Migdzio ma szczęście
jutro zabierze go Pani Kinga która dokarmiała go od urodzenia na działce
i przyniosła do nas bojąc sie o jego życie (miał rozwalona łapkę)
W sobotę rozstała się z ukochana kotka, która miała raka

i teraz brak jej futerka do przytulania
bo pozostałe 2 koteczki (w tym siostra Migdzia) wola swoje towarzystwo
Migdzio pewnie spełni "z górką" jej oczekiwania
od jutra trzymamy kciuki za "integrację"
