Kotowate towarzystwo szalało całą noc.
Tupot małych stópek niósł się echem po całym domu. Ganiają się na całego

a jak jeden dogoni drugiego - stają / siadają na tylnych łapkach i udają że się boksują. Dziwne dźwięki im przy tym towarzyszą, trochę syczenia, trochę kacperowego ćwierkania, trochę warczenia. Kabaret jest po prostu.
Rano trochę podziubały jedzenia i teraz padły. Kacperzyna zaszył się ma walizce na najwyższej półce w schowku. 10 min. go szukałam a u mnie nie ma wiele kryjówek, już się zaczełąm obawiać że jakoś przeniknął przez drzwi/okno/otwory wentylacyjne ... ale dopiero jak wdrapałam się na krzesło raczył wystawić nosek zza waliz z niesamowicie czytelnym wyrazem pyszczka
"brawo, brawo znalazłaś, a teraz może raczysz mnie zostawić w spokoju? miałem ciężką noc!"
Acha. Okazało się także, ze Kacper to nie tylko dekorator wnętrz, ale także stylista
Jako małżeństwo na dorobku, nie mamy szafy z prawdziwego zdarzenia a jedynie wielki wieszak.
Kacper postanowił sprawdzić co jest na jego górze, bo przecież jak coś stoi, to na jego górze, jest zawsze coś ciekawego, prawda? A do dostania się na górę usiłował wykorzystać moją jedyną sukienkę pseudo-balowo-weselną-i-na-inne-okazje-też

Widocznie już dawno wyszła z mody, i dobry Kacper chciał jej dodać topowego
"sznitu" 
Szczęście - dla mnie i domowego budżetu - że sukienka wisiała na badziewnym wieszaku z pralni i po prostu wszystko żywcem pogrzebało biednego globtrotera.
