» Wto lip 05, 2005 20:47
Sro Mar 02, 2005
Się wie. W końcu to Czarna Pantera Kieszonkowa! Laughing
No a przede wszystkim wuchuchany przez ryśkę! A te od ryśki tak mają, że są cudne! Very Happy
Fil zrobił się ostatnio baaaardzo przytulaśny i mruczący, z wielką cierpliwością poddaje się zabiegom pilęgnacyjnym, a rano siada w łazience na koszu na pranie koło umywalki, patrzy na mnie swoimi zielonymi cudnymi oczami i MRRRRRRRRUCZYYYYY, MRRRRRRUCZYYY, MRRRRRUCZYYYY.... Jakby chciał powiedzieć: stary, dobrze mi z Tobą, dobrze, kocham Cię mrrrrrrr, kocham... Aż mi lepiej na sercu.
No i nadal uwielbia się ze mną bawić frotkami, aportować, ściągać z palca i odkładać na bok, żeby potem patrzeć niecierpliwie i ponaglać wzrokiem: no dalej, co jest, bawimy się, nie? Laughing
Jest cudowny! Very Happy
Toosia za to zaczęła lekko rujkować, gada, ćwierka i zaleca się do chłopaków. Szczególnie do Gandalfa, który nie bardzo chce przyjmować jej zaloty.
Za to z Filem kocha się przytulać i myć. A ten matkuje jej niezmiennie, myje ją, czyści futerko... Cudne są. Wieczorkiem wrzucę fotk (jeśli wyszły) z porannej kąpieli słonecznej tej dwójki...
Toosia jest kicią całkowicie rozpuszczoną, łakomą i ekstremalnie rozczulającą. Kiedy się rozbawi, galopuje po całym mieszkaniu, jakby w tym pędzie chciała wyrazić całe swoje zadowolenie, całą radość kociego życia, całe uśmiechnięcie pysia! Jest jak puchaty promyczek wpadający na środek pokoju i rozpraszający wszystkie smutki.
Gandalf jest jakby agresywny ostatnio bardziej, chyba zazdrości zainteresowania Filowi i Toosi chorej wcześniej i Rebece chorej...
Pakuje mi się na kolana kiedy tylko może, a w przerwach terroryzuje Gogę Lodówkową Kazimierę... no i Fila... Mam wrażenie, że to wiosna i w nim jakieś instynkty się odzywają... Poza tym Gandalf jako osiłek niezbyt dobrze odnajdujący się w okazywaniu uczuć woli manifestować je poprzez swoją obecność gdzieś obok, blisko (z wyjątkiem pakowania się na kolana;) ). Ugniata pracowicie poduszkę obok, kiedy leżę w łóżku, depta po oparciu wersalki, kiedy na niej siedzę, przysiaduje ukradkiem na blacie, albo parapecie kuchennego okna kiedy coś pichcę. Siada przed stolikiem, na którym coś jem... Nie nalega, nie pcha się, uważa, ze sama jego obecność wystarczy za deklarację miłości i przywiązania. Very Happy Acha i Gandalf jest, co odkryłem ostatnio z pewnym zaskoczeniem, Maratuńczykiem, czyli kotem, który może tuńczyka jeść i jeść i jeść... Shocked Laughing
Śnieżka niezmiennie cudowna, kochana i... nieobecna. Ale od jakiegoś czasu coraz więcej schodzi z parapetu i śpi w transporterku koło kaloryfera. Jest solidną kicią, mocno zdystansowaną i wycofaną. Ale kiedy tylko wezmę ją na ręce i zacznę myziać po pysiu, za uszkami, po pucach zaczyna mięknąć, mruczy i ugniata. A przy tym wszystkim charakterystycznie pofukuje, jakby chciała dodać sobie animuszu a mi dać sygnał, że czuwa, że nie całkiem przepadła w czułościach. Jest kicią zupelnie bezproblemową i bardzo samodzielną. I piękną. Nie mogę się napatrzeć na jej pyszczek i błekitne oczki. Ma tylko jedną wadę: kopie w kuwecie tak, jakby ktoś jej powiedział, że tam pod spodem gdzieś jest kilo polędwicy wołowej do jej wyłącznej dyspozycji. Shocked
Goga... Z nią jest problem w postaci wyalienowania i strachliwości strasznej. Kocha ludzi, ufa im, ale bardzo boi się Gandalfa. Już nawet Fila zalotnika mniej... Przychodzi do mnie na myzianie, ale to wygląda tak, że przycupnąwszy na brzegu lodówki lub szafki wpatruje się proszącymi oczyma i czeka aż przyjdę. Kiedy zaczynam ją głaskać, jest najszczęśliwszą kicią na świecie. Ugniata powietrze, wykłada się, mruczy, posapuje... Lubi smakołyki gimpeta i kiedy zaczynam je dawać innym kotom "wystaje" z kuchennej szafki tak, że aż boję się, że spadnie. A kiedy widzi, ze idę w jej kierunku z pudełkiem w ręce galopuje ile sił na lodówkę wielkimi susami, żeby jak najszybciej dopaść gimpetka - łososiowego śmierdziucha Laughing Daję jej tyle ciepła i miłości ile mogę, ale czasem zastanawiam się... Gdyby ktoś chciał ją wziąć do bardzo dobrego domu na jedynaczkę, nie wiem, czy bym się nie zdecydował... Kocham ją bardzo i jeszcze odsuwam tę myśl, mam nadzieję, że czas i praca nad nią zrobi swoje...
Postaram się wieczorkiem dorzucić kilka fotek...