Gosiak_i_Marco pisze:Jeśli chodzi o rozpaczanie to Fredzia jest mistrzyniąJakiś czas temu koty były u Marka (na Tarchominie) a ja pojechałam do siebie na Bemowo. Cały dzień chodziła i płakała. Zaczeliśmy się martwić, że coś się z nią dzieje. Następnego dnia to samo. Przyjechałam na Tarchomin z duszą na ramieniu. Co się okazało... Wystarczyło, że pojawiłam się w drzwiach
Płaczu nie było żadnego. Ostatnio byliśmy razem przez weekend, nadszedł poniedziałek więc musiałam jechać do pracy. Tyle ile mnie nie było Fredzia chodziła z kąta w kąt i zawodziła. Chyba trzeba jej skombinować jakąś maskotkę do przytulania
Może wykorzystaj sposób siostry msj, ten z maskotką?? Ale swoją drogą to niesamowite jak Kotek może pokochać


zresztą jest dużo bezsensownych kocich przesądów, przez co niktórzy ich nie lubią
