Gordi i Kaktusek

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt sie 04, 2006 23:50

piekny faktycznie moze byc kocurek.oczy tez juz takie zostana..najwyrazniej dziadek albo tata stal obok syjama;)ze zdjecia tez ocenilabym go na 8 tyg ale oczy raczej zostana juz niebieskie.piekny!a jak wyglada matka?

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Sob sie 05, 2006 10:20

:D mama to tygrysek klasycznie pręgowany z białym brzuszkiem i łapkami. Taki sam jest też drugi kociaczek. Niestety wczoraj nie udało nam sie go złapać, u nas opad ciągły na dworze i kotki się pochowały.
Dziś w nocy malutki urządzał biegi po domu, łącznie ze skokami na stół, co prawda jeszcze nóżki za krótkie :wink: ale biegi były głośne.
Dzisiaj rano zjadł indyka z gerbera no i.... niestety wyprężył się na kolanach Rafała i posiusiał. Został natychmiast zdjęty z kolan na podłogę, ale do żwirku było za daleko . :? Później włożyłam go do żwirku, wykopałam dołek palcem i głaskałam, żeby może dokończył już w kuwetce, ale nie chciał.
Powiedzcie jak możemy go przyuczyć do kuwetki?
A odnośnie tego syjama to całkiem prawdopodobne, nasz dalszy sąsiad (6 domków dalej) ma syjama, hmm tylko że kotkę 8) ale wszystko jest możliwe.
O ile wetka potwierdzi wiek to datę urodzin ustalamy na 1 czerwca DZIEń DZIECKA :lol:
Gordi i Kaktus
Obrazek

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 06, 2006 8:19 c.d....

Wcozraj nasz kotek nauczył się korzystania z kuwetki. To jest naprawdę niesamowite. Uwielbia też przesiadywać w różnych zakamarkach garderoby.
W nocy też trochę miauczał bo domagał się zabaw. Dzisiaj wizyta u weterynarza- zapakujemy w kontenerek i pojedziemy z nim.
Wygląda, że ma w uchu świerzbowca, gryzą go też troszkę jakieś wszy, pewnie będzie odrobaczany. Ale od tego jest vet...
Kwestia czasu i kotek będzie zupełnie zdrowy, najważniejsze że jest kompletnym przymilaczem...
Gordi i Kaktus
Obrazek

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Czw sie 10, 2006 0:10

Nie zgadzam się zupełnie z Aniką:

"kot który wychodzi na dwór, bez żadnej kontroli, błąka się koło ulicy - można powiedzieć że jest niczyj. - więc łap, wykastruj i wypuść po kilku dniach. no co? wykastrowałaś w końcu niczyjego kota, prawda? Wink nikt się nie czepnie. jak chcą kotkę mieć niewysterylizowaną, to niech ją zamkną w domu i pilnują, a jak nie, to każdy przecież może z nią zrobić co chce... :roll:"

Taka ocena jest jednostraonna i bardzo krzywdząca. Ja też mieszkam we Wrocławiu, na uboczu, co prawda, ale w granicach miasta. Moje koty (wysterylizowane i wykastrowane) wychodzą. Jeden z nich dlatego, że został przez nas znaleziony jako trzylatek bardzo, bardzo agresywny. Zabranie go do domu, kastracja itd. odbywało się bardzo małymi krokami. Kot ten nie zrobiłby postępów, jakie ma za sobą (względna tolerancja człowieka, jeśli mu nie wchodzi w drogę), gdybym go nie wypuszczała. Jest to moja świadoma decyzja. Nie uważam, że świadczy to o mojej nieodpowiedzialności. Nieodpowiedzialnością było wyrzucenie tego kota na pastwę losu przez poprzednich właścicieli.
Piszę to po to, żeby Ci uświadomić, że ludzie wypuszczający koty na dwór, to nie zawsze nieodpowiedzialni ignoranci. Takie sprawy można załatwić inaczej, bardziej cywilizowanie. Jakiś miesiąc temu miałam podobną sytuację. Porozmawiałam spokojnie z właścicielką. Okazało się, że nie wiedziała nawet o możliwości sterylizacji (nie dlatego, że jest głupia, ale dlatego, że starsza, nie ma internetu, a media nie są łaskawe nawet zająknąć się na ten temat). Zgodziła się bez wahania wysterylizować kotkę. Wszystko odbyło się w bardzo miłej atmosferze, nie za czyimiś plecami. Zgadzam się, że czasem tak się nie da, ale dlaczego wykluczać tę możliwość od razu.
Przykre jest dla mnie to, co piszesz o kotach wychodzących, że każdy ma prawo z nim robić, co chce, niewiele się to różni od opinii przeciwników zwierząt.

Rafaello, napisz, z której jesteś dzielnicy. Jeśli mieszkasz niedaleko mogę pomóc w przekonaniu właścicielki i załatwieniu sterylki.
Obrazek

Colas

 
Posty: 1233
Od: Śro lip 20, 2005 8:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 13, 2006 18:00

Czesc Colas,

Mieszkamy na Złotnikach. Problem z kotką jest tego typu ze tylko raz jak bylismy w poblizu ktos byl w tamtym domu "przy ktorym" mieszka kotka. Ale panowie, bylo ich kilku bawili sie tak dobrze ze nikt nie wyszedl na moje pukanie i okrzyki dzien dobry. Drzwi do domu byly otwarte ale nie wchodzilam. Od osoby ktora mieszka na przeciwko dowiedzialam sie znaja mieszkancow tego domu od nie najlepszej strony.
Najgorsze ze kotka znowu jest grubsza, czy to mozliwe aby byla znowu w ciazy?
Przechodzimy koło tego domu co dziennie ale odkąd wyłapaliśmy naszego białego nie widzielismy juz drugiego malego kocurka, matka czasami siedzi na chodniku sama. Nikt nie wie co sie stalo z drugim malenstwem, moze ktos go wyłapał.
Mieszkancow ani razu nie było, albo są niechętni gościom.
Małgosia
Gordi i Kaktus
Obrazek

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 13, 2006 21:29

Kurczę, gorsza, ale nie beznadziejna sprawa. Napisz, czy kotka jest oswojona, ufna, czy można by ją było złapać, bo z tego, co piszesz wynika, że raczej nie ma szans na porozumienie się z "właścicielami". Kotka jak najbardziej może być już kotna po raz drugi. Poradzę się mądrzejszych ode mnie wrocławskich kociarzy, a Ty napisz, czy trudno byłoby ją złapać, robiąc to w zupełnej konspiracji.
Obrazek

Colas

 
Posty: 1233
Od: Śro lip 20, 2005 8:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 14, 2006 21:45

Colas,
Zasadniczo możemy kotkę złapać. My jak łapaliśmy naszego malucha to włożyliśmy miskę z karmą do transporterka żeby weszły maluchy, a nagle do transporterka wpakowała się ich mama :) okręciła sie w transporterku i wyszła. O ile się ukucnie i da jej coś do jedzenia to wychodzi i nawet daje się głaskać - możemy spróbować.

Małgosia

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 14, 2006 23:47

Hmm, mądre głowy chyba na wakacjach. Nie mam na razie żadnej odpowiedzi... Czy Złotniki to dzielnica za Żernikami? Mogłabym pomóć (tzn. podjechać po złapaną kotę, zawieżź ją na sterylkę, odwieźć, przyjechać po kotę na zastrzyk kontrolny i na koniec na zdjęcie szwów) najlepiej rankami, pytanie tylko, gdzie ją przechować po zabiegu. U mnie jest to na razie niemożliwe, bo mam Cudaka na tymczasowym. Czy u Was dałoby radę przechować kotę ok. 7 dni?
Obrazek

Colas

 
Posty: 1233
Od: Śro lip 20, 2005 8:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 20, 2006 22:09

Colas, przepraszam ale dopiero teraz zauważyłam Twoje PW. Nie dostaję powiadomień na maila.
Jeżeli nie uda się złapać kotkę w kontenerek na karme to można pożyczyć klatkę-łapkę ze schroniska.
Umówić się ( najlepiej w Doranie- robią bardzi małe szwy) na sterylkę.
Ponieważ jest to dzika kotka bezpieczniej przechować ją do ściągnięcia szwów. Ponowne złapanie może być jeszcze trudniejsze.

Uderzyło mnie duże podobieństwo kotka do mojej kotki Pianki. Jest u mnie od stycznia 2006. Przyniesiona do schroniska przez jakąs młodą parę. Mówili , ze ja znaleźli na ulicy. Była dzikawa ale nie zupełnie dzika. Wyglądała na 2-3 miesiące ,choć po dwoch dniach dostała rujki. Przeraźliwie chuda i mała. Nadal wygląda jak koci podrostek. A mozę mieć już z 1,5 roku.
Na jakiej ulicy byly te kotki ?
A to moja Pianka.
Obrazek

Medira

 
Posty: 1242
Od: Pt lut 25, 2005 19:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 21, 2006 8:28

Mediro, wysłałam Ci PW.
Obrazek

Colas

 
Posty: 1233
Od: Śro lip 20, 2005 8:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sie 21, 2006 20:17

Medira pisze:Uderzyło mnie duże podobieństwo kotka do mojej kotki Pianki. Jest u mnie od stycznia 2006. Przyniesiona do schroniska przez jakąs młodą parę. Mówili , ze ja znaleźli na ulicy. Była dzikawa ale nie zupełnie dzika. Wyglądała na 2-3 miesiące ,choć po dwoch dniach dostała rujki. Przeraźliwie chuda i mała. Nadal wygląda jak koci podrostek. A mozę mieć już z 1,5 roku.
Na jakiej ulicy byly te kotki ?
A to moja Pianka.
Obrazek

Haj Medira, kotka śliczna i bardzo podobna do naszego Godzilli :D . Kotek wyłapany ze Złotnik dokładnie ul. Radomska/ul.Małpolska.
Małgosia
Gordi i Kaktus
Obrazek

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro sie 23, 2006 9:25 c.d.

W temacie kotki Pianki - to jest ogromne podobienstwo do Gordiego.
Ciekawe skad jest Pianka?

Druga sprawa to wylapanie i sterylizacja matki naszego Gordiego. Sprawa z jednej strony jest bardzo prosta a z drugiej troche trudna. Wylapac bedzie bardzo latwo, wystarczy przyniesc smakowite jedzenie i kotka wjedzie sama do klatki. zreszta ona daje sie glaskac. A sprawa trudniejsza my mamy domek, w ktorym mieszkamy ale ciagle wszystko jest w budowie i jest ogormny problem z przechowaniem kotki po sterylizacji. My mamy Gordiego szykujemy sie na przyjazd jeszcze jedengo kota ale nie mamy w domu jeszcze drzwi aby izolowac zwierzatka. Zwyczajnie nie starczylo juz pieniedzy na drzwi, beda moze na jesien. Mozna tez kotke zamknac w garazu, ale moze latwo uciec podczas otwarcia bramy garazowej ale to chyba nie jest sensowny pomysl, bo garaz to skladownia materiałów budowalnych roznej chemi i materialow budowlanych. Mimo tych niedogodnosci nam sie super mieszka: mamy wykonczona sypialnie, gabinet, lazienki i kuchnie.
A Gordi starsznie polubil domek i nie bedac ograniczony drzwiami urzadza szalone biegi. Wczoraj rano umyl mi uszka a dzisiaj cztery palce od reki a piaty delikatnie ugryzl. Koty to szalone zwierzeta - chyba kazdy powinien miec w domu przynajmniej jednego kota. A dzikie powinny byc regularnie sterylizowane, dokarmiane i powinny zyc jak krolowie czy krolowe.

pozdrawiam
Rafał

P.S. Tak na marginesie jak wylapywalismy naszego Gordiego to byl jeszcze pregowany brat czy siostra. Trzeba sie upewnic czy ten kot (kotka) nadal jest z matka czy juz gdzies sobie poszedl. My malucha od czasu wylapania Gordiego nie widzielismy.
Gordi i Kaktus
Obrazek

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt sie 25, 2006 8:14 nowe wieści

Nasz Gordi to już praktycznie oswojony kot domowy. Urządza szaleńcze zabawy: gonitwy za piłeczkami pinpongowymi, ataki na sztuczne myszki.
Kot wpełni rozkoszuje się dostępną przestrzenią już martwię się co będzie jak pojawią się drzwi. Widać, że podobnie jak koty syjamskie ma ognisty temperament, chociaż syjama miałem okazję tylko raz w życiu obserwować w akcji.

Zupełnie przestał bać się gości - siedział wczoraj grzecznie na kolanach mojej siostry i wyraźnie mu się podobało.
Lubi też w szelkach chodzić na spacery.
I jak pomyślę o kotce mojej cioci, która wszystkiego boi się na gości reaguje ucieczką a wszelkie próby pogłaskania kończą się furczeniem i podrapaniem to nie wiem czy ja mam szczęście do kotów czy koty zwyczajnie mnie lubią?

W nocy mieliśmy ciekawą scenkę. Nagle po północy zostałem obudzony jakimiś dziwnymi odgłosami furczenia. Schodzę na dół domku a tam nasz Gordi furczy, ma nastroszoną sierść a ogon niczym szczotka do mycia. Patrzę a za drzwiami balkonowymi, za szybą na tarasie siedzi wielki ogromny kot - pewnie jakiś mieszaniec ale miał puszysty ogon. Trudno było ocenić czy to prawdziwy norweg czy też mieszaniec.

Scenka jak to scenka już nie raz widziałem podobne, kiedyś na klatce schodowej w mieszkaniu moich rodziców dwa koty toczyły ostrą walkę,
a widowisko odbywało się na wycieraczce sąsiada mieszkającego na parterze. Oczywiście żaden kot nie ucierpiał ale wtedy uświadomiłem sobie ile energi miały te zwierzęta.

Myślę, że Gosia wkrótce zamieści jakieś nowe zdjęcia, bo z biednego kociątka ważącego 900 gram zrobił się kocur 1kg 450 gram, który jak nie poluje to rozkosznie leży na łóżku lub na dywaniku.

Wracając do tematu, kotka (matka Gordiego) jest nadal w tamtym miejscu i można ją wyłapać celem sterylizacji. Wczoraj to nie było możliwe bo na podwórku gdzie urzęduje kotka pojawiły się aż trzy samochody. Jednak są dni, że na tamtym podwórku nie ma nikogo. Acha drugi mały był niewidoczny, może ktoś go zabrał a może nadal tam jest tego nie wiem.


Rafał

P.S. Myślę, że takich kotów jak Gordi rasy europejskiej o umaszczeniu kota syjamskiego jest znacznie więcej. Widzałem na forum wątek o koteczce z Elbląga, która bardzo przypominała Gordiego. Kiedyś też w 2004 roku widziałem podobne koty na ulicy Gdańskiej we Wrocławiu.
[/b]

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sie 27, 2006 21:37

W temacie sterylizacji jest tak, jak napisałam. Mogę pomóc wszystko załatwić, przyjechać po kotkę, odwieźć ją, po 2 dniach na zastrzyk i potem na ściągnięcie szwów. Nie będzie to Was nic kosztowało. Niestety, nie mogę jej przechować, mamy mieszkanie, co prawda, ale w nim już 5 kotów. Nie mam innego pomieszczenia. Pomyślcie, czy nie ma jednak jakiegoś miejsca, w którym mogłaby pobyć przez ten tydzień. Jeśli nie zostanie wysterylizowana, będzie rodzić 2-3 razy w roku, a Wy będziecie mieli w okolicy coraz więcej błąkających się kotów (wiem coś o tym) i prędzej czy później będzie Wam ciężko na to wszystko patrzeć. Szkoda, że nie można tej sprawy załatwić normalnie, tzn. uzgadniając z właścicielami... Wiem, że w wielu przypadkach ludzie są zadowoleni z takiego obrotu sprawy, szczególnie jak wszystko się za nich załatwi i nic ich to nie kosztuje. Odchodziłby również przy ich zgodzie problem przechowania kotki po zabiegu i ewentualnego ryzyka związanego z "nakryciem" nas przez osoby postronne. Wy najlepiej wiecie, jak to wszystko wygląda na miejscu.

Fajnie, że wzięliście tego kotka, może ten drugi też miał to szczęście i trafił do jakiegoś domu.
Obrazek

Colas

 
Posty: 1233
Od: Śro lip 20, 2005 8:24
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt wrz 01, 2006 21:06

Troszke sie u nas pozmieniało w ostatnich dniach. Otóż dołączył nowy domownik
:arrow: :idea:
W związku z tym troszkę nowych fotek. Oba kotki w końcu spokojnie leżą można pisać bez ryzyka k o t a b i e g a j a c e g o p o k l a w i a t u r z e.
Od wczoraj jest z nami Kaktusek, za którego dziękuję Klaudii i Ginie :dance2: :dance: :balony: :1luvu: :ok: :kitty: :kitty:
Kotki na razie sie poznają, ale już zrobiły postępy znaczne. Generalnie ganiaja przez cały dom, a ja wczoraj do trzeciej słyszałam tylko tupot 8 chudych nóżek. I dlatego dzisiaj z sercem w gardle szłam z pracy aby zobaczyć czy cos jeszcze całego ocalało w domu. Okazało się o dziwo, że towarzystwo jak weszłam to się obudziło, wniosek -> spali i dobrze, dzięki temu będa mieli energię, żeby buszować dziś w nocy. Ale widowisko jest przepiękne. Ulubiona zabawa to zapasy, co ilustruja tez zdjęcia.
Dobrze szkoda gadania przejdźmy do zdjęć poglądowych:
01.09 7:00

Obrazek oo a co ty dostałeś na śniadanko?

Obrazek hmm w sumie ja mam to samo

Obrazek czas rozprostować kości

Obrazek mały to mój drapaczyk

Obrazek no to teraz ci pokażę kto tu rządzi

Obrazek ciekawe jak on pachnie z tyłu....

Obrazek i pomyśleć, że a jeszcze wczoraj byłem taaki samotny :cry:

Obrazek a teraz mam Ciebie :) :1luvu:

Obrazek mniam chrupeczki od Klaudi :)

Obrazek Tu się je! zakaz fotografowania :!:

Tak to teraz u nas wygląda.
Colas odnośnie kotki - sprawa aktualna z mojej strony, nie pisałam bo ostatnio mało jestem na forum, wstrzymujemy się do środy 6 września, ale mam już plan :)

Małgosia

Rafaello

 
Posty: 59
Od: Pon maja 15, 2006 10:00
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], MruczkiRządzą i 86 gości