Myslałam żę jak tu wejde to dlatego aby napisać że jest wszystko wporządku i dokocenie sie udało.
A tak naprawde to zastanawiam się czy wogóle dobrze zrobiłam że tą kocice mam w domu a nie wypusciłam ja spowrotem.
Może to głupie ale zastanawiam sie czy nie wyrządziłam jej krzywde tym że skazałam ją na siedzenie do końca swoich dni w domu.
Widze że jest bardzo niezależna,odważna ,wie czego chce.
Aby sie uspokoiła musiałam jej podawać krople Bacha.Fakt uspokoiła się ale co z tego ?
Żyje w jakimś swoim swiecie z jej tylko znanymi zasadami.
Raz spotyka się w z jamnikiem (nos w nos) i nic.Innym razem je posiłek razem z Kiara i nic.
A znowu innym razem atakuje jakmnika ,pobije się z Kiara.....
Nie ma ochoty na jakieś blizsze kontakty z moimi rezydentkami.
I prawdopodobnie nigdy nie będzie ich mieć.
Może to dlatego że żyła na wolnosci i jest tak jak powiedziała Pani psycholog??
Szczerze mówiąc gdyby nie to ,że o 4 nad ranem zaczyna sie bawić i to tak wspaniale jak żaden z moich kotów , to musiałabym kupic dla siebie krople Bacha na wyrzuty sumienia.
Moze tam gdzie mieszkała była szczęśliwsza? Może wyrządziłam krzywde nie tylko jej ale temu kocurkowi który został sam i widze go czasami jak przychodzi na posiłek.
Nie wiem ........................
