agresywny kot ze schroniska cz II

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt mar 04, 2005 21:14

Oddanie do schroniska kota z taka etykietka - ze atakuje ludzi - to dla niego praktycznie wyrok dozywotniej wegetacji w schronisku :(
Musicie miec tego swiadomosc. To po prostu jest najgorsze mozliwe rozwiazanie.

Takze uwazam ze przede wszystkim - kocurka nalezy dokladnie zbadac.
I to nie tylko zewnetrznie - ale takze przy pomocy badania krwi, idealnie byloby mu jeszcze zrobic test na FeLV.
Zmiany zachowania, napady agresji - jak najbardziej moga byc spowodowane rozwijajaca sie choroba.

Przyczyna moze takze lezec po stronie wylacznie psychiki - diabli wiedza co ten kot w swoim krotkim jeszcze zyciu przeszedl.
Ale to jeszcze mlody kot - mozna nad nim bardzo ladnie popracowac.
Jesli okaze sie zdrowy fizycznie (to nalezy sprawdzic przede wszystkim - tym bardziej ze to kot poschroniskowy i po przejsciach) - wtedy trzeba wziac sie za psychike.
Byc moze przydadza sie leki wyciszajace - przynajmniej na poczatek.
Poza tym dokladna obserwacja i unikanie za wszelka cene sytuacji ktore moga prowokowac kota do agresji.
Jesli zaczyna atakowac w czasie pieszczot - to ograniczyc je do krotkiego glaskania. Niech sie o nie doprasza.
Itd.

Blue

 
Posty: 23915
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Pt mar 04, 2005 21:29

Ja tam nie wiem... nic poza tym, ze po okolo 2 tygodniach Xena zaczela pokazywac rozki. Pierwsze 2 tyg to byl aniol, a pozniej zaczely sie spiewy po nocy (nie ruja, byla po sterylce), zniszczenia w domu i takie tam atrakcje, wlacznie z atakowaniem (glownie podczas pieszczot, ale kilka razy tez bylo gdy ja np uczylam sie a ona chciala sie bawic, skakala na manie z rozpedem i pazurami i uszami na boki, tak jak teraz bawi sie z Hiena, tyle ze Hienie to nie przeszkadza a mnie bolalo, kotka wygladala wtedy arcy powaznie wsciekle). Moze on poczul sie pewnie i zaczyan ustalac kto tu rzadzi? Jesli to naprawde powazne i naprawde zaciekle ataki (ze nie skacze i zwiewa w charakterze zaczepki bolesnej tylko rzuca sie i nie odpuszcza) to porobcie te badania jakie sie da i napisz tu na forum co i jak.

A poza tym to jestem za ulozeniem go troche, pokazaniem co wolno a czego nie tylko zadnej przemocy. Znam kopnietego przez ojca kolezanki kota. Koszmar. NIenawidzi goscia ten kot. A dla innych jest fajny, ale jemu to pamieta i jesli wasz kot ma podobny charakter to jak kiedys od was mocno oberwie (nie mowie o lekkim klapsie w ogon) to sprawa z nim bedzie jeszcze ciezsza.

I Blue ma racje. Jak powiecie w schronisku ze jest agresywny to kaplica. Plus kot ktory po 2 tyg w domu znow trafi do klatki jeszcze bardziej zapadnie sie w sobie... nie robcie tego jesli tylko sie da.

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pt mar 04, 2005 21:57

Poszłabym bo weterynarza i poprosiła o środki uspokajające dla kota. Potem dałabym mu dawkę głaskania, pożywienia i całą miłość, on na pewno zapamięta przyjemne doznania. Oddanie do schroniska to koniec :(
Obrazek
Cinia i Tycia

Iśka

 
Posty: 3950
Od: Pt cze 25, 2004 20:55

Post » Pt mar 04, 2005 22:27

Bez badan to sie tu nic nie wymysli obawiam sie :-(
Czesto agresa jest wynikiem tego, ze kota cos boli.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 88080
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt mar 04, 2005 23:57

Od dwóch tygodni mam na "tymczasem" kotkę ze schroniska.. Po poprzednich właścicielach został jej lęk przed ludzkimi rękoma - początkowo tylko starała się uciec... Teraz pozwala się głaskać [rujka wydatnie w tym pomogła - przełamałą jej lęk przed dotknięciem], ale widać, że nie szuka kontaktu z człowiekiem.
Co do kocura... Czy możesz dowiedzieć się w jakich warunkach był ten kot przed trafieniem do schroniska ? Laki mojej koleżanki namiętnie atakował nogi - gryzł chętnie i boleśnie. Przeszło mu, gdy z kota domowego stał się kotem wychodzącym. Po prostu potrzebował polować. Może i Paco lubi polowania, a do schroniska trafił ze względu na niewłaściwy wybór obietów łowów?
A Blue ma rację - kot ma niewielkie szanse z etykietką zaczepliwego.

Acha - Lakiemu, prócz przeprowadzki, pomogło towarzystwo kotki :)
Obrazek Bis, Ami i Księżniczka ['] Obrazek

Siean

 
Posty: 4867
Od: Pon paź 25, 2004 21:11
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob mar 05, 2005 13:54

Dzięki ogromne za wszelkie porady :) W poniedziałek i tak ide z nim do lekarza więc poproszę chyba o gruntowne przebadanie. Niestety tak jak inni mi radzą nie mogę wziąć drugiego kota bo już finansowo nie wyrobie :( dostałam kota jako "okaz zdrowia" a tak naprawde jest chory i ciągle cos mu lecze :( mam nadzieję, że to już sie niedługo skończy :)

polly

 
Posty: 254
Od: Pt mar 04, 2005 11:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 05, 2005 14:16

Polly, kiedyś na stronie któregoś ze schronisk przedstawiano psa, który był agresywny tylko w stosunku do mężczyzn. Zauważ czy czasami nie jest taki w obecności Twojego ojca. Może był bity i maltretowany przez jakiegoś mężczyznę?

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Sob mar 05, 2005 14:24

Przyklad sprzed kilku dni jak prozaiczna dolegliwosc moze wplynac na kota.
Gaja jest okazem kociej milosci w stosunku do czlowieka.
Moge z nia zrobic wszystko - nawet jej przez mysl nie przyjdzie wysuniecie pazura.
Kilka dni temu weszla do pokoju, zaczela sie tarzac kolo krzesla na ktorym siedzialam, nagle wskoczyla na stol i wgryzla mi sie z wsciekloscia w reke. Na szczescie bylam w swetrze. Z trudem ja oderwalam od siebie.
Co sie okazalo?
Gaja miala zatkany gruczol okoloodbytowy - byl juz bardzo bolesny.
Po oczyszczeniu - Gaja znowu jest Gaja :)
Bol ktory czula juz od jakiegos czasu spowodowal wybuch agresji, atak - bo w koncu jakas reakcja musiala nastapic. Kot musial jakos odreagowac.

Dlatego - jak bedziesz juz u weta - popros o naprawde dokladne zbadanie kota. I nalegaj na badania krwi - jesli wet nic nie znajdzie po ogolnym badaniu.
To wazne zeby miec pewnosc.

Blue

 
Posty: 23915
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Sob mar 05, 2005 15:12

hej polly

ja tez uwazam ze kot potrzebuje troche wiecej czasu.
kilka lat temu znalazlysmy pieknego kota kolo bloku.najpierw ja dokarmialysmy tylko bo nie chcialysmy miec wiecej kotow.mialysmy juz dwie kotki.ktoregos dnia zauwazylam ze kotka jest chora wiec ja zawiezlismy do szpitala.
kotka w szpitalu dostala leki,zostala wykastrowana itp.najpierw mialysmy znalesc jej dom ale jakos nie moglysmy wiec wzielysmy ja do domu.nie bede pisala o problemach jakie mialysmy z nia i naszymi kotkami ale tylko o jej agresywnosci.

pewnego dnia bubu siedziala sobie a ja ja glaskalam .mruczala najpierw a puzniej mnie zaatakowala nie wiadomo z kad.krew sie lala a ja plakalam bo ja juz pokochalam ale pomyslalam sobie ze juz teraz z nami zostac nie bedzie mogla.raz juz nawet prawie zadzwonilysmy do schroniska ale dobrze ze bylo zamkniete.czas mijal a bubu stawala sie lepsza.zauwalylam ze lekko kuleje na noge chyba kiedys cos jej sie stalo w noge i nie lubi zeby ja tam dotykac z nienacka bo za atakuje.ja juz teraz sie do niej przyzwyczailam i wiem co na nia dziala jak plachta na byka.wiem ze jak ja czesze to tylko pare minutek bo jak za dlugo to
mnie zaatakuje.atakowala moje kotki i nas ale teraz sie uspokoila i jest swietnym kotem.tylko zawsze ostrzegam znajomych zeby uwazali z bubu bo ona jest nieobliczalna :lol:

ps.dowiedzialam sie rowniez ze bubu byla zle traktowana przez ludzi na dworzu .ludzie rzucali w nia kamieniami.dzieciaki przeganialy i rzucaly jakimis butelkami.teraz wiem dlaczego ona taka byla.teraz wie ze juz jej nikt krzywdy nie zdrobi.mam nadzeje ze polly jakos ci sie wszystko powiedzie a kotek zacznie zachowywac sie mniej agresywnie.

katarzyna gorska

 
Posty: 157
Od: Śro mar 02, 2005 13:20
Lokalizacja: australia-melbourne

Post » Sob mar 05, 2005 16:44

Trafna uwaga a propo mężczyzn - najczęściej atakuje mojego tatę:( Mnie i mamę o wiele rzadziej. Może kurcze rzeczywiście coś mu sie przyplątało i go cos boli ???Dzięki wielkie wszystkim:)

polly

 
Posty: 254
Od: Pt mar 04, 2005 11:43
Lokalizacja: Łódź

Post » Sob mar 05, 2005 19:15

Czasami jednak jest troche inaczej np dawno temu znależlismy z tz-em w rynnie małą kotke. wziekismy ją do domu i została. Od początku nie była zbyt przytulasta i wybierała sobie ludzi których atakowała lub ignorowała, my musielismy sie nauczyc do niej respektu bo na początku mieliśmy rece poorane do krwi. Ale zaakceptowaliśmy to. Potem sie przeprowadziliśmy i wtedy zaczął sie horror- kotka rzucała sie jak pitbull na wszystkich, którzy przekroczyli próg naszego mieszkania.Musielismy podjąc jakąś decyzje i pojechaliśmy z kotką do cioci na wies. Ciocia lubi zwierzęta ale koty są jak to na wsi na dworze i śpią w stodole. mielismy wyrzuty sumienia i obawy czy kotka nie wychodząca na dwór może mieszkac na wsi. Ciocia przyrzekla że bedzie o nią dbała i dawała regularnie jeśc. wypuściliśmy ją najpierw do zamkniętej stodoły a ona nawet sie na nas nie spojrzala- jak by całe życie szukała wolności. Ciocia wstawiała jej do stodoły jedzenie i mleko od krów. ona pila, chociaż my nigdy nie dawaliśmy jej mleka i została u cioci, wolna i szczęśliwa. widocznie nie zawsze wiemy co jest dla jakiego kota najlepsze w naszym mniemaniu. to tyle. Do dziś nie wiemy dlaczego kotka taka była i czy to byl problem psychiczny.Ale teraz sa inne czasy, pewnie teraz byśmy z nią poszli do weta i dali jakies środki uspokajajace i próbowali różnych metod
Żegnaj Budusiu......tęsknimy

moś

 
Posty: 60859
Od: Wto lip 06, 2004 16:48
Lokalizacja: Kalisz

Post » Sob mar 05, 2005 19:16

polly pisze:Dzięki ogromne za wszelkie porady :) W poniedziałek i tak ide z nim do lekarza więc poproszę chyba o gruntowne przebadanie. Niestety tak jak inni mi radzą nie mogę wziąć drugiego kota bo już finansowo nie wyrobie :( dostałam kota jako "okaz zdrowia" a tak naprawde jest chory i ciągle cos mu lecze :( mam nadzieję, że to już sie niedługo skończy :)


co do leczenia... tak to juz czasem jest. Schrosniska , azyle itp to wylgarnia chorob nawet jezeli pracownicy/wolontariusze dbaja jak moga. Niestety tak sie dzieje w takich zbiorowiskach zwierzat. Ale w chwilach oslabienia pomysl ze gdyby nie ty to w schronisku nikt by sie nim tak nie zajal, nie przebadal dokladnie, nie doleczyl zapalenia oskrzeli czy co on tam mial, i byc moze kot zylby juz do konca z jakims niezytem drog oddechowych. Bo w tak duzym zbiorowisku zwierzat nie ma czasu na indywidualne traktowanie kazdego z nich... :-(

Dlatego on ma wielkie szczescie ze ma opieke taka jaka ma :-)

Ja moja Hienke tez wyratowalam z ciezkiego stanu. Leczylam 5 miesiecy. Z komplikacjami. Ale wyleczylam :-) U ciebie sadze ze nie bedzie tak zle bo to dorosly kot, a Hiena byla malym nieodpornym kociakiem chorujacym chyba od urodzenia.

Trzymam kciuki!!

Lena

 
Posty: 5089
Od: Śro wrz 29, 2004 13:00
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Google Adsense [Bot] i 435 gości