Przyznam, że przy najmniejszym przemkneło mi przez głowe pytanie czy nie lepiej go od razu uśpić... ale to właśnie on najładniej je... czyli chyba walczy i chce żyć.
On ma po prostu puste oczodoły. Jest mikroskopijny, wychudzony, odłażą z niego płaty futra. Ma takie gigantyczne stopy, po których widać że jest znacznie większy niż na to wygląda...
Próbujemy.
Są bardzo miłe...
Mamy sponsoring na krople z fundacji Canis (pani Danusiu - DZIĘKUJĘ!!!), Genowefa zaopatrzyła maluszki w artykuły pierwszej potrzeby - DZIĘKUJĘ!!!!
Potrzebne: DOBRE suche dla kociąt, DOBRE mokre dla kociąt (minimum animonda carny), drewniany żwirek, oridermyl. I pieniądze, chyba, że szybko znajdzie się dla nich normalny tymczas...
Choć przyznam, że chyba lepiej, że na razie one są w lecznicy, nie chciałabym mieć ich teraz w domu... Maluchowi nie było prawie gdzie wbić igły do zastrzyku...

A przede wszystkim - prosimy o kciuki, te pierwsze dni będą decydujące...