» Pt paź 18, 2024 11:43
Re: Chore nerki
Meteorolog, chyba Twoje kciuki, chociaż z lekkim poślizgiem, pomogły:) Strach się cieszyć, wiadomo, ale postanowiłam napisać coś, dla odmiany, w lepszym momencie.
Kitku przyszedł dziś do mnie w nocy i kilka godzin spaliśmy razem. Budziłam się kilkukrotnie w tym czasie - spał na boku, w komfortowej pozycji i cichutko chrapał (mama mówiła, że pochrapuje, od lat, ale pierwszy raz słyszałam). W okolicach czwartej poszedł siku, wylizał sos z nerkowego Hill'sa, wciągnął 10 chrupek, które mu zostawiłam i generalnie zaczęła się impreza, czyli skubanie kartonu. Impreza, z przerwami, trwała jakoś do szóstej trzydzieści (jak to sąsiedzi w bloku wytrzymali, to nie wiem), gdy wstałam i uznałam, że może głodny - wieczorem wepchałam mu tylko 40ml karmy zamiast 60-80 (wcześniej tak robiłam), za to częściowo z Aptus Recobooster i kilkoma dodatkowymi ml wody. Poszłam przygotować Renibus, podałam kotu o 6:30 z zamiarem nakarmienia go około ósmej - skoro taka dobra impreza - a kitku postanowił zrobić mnie w konia i wlazł pod łóżko (wyciągnięcie go stamtąd graniczy z cudem, ale nie odbieram mu możliwości schowania się przede mną, czuje się tam bezpiecznie. Minęła ósma, ósma trzydzieści, dziewiąta... kitku twardo śpi w miejscu niedostępnym i ani myśli wyjść;) Ostatecznie udało mi się nakarmić go po 9:30. No, nie powiem, żeby sam wyszedł spod tego łóżka, bo odbyły się twarde negocjacje i musiałam użyć, niewielkiej, siły;) Teraz jaśniepan zażywa kąpieli słonecznych na balkonie. Dobrze, że nadal jest taka ładna pogoda i w miarę ciepło (w słońcu).
Echa ostatnich dni:
1. Po kroplówkach (w sensie w dniu kroplówki, rano jeździmy, co drugi dzień dostaje jednorazowo 125ml) czuje się chyba lepiej, nadal cały dzień śpi, ale chce wychodzić na spacery i zabieram go (jak mi pokazuje, że chce wyjść) na 15 minut, odwiedza swoje kąty, naciąga się na każdym drzewie i non stop chce gryźć trawę, co skutecznie mu uniemożliwiam, ale jest to irytujące i dla mnie i dla niego. Złości się. On w ogóle zawsze się bardzo złościł, jeżeli cokolwiek było nie po myśli kota:) Znoszę i wnoszę go po schodach, bo nie chcę, żeby się tym męczył (2 piętra ma), to też się nie podoba;)
2. Kupy-ciapki chyba zażegnaliśmy (nie pisałam, jak mi jednej nocy wlazł łapą, oznakował całe mieszkanie, a do tego ściany i półki w okolicach kuwety - bo najwyraźniej łapą trzepał?:) a zorientowałam się jak kota do łóżka sobie włożyłam) i prawdopodobnie faktycznie była to kwestia za tłustej karmy Gussto Renal (11% tłuszczu) i Vet Expert (7,5%). Obecnie do strzykawek zaciągam renalowe Brit, Kattovit i Hill's. Każda ma jakiś problem ze składem, w Brit stosunek wapnia do fosforu, dużo sodu, mało potasu, mało kalorii, w Kattovit sporo sodu, słabo z makro, mało kalorii (za to ciekawostka - największy dodatek żelaza - wiem, słabo się wchłania podane drogą pokarmową, ale zawsze to coś), w Hill's (saszetki) mało kalorii, bo mało tłuszczu (ale to jedyna karma, z której kitku wyliże sos i czasami sam zje kilka krokiecików). Spece znajdą mnóstwo innych wad tych karm, ale na ten moment wybieram mniejsze zło (czyt. bez sraczki).
3. Karmię jednak 3x dziennie, mniejszymi porcjami. Rano 2xRenibus, a do karmy (40ml) dorzucam PorusOne (1/3-1/2 saszetki) i Pronefrę, po karmieniu staram się podać jeszcze kilka ml wody, bo zawsze to dodatkowa woda, a poza tym dobrze przepłukuje pyszczek. Po południu tylko karma (40ml) z PorusOne (1/3-1/2 saszetki) i Pronefrą, woda na koniec. Wieczorem 2xRenibus, karma z dodatkiem Aptus Recobooster (40ml łącznie), Pronefra, Telmisartan, woda. Wieczorem nie mieszam z PorusOne, żeby nie wpłynęło na Telmisartan. Tej wody na koniec często nie udaje mi się podać za dużo, kilka ml może, bo cierpliwość kitku ma swoje granice, a najbardziej brakuje nam czegoś typu zachłystowe zapalenie płuc;) Kitku często dopija sam. W ogóle dziwnie z tym piciem, bo czasami w ciągu doby pije bardzo dużo, a czasami niewiele (i chyba nie widzę korelacji z kroplówkami). Zdarza mu się też tak "niby pić". Siedzi nad miską, miele ozorkiem, który ledwo dotyka wodę.
4. Postanowiłam trochę wyluzować i nie wciskać mu tego jedzenia siłą za wszelką cenę. 60-80ml na jedno karmienie to było za dużo. Raz, że i tak nie byłam w stanie podać tego ciągiem (tylko np. z piętnastoma minutami przerwy), dwa, że chyba takie duże porcje nadmiernie kota obciążały. Zanim zachorował jadał w ciągu dnia mnóstwo niewielkich porcji, nie był z kotów, które rzucają się jak szalone na karmę. Saszetkę to tak na trzy razy obracał. Wiem, że moje karmienie nie zapewnia mu odpowiedniej dawki kalorii ani wody (chociaż, jak pisałam, dopija sam), ale coś kosztem czegoś - widzę, że kot czuje się znacznie bardziej komfortowo.
5. Serdeczne dzięki jodanka i Jola za info o dzieleniu PorusOne. Dla mnie tez ma to sens, żeby dzielić, chociaż producent w ulotce napisał, że "saszetka na dzień, podać od razu po otwarciu", stąd pewnie dylematy, ale może Porus nie pozbiera cząsteczek z powietrza, gdy poleży (zawinięty i w jakimś zamknięciu) kilka godzin... Jeżeli moje rozważania są nieprawidłowe, proszę o sprostowanie, kogoś kto lepiej ogarnia właściwości fizyko-chemiczne tego preparatu;) Aha, obrzydziłam Porusem smaczki Kattovita, kitku powiedział, że więcej ich z własnej dobrej woli nie tknie;)
Dzięki Anka za kolejną garść cennych informacji. Doceniam bardzo<3 Myślę, że p. nefrolog zdecydowała się podać Aranesp, bo uznała, że nie ma na co czekać u siedemnastoletniego kota z czwartym stopniem niewydolności, który hemoglobinę, hematokryt i płytki ma poniżej normy. Tak, wiem, że nieznacznie, ale z drugiej strony... może lepiej nie dopuścić, żeby anemia się rozszalała? Może chociaż to uda się utrzymać w ryzach? Na ciśnienie bierzemy Telmisartan. Cofam te moje ostatnie niepokoje odnośnie stosowania Telmisartanu. Wydaje mi się, że kot jednak dobrze go toleruje. Ja generalnie jestem pierwszą osobą w rodzinie do podważania wszystkiego, metod leczenia, słów lekarzy, wyników z labów (ileż to razy uważałam, że zgubili próbki i jakieś cudze wyniki mi dali) i sama nie biorę nic, jeżeli absolutnie nie muszę. Oczywiście, że przerażają mnie te wszystkie skutki uboczne, ale na ten moment, nie będę wchodzić w kompetencje nefrolog. W przyszłym tygodniu badania krwi, zobaczymy jak to wszystko wygląda, czy coś się zmieniło na lepsze...
Dobra, wysyłam, zanim znowu zaliczymy jakiś dół na tym chorobowym rollercoasterze.
A! Mam jeszcze jedno pytanie... czy ktoś się może orientuje co mógł dostać kitku u nefrolog, podczas pobierania krwi, żeby się uspokoił? Miało zadziałać do pół godziny i nie szkodzić na nerki, kot był przytomny, lekko mu się łapki plątały. W przyszłym tygodniu mamy to kolejne pobieranie i jestem już cała zielona na myśl o wyborze którejś z lokalnych lecznic (bo na pewno nie pojedziemy tam, gdzie jeździmy na kroplówki, tam mu 2x narkozę podali, jakbym jeszcze za mało razy o tym wspomniała).