Klub Kotów Niewidzących.. kicie do adopcji - s. 1..

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob sty 28, 2006 16:56

agacior_ek pisze:a czy ktoś z was "dokacał" się takim kotem? tzn. czy wprowadzał niewidomego kota do domu, w którym był już rezydent?
jestem ciekawa, jak zdrowe koty podchodzą do niewidomych, nowych towarzyszy... czy agresja nie jest przypadkiem większa... bo czuje się przewagę nad ślepotką? czy te ślepcie nie boją się bardziej???


Ja się dokacałam. Moja 10 letnia Ruda nie lubi innych kotów z klucza. Ślepej się bała i zwiewała przed nią. teraz jest OK, czasem nawet mycie łebków.
Potem dokociłam się maluchem (na początku były trzy), one nie miały z jej ślepotą żadnych problemów.
Obserwowałam ją w kociarni, kiedy była w schronisku. Koty jej nie atakowały, ale przed nią uciekały.

Nie wiem, jak dorosłe koty przyjmują niewidome, ale sądzę, że tu nie ma reguły.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Nie sty 29, 2006 11:04

Podniosę, bo jestem pewna, że jeszcze kilka niewidomych kotów jest pod opieką forumowiczów..
Zapraszam do pisania..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie sty 29, 2006 11:19

aamms pisze:
Wojtek pisze:aamms, zerknij tutaj: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=18587


Rzeczywiście, jest.. Ale zobacz kiedy był ostatni wpis..
Zapomniałam, że w ogóle powstał taki wątek, chociaż sama w nim pisałam.. :oops:

Przypomniałem go nie ze względów "porządkowych" ;) , ale dlatego że są w nim informacje kto ma koty niewidome lub niedowidzące. :)
Można poprosić te osoby o odwiedzenie nowego wątku.

Wojtek

 
Posty: 27928
Od: Śro wrz 03, 2003 3:43
Lokalizacja: Warszawa - Birmanowo

Post » Nie sty 29, 2006 12:15

Wojtek pisze:
aamms pisze:
Wojtek pisze:aamms, zerknij tutaj: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?t=18587


Rzeczywiście, jest.. Ale zobacz kiedy był ostatni wpis..
Zapomniałam, że w ogóle powstał taki wątek, chociaż sama w nim pisałam.. :oops:

Przypomniałem go nie ze względów "porządkowych" ;) , ale dlatego że są w nim informacje kto ma koty niewidome lub niedowidzące. :)
Można poprosić te osoby o odwiedzenie nowego wątku.


Rzeczywiście, masz absolutną rację.. :D
Nie pomyślałam o tym.. :oops:
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Nie sty 29, 2006 13:28

Dokocenie niewidomym kotem

Mogę opowiedzieć, jak to jest, co prawda z drugiej ręki, ale kota znam osobiście. No, ale po kolei...

Wiosną zeszłego roku koleżanki znajoma karmicielka zgarnęła chorego kociaka - kotkę. Koleżanka zadzwoniła do mnie, ja kociaka odebrałam i, po zobaczeniu, w jakim jest stanie, stwierdziłam, że już nie oddam karmicielce, bo małej potrzeba profesjonalnej opieki weterynaryjnej.

Mała miała porażenie nerwowe, na początku w ogóle nie chodziła, historia jej leczenia jest długa i pouczająca, acz szczęśliwa. Kotka wyszła z naprawdę ciężkiego stanu, ale została jej po tym wszytskim 100% ślepota.

Misia (tak ma na imię) jest super kotem, w ogóle nie widać, że jest niewidoma, a ludzie, którzy ją widzieli, często nie chcieli w brak wzroku uwierzyć. No bo jak tu wierzyć, jeśli kot bawi się papierową kulką, podrzuca ją w powietrze i łapie :!: , gania po całym pokoju, skacze po meblach (niskich wyłącznie, typu łóżko, stołki i stół). Misia potrafiła też "wyjrzeć zza rogu". Podchodziła do drzwi i wystawiała łepek zza futryny. I nasłuchiwała, ale przez jej wielkie oczy wyglądała bardziej, jakby patrzyła niż nasłuchiwała :D

Pytanie Wojtka - przesunięte stołki lub krzesła
W domu mojej teściowej, gdzie Misia mieszkała, jak ją leczyłam, stołki na ogół stały w tym samym miejscu, więc kotka nauczyła się, gdzie są i na nie wskakiwała. Ale czasem jednak stołek bywał przesunięty albo zabrany. Wtedy można było zobaczyć scenę rodem z kreskówki: Misia skakała w miejsce, gdzie powinien znajdować się stołek, stołka nie było, zawisała na ułamek sekundy w powietrzu i spadała z wyjątkowo głupiutką miną :lol:

Samo dokocenie
Misia mieszkała u teściowej kilka miesięcy, aż w końcu znalazł się domek. W domku mieszkały już dwa koty, kot i kotka, kastrowane, 11-letnie. Misia "weszła" do tego towarzystwa przebojem. Koty na początku podchodziłu do niej z dystansem, to ona chciała się z nimi bawić. Była dużo bardziej prokocia, niż proludzka, nie interesowała ją nowa Pani, za to nowi towarzysze - bardzo.
Proces oswajania się towarzystwa trwał kilka miesięcy, ale "wina" leżała raczej po stronie rezydentów. Nigdy nie było ostrych walk, raczej niechęć. Na początku Misia bawiła się z kocurkiem, kotka ją trochę lała. Ale ostatnie raporty donoszą, że Misia i kotka-rezydentka kochają się miłością wielką, razem się bawią, śpią i wylizują, a kocurek ... kocurek to może spadać :twisted:
Permanentny brak czasu...

Atka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11517
Od: Wto maja 20, 2003 11:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie sty 29, 2006 18:22 kot

jedna z moich kotek LUTA
znaleziona pod teatrem w katowicach wzieta tylko na sterylizacje--zostala i jest z nami juz 3 rok.
Nie widzi w 90 procentach--podobno uraz neurologiczny ma tez krótsza tylna noge i brak jednego paliczka.
radzi sobie swietnie orientacje w terenie wspomaga wsunietym jezykim.
posuwa sie dosyc szybko rozgladajac sie i machajac wibrysami na boki.
pierwsza atakuje łapa jak czuje innego kota-wyglada to tak jakby przepychala sie przez kocie morze ( hm w sumie oprocz niej jest szczesliwa 13) Kot przekochany, robiacy zawsze do kuwety przytulasty
kot cudo :D

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

Post » Wto sty 31, 2006 21:19

Wyciągam na samą górę.. I bardzo proszę wszystkich zakoconych niewidomymi kotami o podzielenie się swoimi doświadczeniami..

kota7, Westi, Kasia D, KLARA2, Atka i pini1, baaardzo Wam dziękuję za to co napisałyście.. :D Toż to prawdziwa kopalnia wiedzy na temat takich kotów.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Wto sty 31, 2006 23:03

Aamms, a ja dziękuję Tobie za założenie tego wątku :)

Sama byłam ciekawa, jak sobie radzą niewidome koty, a ponieważ nie miałam kontaktu nigdy z żadnym takim kociastym, to nie pomyślałam nawet o założeniu takiego wątku :oops:

Wszelkie pona tutaj informacje są bardzo cenne i bardzo miło czyta się takie - pozytywne w gruncie rzeczy - historie :D
"Idiotów jest niewielu, ale są tak sprytnie rozstawieni, że trafiasz na nich na każdym kroku."

mircea

 
Posty: 22005
Od: Śro lip 13, 2005 0:59
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro lut 01, 2006 12:52

Gościłam przez jedna dobę Juranda, ślepego kocura ok. 2-letniego.
I byłam/jestem nim zachwycona: spokojny, odważny, ciekawski i tulący się do rąk.
Tercja swoim zwyczajem syczała na niego i prychała a Tymek...
Tymek był zaskoczony, bo Jurand w swoich perygrynacjach natknąl się na siedzącego na środku pokoju kocura i spokojnie zaczął go obwąchiwać. Tymek podniósł łapkę będącą obiektem zainteresowania Juranda, więc ten zaczął obwąchiwać drugą...
Tymek stał na tylnych łapkach, przednie podniósł i przytulił do siebie i unikając obwąchiwania lekko odchylał się w tył z zakłopotana miną.
Czekałam, aż odegnie się do tyłu jak Neo w Matrixie...
Ale, nie odepchnął natręta, nie prychnąl na niego, spoko :)

Wima

 
Posty: 4102
Od: Pon sty 17, 2005 12:50
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro lut 01, 2006 13:37

Hmm.. Ozzy co prawda nie jest kotem niewidomym, ale na pewno niedowidzącym. Nie wiem tak naprawdę co i jak widzi. Przypuszczam, że w czasach kocięctwa doznał urazu na wskutek, którego doszło do jakichś zmian neurologicznych.
Z mężem pieszczotliwe nazywamy go kotem autystycznym, Ozzy jest niewątpliwie jedyny w swoim rodzaju :) Bardzo często zachowuje się tak jakby żył w swoim świecie - kładzie łapki na futrynie wywraca łepek tak, że patrzy do góry nogami, kręci nim i miauczy do siebie, albo do ściany :wink: Nie potrafi patrzeć człowiekowi prosto w oczy, gdy sie go zawoła - odpowiada, ale patrzy jakby "przez człowieka" bądź wlepia szeroko otwarte oczy w ścianę czy sufit :lol: Podobnie podczas karmienia, wszystkie koty patrzą mi na ręce i na miseczki a Ozzy siedzi na stole i patrzy się w ścianę z takimi oczami 8O Ozzy na pewno nie przeżyłby na wolności, został znaleziony na środku ulicy przez pewną forumowiczkę (zatrzymała samochody na ruchliwej ulicy, tym samym ratując mu życie). Od samego początku widziałam, że coś z nim nie tak, pierwsze spotkanie z nowym mieszkaniem polegało na obejściu przez Ozziego całego domu tuż przy ścianach, tak jakby chciał się zorientować, gdzie kończy się nowy teren. Teraz radzi sobie świetnie, choć parapety są poza jego zasięgiem, jeśli chodzi o wysokie przedmioty - opanował wspinanie na drapak oraz telewizor. Jest jedynym kotem jakiego znam, który przyjaźnie traktuje każdego nowego osobnika, głównie mam na myśli inne zwierzęta - koty, psy, królika. Nigdy nie wykazuje objawów agresji, jest bardzo opiekuńczy.Nie powiedziałabym jednak, że jest kotem spokojnym, ogarniają go czasem głupawki, wtedy biega po domu jak szalony, skacze po fotelach. Trudność sprawiają mu drzwi, najlepiej jakby wszystkie były szeroko otwarte. Zauważyłam, że niepokoi się, gdy zamknie się go w jednym pokoju, nie lubi jak ogranicza mu się teren, który dobrze zna. Nie raz Ozzy nabił sobie guza na nosie, kiedy nadział się na drzwi od łazienki, które są raz mocniej a raz mniej przymknięte.
Potrafi bawić się myszkami, ale często mu się gubią, gdy mu rzucić zabawkę - leci w kierunku hałasu, ale myszke musi poszukać namacalnie.
Ostatnio robiłam testy wzroku Ozzika, bo bardzo mnie nurtuje co on właściwie widzi, zauważyłam, że prawa źrenica zwęża się dużo wolniej niż lewa, obie nawet przy ostrym świetle nigdy nie zwężają się do cieniutkich tak jak zazwyczaj u innych kotów. I jeszcze co zauważyłam, gdy zbliżać palec z prawej strony pyszczka przy prawym oczku nie odwraca wzroku (chyba, że dotknąć wibrysów), natomiast przy lewym oczku odwraca wzrok, ale tak jakby miał zawężone pole widzenia.
Taki niedowidzący kot nie lubi zmieniać otoczenia, kiedyś zdarzyło nam się zabrać Ozzika na krótki urlop, dużo czasu musiało upłynąć zanim Ozzy odważył się wyjść z transporterka. Nie lubi także noszenia na rękach, gdy traci grunt pod nogami wpada w panikę, wyrywa się i sztywnieje.
Jest wyjątkowym kotem i bardzo, bardzo kochanym :) Jego ułomność nie sprawia nam żadnych kłopotów :)
Obrazek Obrazek
z nami także 4kocie ogony i jeden psi

Klaudia

 
Posty: 13579
Od: Wto cze 01, 2004 21:30
Lokalizacja: prawie 3miasto;)

Post » Czw lut 02, 2006 9:48

Dopisałam dziś o "oczkach" kotów niewidzących.
KLARA

KLARA2

 
Posty: 301
Od: Wto mar 11, 2003 12:40
Lokalizacja: Warszawa Mokotów

Post » Czw lut 02, 2006 23:36

KLARA2 pisze:Dopisałam dziś o "oczkach" kotów niewidzących.


Dziękuję.. :D
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

Post » Czw lut 02, 2006 23:54

Ruda nie widzi zupełnie.
Poradziła sobie bardzo dobrze od poczatku, chodziła i chodzi bardzo powoli, wyczuwa szóstym zmysłem odległosc jaka dzieli ja od mebla ale czasem zadarza sie jej stuknąc łebkiem w krytą kuwetę w przedpokoju.
Bez trudu wskakuje do budki drapakowej, trafia do kuwetki, do miski i...do mnie do łóżka żeby sie poprzytulac...
:lol:
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Nie lut 12, 2006 12:11

Dusia ma tylko problem z ocena odleglosci ze stolka na blat:))
Ale i tego sie nauczyla, ocenia lapka czy dostanie bez skoku a jak nie dostaje to skacze.
Balkon jest osiatkowany, bo zdarzylo sie, ze spadla. Za to teraz sikorki trzeba przed nia bronic. Mam w miejscu gdzie w lecie sa skrzynki wlozona wykladzine i zaraza wchodzi do tego "korytka" i poluje. Bo po drugiej stronie siatki jest karmnik dla sikorek.

Lidka

 
Posty: 16220
Od: Wto lut 03, 2004 8:57
Lokalizacja: Katowice

Post » Nie lut 12, 2006 14:09

Dzięki wszystkim za cenne informacje.. Mam nadzieję na kolejne..

Przyznam, że po raz pierwszy widziałam jak się zachowuje niewidomy kocio u Ewycc.. Poznałam jej Gacusia po panleukopenii..
Jakbym nie wiedziała, że kicio nie widzi to nie domyślilabym się sama..
Gacuś ma wiele innych dolegliwości dość uciążliwych dla niego samego, ale to, że nie widzi nie sprawia mu większego problemu..

Ewa, mam nadzieję, że napiszesz jak Gacek radzi sobie ze swoją ułomnością..
Opowieści o moich kociastych..
viewtopic.php?p=3620054#3620054

aamms

Avatar użytkownika
 
Posty: 28912
Od: Czw lut 17, 2005 15:56
Lokalizacja: Warszawa-Ochota

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek i 163 gości