Nie było mnie kilka dni, wzięłam w piatek urlop.
W chwili obecnej sytuacja wygląda następująco:
1. W czwartek wieczorem zabralismy szylkretkę, noc spędzila u mojej sąsiadki a w piątek zostala wysterylizowana (dzieki wielki pani Irenie z Konstancińskiego Azylu) i prosto z lecznicy pojechała do nowego domu. Jesli dogada sie z rezydentami i zaakceptuje dom niewychodzący będzie mogla zostać tam na stałe
2. Późnym wieczorem w sobotę Sfinks złapał sie na klatke-łapkę, w chwili obecnej przebywa tymczasowo w Azylu p. Ireny - on jest naprawdę na wpół dzikim kotem, trzeba go koniecznie zsocjalizować, zanim trafi do nowego domu
dlatego potrzebujemy domu przejściowego z doświadczonym człowiekiem, który pomoze Sfinksowi socjalizując go w domowych warunkach. To kot najbardziej doświadczony ze wszystkich kotów księdza - jedna nieudana adopcja, pobyt u myszy70, gdzie właściwie żyl jak chciał, porzucenie.... On nie dałby sobie jednak rady jako kot wolno zyjący - wszedł do klatki-łapki znecony chrupkami, musiał być bardzo głodny!
3. Teraz staramy sie złapać rudego kocurka, na razie bez skutku (ale on jest domowy, nie boi sie ludzi, tylko to taki typ włóczęgi, ostatni raz widziano go w zeszłą niedzielę.
4. Los Pięknej jest mocno niepewny - mysza70 mowiła, że pojawia sie w domu od czasu do czasu. Rozmawiałam z pania, która pomagała prowadzić myszy70 dom - w ciągu ostatniego pół roku nigdy jej nie widziała
5. Wyjaśniła się sprawa piątego kota - młoda niewidoma kotka, jako jedyna zabrana przez myszę70 do rodziców, nie żyje. Rozszarpały ją psy rodziców nazajutrz po przyjeździe.
Dzis trzeba oddać klucze od domu właścicielom. Nadal będziemy wykladać jedzenie i starać się złapać rudego.