Punki były u weta. Grzeczne jak anioły

Są zdrowiutkie tak ogólnie. Tylko dziąsła... Stan zapalny, zwłaszcza u Sidusia dość mocny, dziąsełka mu lekko krwawią. Ale lekarstwo dostały i grzecznie pozwalają sobie aplikować.
Okazało się, że Sid umie miauczeć. Cieniutkim głosem, jak malutki kociak

I jest coraz odważniejszy, nawet czasem sam przychodzi na mizianki. Kładzie się na brzegu kanapy i czeka. I niby tam jeszcze udaje, że zaraz się będzie salwował ucieczką, ale jednak nie. Wywraca się podwoziem do góry i mrumra jak najęty.
Nancy natomiast zachowuje się jak 3miesięczne kocię. Jej głównym zajęciem w ciągu dnia jest zabawa. Piłeczki, myszki, sznurki - to jej żywioł. I reaguje na hasło "Nancy, a gdzie jest piłeczka?"

Ożywia się i zaczyna szukać jakiejś piłki. I JA mam jej rzucać ową piłkę. Normalnie mam w domu siłownię i jogging w jednym. A potem sie wszyscy dziwią, że chudnę
Acha, i Sid się emancypuje i staje się coraz pewniejszy siebie. Czyli być może wspólny domek nie będzie konieczny dla punków
