Losy Nero,skopany kotek szuka domku str.9

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pon cze 19, 2006 20:33

Celina, chodzi tylko o podleczenie kotka i potem szukanie mu domu

swoje koty oczywiscie musisz chronic, ale jakbys zamknela go w lazience ...
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:35

Jutro się wybiorę do weta i popytam, on jest spoko, często za same czyszczenie uszu psa czy kota nie brał nic. O jessu, teraz mi się jeszcze przypomniało, że za chwilę jest termin szczepienia mojej Luny :? Nie no, nie da rady z tymi pieniędzmi. Ale pójdę jutro i z nim pogadam, zobacze jaki ma do tego stosunek itd.

celina13

 
Posty: 105
Od: Wto maja 24, 2005 17:58
Lokalizacja: katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:36

a gdzie Twoja babcia dokarmia? do ktorego weta pojdziesz?

prosze, nie zostaw tego kota, on cierpi :(
Nie wiadomo dlaczego wszyscy mówią do kotów „ty”, choć jako żywo żaden kot nigdy z nikim nie pił bruderszaftu.

Obrazek

jojo

 
Posty: 11799
Od: Pon kwi 26, 2004 19:52
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:38

Niestety nie wyobrażam sobie jakbym mogła zamknąć go w łazience, nie mam dwóch kuwet, nie ma gdzie postawić transporterka :? (jest baaardzo mała :? )
Prawdopodobnie będę miała jutro jego zdjęcia.

celina13

 
Posty: 105
Od: Wto maja 24, 2005 17:58
Lokalizacja: katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:39

Rety, przede wszystkim zabierz go do jakiegos weta, nie opowiadaj o nim bo to sie mija z celem i tak wet musi zwierze zobaczyc :!: .
Mozliwe ze jedyne co mozna zrobic - to tego kocurka uspic, kazda chwila zwloki oznacza dla niego cierpienie, powolne umieranie z glodu, pragnienia, bolu....
Mozliwe ze jemu wcale nie jest juz potrzebne leczenie, lazienka, domek - a jedynie pomoc w odejsciu.
Pokryje koszty uspienia - jesli taka bedzie koniecznosc i jedyna droga, tylko zlap tego kocurka jak najszybciej i pokaz lekarzowi...
Przeciez on teraz jest juz w stanie wegetacji, jego pechem jest ze jest w stanie cos tam przelknac - bo tak by przynajmniej umarl szybciej.
To wytrzeszczone oko moze go straszliwie bolec - a on nic nie moze z tym zrobic. I tak jest strasznie dzielny ze stara sie walczyc i zdobywac pozywienie.
Jak mozna wogole widziec kota w takim stanie i go nie zabrac do weta, chocby to oznaczalo blaganie o mozliwosc zaplaty w ratach :(
Nie rozumiem :( :(

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon cze 19, 2006 20:42

Chodzę z nimi do pobliskiego weta, ja jestem z miasta, które jest bardzo blisko Katowic. Taka mała mieścina, a babcia dokarmia pod blokiem :)

celina13

 
Posty: 105
Od: Wto maja 24, 2005 17:58
Lokalizacja: katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:42

Blue, odnoszę wrażenie, że Celina jest jednak zależna od Rodziców.
Świetnie, że wykazuje aktywność i szuka pomocy. :)
Powolutku, powolutku...
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24802
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 19, 2006 20:47

Celina, jako kuweta może wystarczyć plastikowa miska, albo nawet tekturowe pudło owinięte workiem foliowym.
Poproś Mamę o zgodę na zabranie kota do domu, spróbuj trochę odkarmić półpłynnym jedzeniem. I spytaj weta co sądzi o stanie kota.
Daj znać na forum + zdjęcia.
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24802
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 19, 2006 20:48

Tak, jestem zależna od matki, bo mieszkam u niej, a prace będę miała dopiero od 1 lipca. Dopiero zaczynam samodzielnie żyć co w moim wieku chyba nie jest dziwne. Ja nie rozumiem Blue czego Ty nie rozumiesz ? Przecież piszę, że jutro idę do weta, przecież nie zabiorę kocura teraz do domu, bez wiedzy współdomownika. Nie mieszkam sama, gdyby tak było to kot już byłby u mnie. Naprawdę się staram, a prznajmniej staram się starać :( , nie wiem , pierwszy raz jestem w takiej sytuacji...

celina13

 
Posty: 105
Od: Wto maja 24, 2005 17:58
Lokalizacja: katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:50

"Poproś Mamę o zgodę na zabranie kota do domu, spróbuj trochę odkarmić półpłynnym jedzeniem. I spytaj weta co sądzi o stanie kota.
Daj znać na forum + zdjęcia."

Tak zamierzam zrobić :)

celina13

 
Posty: 105
Od: Wto maja 24, 2005 17:58
Lokalizacja: katowice

Post » Pon cze 19, 2006 20:52

celina13 pisze:"Poproś Mamę o zgodę na zabranie kota do domu, spróbuj trochę odkarmić półpłynnym jedzeniem. I spytaj weta co sądzi o stanie kota.
Daj znać na forum + zdjęcia."

Tak zamierzam zrobić :)
Dzięki 8)
Pisz, co się dzieje :)
fckptn
Obrazek

ana

 
Posty: 24802
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Pon cze 19, 2006 20:54

Dorgie Panie!
Czy jakaś doświadczona kociara z Katowic nie może spotkać się Celiną i jej pomóc w łapance kota, etc? Dobre rady jej nie pomogą. Trzeba działać! Widać że dziewczyna chce pomóc, ale nie potrafi. Może któraś z nas w Katowicach pomoże temu kotkowi skoro Celina jest bezradna teraz?
Trzymam kicuki za dobry final tej historii!
Obrazek

Szeba

 
Posty: 60
Od: Śro lut 22, 2006 21:07
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon cze 19, 2006 20:58

Przepraszam, byc moze troche na wyrost zalozylam ze jesli ktos idzie wkrotce do pracy i studiuje - to nawet jesli mieszka z rodzicami to jest na tyle samodzielny ze majac zaproponowane pieniadze chocby na wizyte - jest w stanie po prostu wziac kota pod pache i go do weta zabrac....
Ale byc moze nie znam Twojej sytuacji, w takim razie przepraszam.

Ja po prostu widzac kota w takim stanie - od razu bym go spakowala i do weta zabrala, nie wyobrazam sobie pozostawienia go na podworku.
I absolutnie nie mowie ze masz go zabrac do domu - chodzi mi wylacznie o wizyte u lekarza,
Bo byc moze temu kotu mozna jedynie skrocic cierpienia.
On moze nie miec juz czasu na nic innego:(

Ana - ja straszne doceniam chec pomocy i wogole zaangazowanie Celiny, naprawde...
Wiem ze to nie bardzo pasuje do tego co pisze w tym watku - ale mysle o tym kocie, o tym jak musi cierpiec.
Wyobrazam sobie ktoregos z moich kotow ktory np. mi zginie, trafia gdzies na czyjes podworko, snuje sie w takim stanie, a czas mija, mija...
I to jest dla mnie jakies takie nie do przyjecia...

Blue

 
Posty: 23931
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pon cze 19, 2006 20:58

Jestem w trakcie załatwiania aparatu. Czekam też na powrót matki żeby z nią pogadać. Po kota wybiorę się raczej jutro, mam nadzieję, że da się złapać. Ale najbardziej mam nadzieję, że matka się zgodzi.

celina13

 
Posty: 105
Od: Wto maja 24, 2005 17:58
Lokalizacja: katowice

Post » Pon cze 19, 2006 21:06

Celinko niestety zgadzam się z Blue. Jeżeli możesz idź po niego rano. On może tylko bezsensownie teraz cierpieć. Wet może juz nie mieć nic do zrobienia jeżeli on jest w tak złym stanie jak piszesz... Pewnie cierpi... Jeżeli będzie potrzebne leczenie to będziemy się wtedy martwić. Część wetów ma w swoich gabinetach szpitalik. Płaci sie różnie- 10, 20zł dziennie. Na tym forum są ludzie o wielkich sercach. Pomogą Ci finansowo. O to sie nie martw. A może znajdzie się ktoś z Katowic kto mógłby pomóc Celince zabrać go do weta? Bardzo proszę....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: banka i 89 gości