Jutro tniemy

to dobrze, bo brzuszek jednak duży i znawczyni tematu (najlepsza

) powiedziała, że czas już najwyższy... a ja sie stresuję okropnie, żeby wszystko poszło dobrze... Poli w ciągu 10-minutowego transportu w koszyku wypłakała się chyba za całe swoje kocie życie

bidula nigdy w życiu nie jechała samochodem i do tego za kratkami

Duże - jedyne, którym ufała - tak ją załatwiły
ale jestem dobrej myśli - musi wszystko dobrze pójść
w każdym razie proszę o kciuki...
no i o domek też trzeba potrzymać, bo na razie najprawdopodobniej Poli wróci po zdjęciu szwów do p. Asi (czyli na: przytulanki i głaskanie, a także normalne jedzonko tak średnio co 3 dni

)
ale domek się znajdzie w końcu przecież, musi...
na szczęście kocinka nie będzie musiała się błąkać gdzieś po działkach, bo koncerty chyba już się zaczęły, a do "najwspanialszego ever" pokazu sztucznych ogni w Lublinie (=huki i błyski) już tylko kilka godzin...
pozdrowienia dla wszystkich