Niunia z józefowa w nowym domku!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro kwi 04, 2007 9:13 Niunia z Józefowa w nowym domku. Mam problem :((

Tak, koci katar. Jutro albo dzis po wizycie (jak nie padnę na twarz) wpiszę wszystkie szczegóły na temat leczenia.
Wiesz, gdyby nie gorączka i zbyt mokry nos nie powiedziałabym, ze to chora kicia. Szaleje z myszką po całej łazience, łasi się, przytula, pyrkocze, je bardzo ładnie 8O
, robi kupki i siusiu... Zadnego osowienia, smutku itp. Jak jechała do weta w transportówce to myślałam ,że ją rozniesie na strzępy...
Normalny, (prawie)zdrowy kot :D
Ostatnio edytowano Pon kwi 16, 2007 8:32 przez lucjaa, łącznie edytowano 1 raz

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro kwi 04, 2007 10:44

Ciesz cię, ze ma humor i apetyt pomimo choroby. Przynajmniej odpada Ci karmienie na siłę ;)
Nie znam jeszcze kota, któremu by sie podobało zakraplanie oczu :lol: :wink: Ale jak antybiotyk i w kroplach i doustnie (czy w zastrzyku) to dwa tygodnie i powinny oczka być zdrowe :) Najwyżej lekkie zmętnienie na tym jednym zostanie.
Oby szybko i ładnie poszło leczenie :ok:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Śro kwi 04, 2007 11:38

Cieszę się, że nie muszę jej karmić na siłe :)
Dziękujemy za życzenia, mrrruk.

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 05, 2007 7:31

Mała dostała wczoraj kolejny zastrzyk z antybiotyku, od dzisiaj przechodzimy na tabletki. Temperatura w normie. Nadal kicha. Otwiera szerzej chore oczko. Wet powiedział, że jest z nim lepiej ale jest duże prawdopodobieństwo, że zostanie zmętniałe. Uszy dalej maściujemy. Mała ma niesamowity apetyt, jest w stanie wciągnąć każdą ilość jedzenia jaką dostanie 8O .
W poczekalni u weta Mała urządziła potworną awanturę, usiłowała przegryźć kratkę transportówki, drapała i wywrzaskiwała kocie inwektywy pod naszym kierunkiem, co zaowocowało ideą, żeby dać jej na imię Szajba. Chociaż na drugie.
Czuje się coraz pewniej, dzisiaj nasyczała na Cykora, który postanowił z godnością oddalić się do pokoju....
Kilka fotek:
Felis domesticus umywalcus
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e80 ... 6f552.html - to NIE jest reklama pasty do zębów...

Ciekawe, co jest za rogiem....
http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/d79 ... 71f15.html
Ostatnio edytowano Czw kwi 05, 2007 8:24 przez lucjaa, łącznie edytowano 1 raz

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw kwi 05, 2007 8:23

:lol: Szajba :lol:
Całkiem ciekawe imie :)

Cieszę sie, że mała ma się lepiej
Mam nadzieję, że oczko da się do końca doleczyć i nie będzie problemów
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Czw kwi 05, 2007 13:26

Cieszę się, że kolejna schroniskowa bieda wygrała los na loterii. :D Trzymam kciuki za zdrowie i integrację kociastych.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pt kwi 06, 2007 7:28

Małe Zwierzę dostało wczoraj trochę suchego jedzenia. Elegancki sposób spożywania jest obcy Maludzie - rzuca się zachłannie na zawartość miseczki i łapczywie wyjada, a kawałki jedzenia wypadają jej z pyszczka. Kilka pierwszych chrupek połknęła - glurpp - w całości, następne zaczęła rozgryzać. Baardzo kotu smakowało :D
Z podawaniem tabletki nie ma najmniejszego problemu - wystarczy zawinąć ją w kawałek mokrego.
Cykor się trochę "odbraził", patrzy dostojnie z wysokości półki na szalejącą z myszką na podłodze wariatkę :lol: wyglądają jak Bonifacy i Filemon.
Mam cichą nadzieję, że za tydzień między kotami zapanuje love and peace.

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob kwi 07, 2007 22:14

Słuchajcie słuchajcie!!
Nastąpiło historyczne - pierwsze bezpośrednie pyszczekpyszczek- wąchnięcie się dwóch moich kotek!!
A następnie odpalenie kocich wrotek w dwie przeciwne strony :?

Z pozostałych nowości - Maluda lubi ogórki. Duży przyrządził sobie kanapkę, wyszedł z kuchni i po powrocie zastał Małe Zwierzę spożywające plasterki w/w prosto z kromki.8O

Antybiotykoterapia trwa.
Z oczkiem jest lepiej, uszka prawie czyste, kontynuujemy zakraplanie i maściowanie.
Pozdrawiamy świątecznie!!!
:D
Pływanie pod prąd wyrabia mięśnie.
Obrazek Obrazek Obrazek

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto kwi 10, 2007 9:43

strasznie słodko :)

Szyli Niunia została... Maludą? :)
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Wto kwi 10, 2007 10:13

Tak, zostanie Maludą, fajnie się to zdrabnia :) chociaż przy takiej ilości jedzenia jakie pochłania szybko przestanie być Maludka....

Przeniosła się z łazienki,która była jej azylem i gdzie do tej pory zwiewała za pralkę - "na pokoje". Śpi na pudełkach na pólce z książkami - dziwna sprawa, bo to było kiedyś ulubione miejsce do spania Cykora, chyba lataja tam kocie fluidy... 8O

Jest zachwycającym, pełnym wdzięku, najrozkoszniejszym buraskiem na świecie. Ma zbójczy brązowy nos. Jak każdy tygrys :lol:

NIENAWIDZI zakraplania oczek. Uszka chętnie udostępnia, przypuszczam, że ze względu na ich ugniatanie po wpuszczeniu maści.

Kontakty z Cykorem całkiem poprawne a nawet lepiej, Cykor wczoraj nieśmiało lizał Maludę po uszkach :D
Pływanie pod prąd wyrabia mięśnie.
Obrazek Obrazek Obrazek

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Wto kwi 10, 2007 11:24

lucjaa pisze:...
Jest zachwycającym, pełnym wdzięku, najrozkoszniejszym buraskiem na świecie. Ma zbójczy brązowy nos. Jak każdy tygrys :lol:




ahhh
jak ja lubię czytać takie wieści :D
--------
Obrazek
Obrazek

tajdzi

Avatar użytkownika
 
Posty: 16813
Od: Śro lut 16, 2005 10:47
Lokalizacja: Mafia Tarchomińska :)

Post » Wto kwi 10, 2007 18:40

Jejku jej, jakie fajne historie :)

A to cudne zestawienie imion - Maluda i Cykor ;)

I te wrotki :lol: :lol: :lol:

Uschi

 
Posty: 11026
Od: Śro kwi 12, 2006 16:17
Lokalizacja: Warszawa-Piaski

Post » Śro kwi 11, 2007 11:10

A to cudne zestawienie imion - Maluda i Cykor


A dziękuję, dziękuję, inwencja własna, wzór zastrzeżony :D
Pływanie pod prąd wyrabia mięśnie.
Obrazek Obrazek Obrazek

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 16, 2007 8:26

W środę 11 kwietnia wet pobrał Maludzie naskórek do badań, bo zauważyłam, że pod przerzedzonym futerkiem zrobiła się na skorze jakaś ciemna plama. Okazalo się, że do wszystkich nieszczęść zdrowotnych i związanych z tym zabiegów (zakraplanie chorych oczu, maściowanie zaświerzbionych uszu, podawanie antybiotyku) doszło jeszcze jedno:grzybica i związane z nią leczenie Fungidermem. Oraz zakładanie kołnierza, żeby Maluda nie zlizywała z siebie tej toksycznej substancji.
Tego było dla kociny zbyt wiele.
Jest u nas od dwóch tygodni, na początku była owszem wystraszona ale dawała się głaskać, podchodziła do wyciągniętej ręki, domagała się pieszczot, wciskała w rękę łebek i wytawiała brzuszek do drapania, traktorując przy tym tak, że slyszała ją cała okolica.
Teraz o pieszczotach nie ma mowy, kocina zwiewa jak tylko zobaczy jakiegoś Dużego na horyzoncie, porusza się po domu chyłkiem i na ugiętych łapkach, każdy głośniejszy dźwięk powoduje paniczną ucieczkę. Zapuszczenie jej kropli do oka poprzedza godzina delikatnego wabienia kota szynką (!), uszka dość chętnie daje ugniatać, ale zabiegi związane z Fungidermowaniem powodują u niej przypływ takich sił, że boję się zrobić jej krzywdę przytrzymywaniem (o śladach po jej pazurkach na mnie nie wspomnę). Zrezygnowałam z zakładania jej kołnierza bo boję się, że umrze z tego stresu.
W sobotę skorzystała z uchylonych drzwiczek i wlazła pod meble w kuchni. Po czterech godzinach absolutnego braku znaku życia, ratunkowym (dla mnie ) telefonie do tajdzi podjęliśmy pełni najgorszych przeczuć z TZ decyzję o rozebraniu mebli w kuchni, zeby wydostać kota. Wydostaliśmy. Wyrawała się, drapnęła, zniknęła w czeluściach łóżka i tyle ją widzieli.
Siedziała tam całą niedzielę z krotkimi przerwami na jedzenie - apetyt na szczęście ma, z kuwetki też korzysta.
Wieczorem okazała się ,że ma rujkę :crying: Wet, do którego zabraliśmy Małą jak tylko do nas trafiła powiedział,ze w obecnym stanie zdrowia sterylka nie wchodzi w grę, najpierw trzeba zwierzaka wyleczyć.... No i masz...

To jest dla mnie strasznie frustrujące, to męczenie kota zabiegami dla jego zdrowia ( i życia), stresowanie go do postaci kłębka nerwów. To,że potem biedna kocina zwiewa namój widok, gdzie pieprz rośnie i moje wabienia i próby pieszczotek ma w ...głębokim poważaniu. Wszystkie zabiegi wykonuję delikatnie, mówię do Maludy spokojnym głosem, potem jest głaskana (przez te dwie sekundy, jakie zostaje w zasięgu ręki). W trakcie pieszczotek próbowaliśmy ją Fungidermować-Duży psikał sobie preparat na rękę i taką mokrą usiłował głaskać leczniczo kota ale ten natychmiast się zorientował i dał nogę.

Tajdzi powiedziała,że po wyleczeniu Maluda zapomni mi moje okrucieństwo.... Mam nadzieję,że tak będzie .Że ja dożyję tego faktu. Na razie mam w domu szpital dla nerwowo chorego kota.
I jeszcze ta rujka...
Cykor "matkuje" Maludzie, pozwala się jej ssać, ugniatać, liże ją, "przytula" obejmując łapkami. Kiedy Maluda miauczy, Cykor zaraz przybiega,żeby sprawdzić, o co chodzi. Wydaje przy tym takie dźwięki jak przy rujce, takie grrruchanie. Jak wracamy od weta Cykor zaraz sprawdza, czy aby na pewno przywieźliśmy Maludę a nie jakiegoś innego kota.. Bardzo się polubiły. Teraz czasem mowię Cykorowi - "idź powiedz Maludzie,żeby wyszła spod łózka, poprzytulamy się, bedzie dobrze..." i autentycznie Cykor włazi w te czeluście, za chwilę Maluda zaczyna mruczeć. A potem Cykor wyłazi, patrzy na mnie i widzę w jej oczach "nic z tego, powiedziała, że tam jej dobrze". :(

Leczenie musi potrwać jeszcze ze dwa tygodnie. Co mam robić?
Pocieszcie mnie :crying:
Pływanie pod prąd wyrabia mięśnie.
Obrazek Obrazek Obrazek

lucjaa

Avatar użytkownika
 
Posty: 15292
Od: Czw mar 22, 2007 12:20
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon kwi 16, 2007 8:40

Łucjo, cierpliwości. pamietaj, że nie jesteś sama i zawsze możesz liczyć na wsparcie. wiem, że jest Ci ciężko, bo ja sama miałam jakiś czas szpital dla kotów w domu, z tym że miałam 3 koty na leczeniu + jednego zdrowego (Hugo miał świerzbowca, Emilce poszły szwy posterylkowe i miała wyciek z rany + musiała dostawać antybiotyk, a Elmo poza antybiotykiem miał również czyszczone uszy i podawane leki). Wstawałam rano o 6.30 i zajmowałam się wszystkimi przed wyjściem do pracy, do której chodzę na 8 i mam 10 minut na piechotę z domu. na razie zapewne masz wrażenie kompletnego chaosu, ale z czasem znajdziesz system opieki nad małą, a dwa tygodnie miną jak z bicza trzasnął. i zobaczysz jaka to satysfakcja, gdy kot jest wreszcie zdrowy i wesoły. jakby coś, to zawsze możesz zadzwonić.

puss

Avatar użytkownika
 
Posty: 11741
Od: Czw lis 09, 2006 13:24
Lokalizacja: Poznań

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 57 gości