Katy,
moj Bolek (dziewczyna 12-letnia; obecnie pododdzial geriatryczny

) byla wirtualnym kotem.
Nie zartuje. Jak mial jakies 3-5 mies., to postanowil
u na zamieszkac. Bosmy wczesniej wzieli z piwnicy
jej siostre, Balbine.
Potem Bolusia mama porzucila go.
I - skrotowo - Bolek wpadla do naszego mieszkania, zadekowal
sie pod pietrowym lozkiem. I nie wychodzil.
Wychodzil pewnie, jak nas nie bylo, bo jedzonko
znikalo i piasek w misce byl mokry.
Balbina postanowila wowczas udawac, ze ten trzeci
pokoj nie istnieje.
Dlugo byl kotem, ktorego naprawde nie widywalismy...
Ale kocia ciekawosc powolutku zwyciezala. Nauczyl
sie nas nie bac, o ile nikt ku niemu rak nie wyciagal.
Gdy slyszal dzwonek do drzwi - uiciekal.
Gdy zobaczyl obca osobe - uciekal.
Ale z czasem zaczal akceptowac czestych bywalcow
domu. Itd.
Dzis Bolus ma 12 lat, Binusia juz za TM.
Moje kochane Slonusio. Nie wiem, jak przezylabym
odejscie Balbiny, gdyby Bolcia nie bylo.
MOj kochany pododdzial geriartyczny
Katy

Nic na sile. Tylko cierpliwosc.
My czesto udawalismy, ze kota nie widzimy.
To go osmielalo.
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM