Kotka moich rodziców - Karmelka -też miał złamną miednicę(ale bez przemieszczenia kości). Bidula miesiąc siedziała w wysokim pudełku wyściełanych podkładami, żeby nie się ruszała i nie poprzestawiała sobie kości. Wet nie chciał jej ześrubować, bo twierdził, że z tym mogą być większe problemy niż pomoc. Na kupkanie dostawała parafinę, jadła tylko puszki i dodatkowo suplementy wapniowe. Leków przeciwbólowych nie

, to miało dodatkowo ograniczać jej ruchliwość. Dziś jest zdrową i sprawną kotą

, wskakuje tak wysoko jak chce

i nie widać po niej tamtych paskudnych tygodni. Dodam, że w chwili wypadku (to był samochód albo celowa dziłalność jakiegoś idioty

) miała skończone osiem lat, więc nie była już kociątkiem.
Zdrowiej April
