Wątek kotów p. Aldony - reaktywacja

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Wto kwi 03, 2007 8:03

Agneska pisze:Dobre wieści tym razem nie tutaj... 2 super tymczasy w Poznaniu przygotowane przez Puss nie wykorzystane...

Dzis rano okazalo się, ze pani Aldony nie ma na dzialkach. Jedynie kicia Trusia krążyla po dzialce, wszystko zamknięte na glucho. Pierwszy raz zdarzylo się, ze p. Aldona umówiona nie pokazala się.
Mam wątpliwości, co się dzieje: po pierwsze mam nadzieję, że nic się nie stalo... Może po prostu rozmyślila się, nie chce oddać swoich kotów (mając nadzieję, że ich wspólny los się poprawi?). W końcu te koty to duża część jej obecnego życia, może wystraszyla się, że naciskamy na nią, chcemy zabrać gdzieś koty?

Może któregoś dnia w przyszlym tygodniu uda mi się z nią jakoś skontaktować. Zobaczymy...

Jeszcze raz dziekuje Ci Puss za dobrą wolę, szkoda, że tym razem się nie udalo.

pozdrawiam cieplutko



No i co w sprawach.
Nie naciskajcie, lepiej . Ja od razu pomyślałam jak powstał wątek, że skoro p. Aldona ma szansę na poprawę warunków to i koty zabierze w nowe miejsce.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)

Prakseda

 
Posty: 8154
Od: Czw cze 16, 2005 10:35
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Wto kwi 03, 2007 8:07

Jeden raz jej tam nie zastałam, pewnie opuszcza działki jak tylko może.
Mam nadzieję, że - tak jak zwykle - jak będzie w potrzebie, to po prostu do mnie zadzwoni :oops:
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Nie maja 13, 2007 17:36

Tiaaaa, no to się odezwała (a właściwie sąsiad z działek)... Pojechałam, porozmawiałam, zostawiłam jakieś wsparcie...
Koty są chore i to poważnie. :cry: U Myszonoczka i Kocidy zdiagnozowany FIV. Słabe, obolałe, po prostu chore. Pani Aldona je leczy, jak może - ale sami wiecie... Bodzio miał operację bo się całkiem dusił, guzy usunięte, ale podobno będą powracać. Reszta stada czuje się raz lepiej, raz gorzej - a to krople, maści, lekarstwa itd. Jak na osobę bez domu i dochodów, to już wystarczy.

Sytuacja wydaje się patowa: koty nie do adopcji (reszta kotów po prostu nie badana na zakaźne), jakieś mieszkanie nie wiadomo kiedy i mocno starsza schorowana kobieta, która raz jest w lepszej a raz gorszej kondycji.

Ręce mi opadły
Obrazek

Agneska

 
Posty: 16483
Od: Wto paź 26, 2004 12:28

Post » Nie maja 13, 2007 19:10

:( zupełnie nie wiem, jak pomóc
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Nie wrz 23, 2007 14:37

Byłyśmy dziś u p. Aldony. Ona sama w trochę lepszej formie psychicznej, koty w sumie też. Ktoś podrzucił na działkę 3 maluchy, dzikiedzikie, biję się z myślami. Koteczka Zaduszkowa, zdrowa, ale chudziutka, ciągle do wzięcia, ale kto weźmie pól dziką czarną kotkę...
Mieszkania komunalnego oczywiście nie ma, urząd i MOPS obiecali p. Aldonie, że na zimę będzie już w swoim mieszkaniu, zima za pasem, a wszyscy nabrali wody w usta.
Czuję się sfrustrowana własną niemocą...
Obrazek
Devon, Gizmo i Dzidzia

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon wrz 24, 2007 9:28

A jak Bodzio i oba FIV-owe koty, czyli Kocida i Myszonoczek?
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18769
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 623 gości