Wet to pani Agnieszka Sobieralska z przychodni "Akademicka" przy AR (Wojska Polskiego 52) - trafilismy do niej zupelnie w ciemno. Na forum wyczytalismy pozytywne opinie o tej przychodni i tam pojechalismy. Jutro jedziemy na kolejna wizyte. Lexiatek odzyl - bawil sie dzis, zjadl, napil sie, zrobil kupcie. Widac, ze mu lepiej choc pycholek nadal go boli - ale jest o tyle lepiej, ze odetchnelam z ulga. Bawi sie, przytula, ja parwie normalnie - po prostu nie ten kociak co wczoraj. Wczoraj jak na niego patrzylam byl w takim stanie, ze rozplakalam sie. Naprawde podjejscie, badanie i wyjasnianie - rewelacja. Dostalismy tez tabletke do odkazania do podania, strzykaweczki do karmienia go ot tak nam dala pani wet. Poza tym widac, ze zalezalo jej na dobru kociaka a nie na zdzieraniu bo zapytala czy damy rade sami dac zastrzyk czy tabletki przypisac - gdyby nie byla fear kazalaby nam przjezdzac koniecznie na zastrzyki dawane przez nia. Bardzo ciepla osoba - wysluchala wszystkiego co moglismy o kociaku powiedziec, podpytala. Malego wyglaskala gdy za bardzo sie zloscil. A leki - widac byly naprawqde dobrze dobrane bo ewidentnie maluch odyzl. Nie moge zrozumiec dlaczego wczesniej te nadzerki nie byly zauwazone. Nie bylo ich? Watpliwe - juz wtedy nie jadl, nie pil, byl bardzo osowialy. Coz - ja tez ch nie widzialam ale ja wetem nie jestem. Ogolnie o tej przychodni przy AR opisy sa generalnie w superlatywach. Za wizyte i z lekami zaplacilismy 35zl + 8zl saszetka RC Convalescence. Poprzednim razem za wizyte plus leki zaplacilismy 43 ale niestety mowa byla o tym, ze maluch nie dostanie antybiotykow gdyz nie wiadomo co mu jest a jedynie cos na wzmocnienie, rozluznienie brzuszka i przeciwgoraczkowo. Dzisiaj dowiedzialam sie, ze dostal jednak antybiotyk i padlo pytanie czemu nie powtorzylismy tego nastepnego dnia (prawda jest taka, ze pani wet na Zbaszynskiej mowila zebysmy przyjechali ale chcialam najpierw zrobic badania a nie leczyc go objawowo skoro mowa byla o tym, ze antybiotyku nie dostanie) - coz, nie wiedzialam

Mowa byla o tym, ze nie bedzie antybiotyku gdyz nie wiadomo do konca co malemu jest. Chyba, ze cos pomieszalam ale nie wydaje mi sie - TZ tez pamieta te rozmowe tak jak ja. Ciezko mi stwierdzic. Moze nam sie pomieszalo cos? Nie chcialabym sie tu negatywnie wypowiadac na temat Zbaszynskiej gdyz sama juz nie wiem. Naprawde moze czegos nie zrozumielismy i szkoda byloby zebysmy zla opinie wydali. W kazdym razie mysle, ze znalezlismy swojego weta - w inne miejsce juz nie zamierzamy jezdzic - tylko na AR.
Ago - dzieki za sugestie. Za jakis czas - pewnie nie za dlugo - powtorzymy badania i pomyslimy o tym. Narazie skupiamy sie na wyleczeniu tego bez dodartkowego stresu. Lexiatek mial pobrana krew z prawej lapki a lewa go bolala juz wczesniej - co prawda juz raczej na nia nie kuleje ale mam na uwadze, ze cos z nia bylo nie tak. Kilka dni musi minac zeby ta lewa doszla do siebie zebysmy mogli pomyslec o kolejnym badaniu. Prawa, te z ktorej krew byla pobierana, chcielibysmy teraz oszczedzic. Dziekuje, ze napisalas o tym - nie wpadlabym na to sama. Dla pewnosci sprawdzimy to. Co prawda nadzerki sa naprawde znaczne i wierze, ze wygladaja na poparzenie. Wsciekla bylam sama nie siebie, ze nie widzialam ich wczesniej i ze moj malulch tyke wycierpial przez te dni niepotrzebnie. Moja glupota. Niestety nie wiedzialam
