zupełnie normalne, że w chwilę potem usiłowała mi odgryźć rękę, a następnie nogę 8O :wink:

:lol:
Noooo...faktycznie, to w zasadzie normalne... 8)
Może warto spróbować potraktować ją jak...ludzkie dziecko. Wyznaczyć granice, pokazać na co absolutnie się nie zgadzasz, co jesteś w stanie ignorować. Jeśli chodzi o wizyty u weta przekonałam się, że warto trafić do takiego, który niekoniecznie przejmuje się nadwrażliwym opiekunem :wink: ale zdecydowanie i konkretnie podchodzi do kota. Niektóre koty (jak dzieci) źle reagują kiedy się z nimi za bardzo "cackamy"...Przekonałam się nawet na dzikich - kiedy zdecydowanie postanawiam coś zrobić, albo pokazuję, że coś mi się nie podoba - kot ulega.
OUT OF ORDER Obrazek

pixie65

 
Posty: 17842
Od: Czw paź 20, 2005 9:53

Post » Wto lip 17, 2007 8:28

anabell - jakbym czytała o Szarce. Z weterynarzem problemy zostały do dziś, do dziś kota potrafi też ugryźć, kiedy nie ma ochoty na głaski i chce, żeby dać jej spokój, albo po prostu, kiedy ma ochotę na walkę, ale poza tym jest słodka, przytulasta i codziennie rano przychodzi do męża na głaski. A na początku ręce miałam całe w drobną krateczkę od jej ząbków. U nas pomogło zastosowanie małego pluszowego lewka - kiedy Szarka zabierała się za dziczenie i rzucała się na ręce, dawaliśmy jej zabawkę, żeby się na niej wyżyła. I do tego myszki na sznurku - kot szaleje, a ręce bezpieczne. I generalnie - nie przejmuj się. To przejdzie, jak kotka trochę podrośnie.
Deli

Deli

 
Posty: 14589
Od: Nie cze 29, 2003 11:14

Post » Wto lip 17, 2007 9:41

Deli pisze:A na początku ręce miałam całe w drobną krateczkę od jej ząbków. U nas pomogło zastosowanie małego pluszowego lewka - kiedy Szarka zabierała się za dziczenie i rzucała się na ręce, dawaliśmy jej zabawkę, żeby się na niej wyżyła. I do tego myszki na sznurku - kot szaleje, a ręce bezpieczne. I generalnie - nie przejmuj się. To przejdzie, jak kotka trochę podrośnie.

No właśnie staram się nie przejmować.
W drodze są zapasy patyczków z piórkami (Finka w ciągu tygodnia ten jeden po prostu rozniosła :wink: ) i zabawek na wędce.
Nie wiem tylko, jak reagować, żeby się mnie nie bała, bo to, tak na prawdę, mnie martwi. Chyba muszę ograniczyć wyciąganie rąk w jej kierunku, skoro to dla niej zachęta do ataku.

Boję się też kolejnej wizyty u weta, bo po ostatniej mała prawie dwa dni się nas bała, fuczała i atakowała na próbę wzięcia jej na ręce, choćby w celu ściągnięcia z firanki... chyba jednak zmienię lecznicę.

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lip 23, 2007 8:20

Nasz Skarb się nieco resocjalizuje :D
Pewnie dlatego, że to TZ zajął się wychowywaniem.
Ja się bawię, karmię i miziam :wink:

Za ok 3 tyg jedziemy na powtórkę szczepienia. I mam w związku z tym pytanie - Finka była szczepiona pierwszy raz Felovaxem IV. I źle to zniosła - cały dzień praktycznie się nie ruszała i nie dała dotknąć. Do kuwety musiałam ją zanieść razem z poduszką, na której leżała. Czy ponowne szczepienie może być wykonane Tricat'em albo Felocell'em?
Chciałabym znać Wasze zdanie, żeby wiedzieć, jak rozmawiać z wetem (oni używają tylko Felovaxu). W razie czego zmienię lecznicę.

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

Post » Pt lip 27, 2007 21:02

Mimo wszystko, niezrażona będę pisać :wink:

Moje Słoneczko :1luvu:
Śpi gdzieś teraz, aż starach się bać, co za te kilka minut wymyśli...

I kilka fotek poglądowych z gatunku "prawdziwa ja"

Najpierw pańcia weszła do pokoju, akurat kiedy Finka umyśliła sobie zrzucić tzw. bieżnik z ławy (co jest na porządku dziennym zresztą). Cóż za niewinne stworzenie! No a następnie pańcia wyciągnęła rękę do kota! To błąd :!: :strach: na szczęście obyło się bez krwi :wink:

Obrazek Obrazek

Piątek wieczór... probably the best beer in the world - co ja się namęczyłam z tymi zdjęciami! :wink:

anabell

 
Posty: 352
Od: Nie lut 18, 2007 20:49
Lokalizacja: Lublin

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 673 gości