Wszystko o BARF było:Dieta i żywienie raz jeszcze

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Pon gru 06, 2004 19:19

Kichol pisze:Bonkreta - a jaka sucha karme podajesz kotom ???
Bo u mnie jest zupelnie odwrotnie niz u Ciebie - po suchym kupy nie smierdza (no smierdza jak to kupy :D hehe , natomiast po Mięsie albo saszetce (podalem tylko kilka razy) to kupy sa smierdzace ekstremalnie :(
pzdr


Za każdym razem co innego.
Z tym śmierdzeniem u Ciebie to normalne - kot przyzwyczajony do suchego ma praktycznie jałowy przewod pokarmowy i wytwarza zupełnie inne enzymy trawienne, więc surowe mięso podane raz na długi czas powoduje taki efekt. Układ pokarmowy musi się też przystosować...
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pon gru 06, 2004 19:56

No tak podejrzewalem...
To zostaje przy dobrym suchym jedzeniu :) Diesel wcina je bez problemu - zreszta jest przyzwyczajony od maleńkości.
pzdr
Obrazek

Kichol

 
Posty: 583
Od: Pon lis 08, 2004 19:42

Post » Pon gru 06, 2004 20:05

Moja Lotka właśnie na dobrym suchym jedzeniu wykończyła sobie trzustkę 8) I gdyby nie BARF, już by nie żyła od całkiem sporego czasu...
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Pon gru 06, 2004 20:22

Co do Luśkowych kup - nie smierdzą po niczym, nie miewa tez biegunek (ale mieszka ze mną dopiero 5 tygodni, wszystko przed nami... :wink: ).
Je wszystko bez wyjątku, ale zdecydowanie preferuje gotowane przed surowym - mimo, że często dostaje surowe mięso kurczęcia a wątróbki drobiowe wyłącznie surowe. Zje i owszem, i to ze smakiem, ale kiedy ma wybór - najpierw wtrąbi gotowane.
Co do samej diety - mięsożercy pożerając zawartość żołądków ofiar, zjadają już nadtrawione produkty roślinne - czytałam, że z tego względu zaleca się podgotowanie jarzyn (ma to ponoć podobny efekt do wstępnego procesu trawienia u roslinożernych), jarzyny surowe nawet rozdrobnione mają bowiem takie samo działanie, jak np. trawa - "wymiatają" układ trawienny z resztek, same nie będąc trawione. Jaką opinię na ten temat mają zwolennicy BARF? To samo dotyczy np. ryżu czy kasz - skrobia jest uwalniana zaraz na poczatku trawienia, zakładając, że kot dorwie ptaszka gatunku żywiącego się m.in. nasionami, zjadając jego treść żołądka zjada zarazem skrobię, której strawienie umożliwia mu wstępny proces przeprowadzony przez enzymy trawienne ofiary.
Interesuje mnie to o tyle, że BARF wydaje mi się byc bardzo logiczną dietą opartą na rozsądnych założeniach - tym bardziej chciałabym wyjasnić ewentualne wątpliwości :).

DeDe

 
Posty: 1553
Od: Wto lis 02, 2004 19:26
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon gru 06, 2004 20:27

Bonkreta - A na co chorował kot? na OZT czy PZT ??? Mial resekcje głowy trzustki ?
Nie slyszalem zeby od suchego jedzenia pojawialy sie stany zapalne...
Wiekszosc wetow polecala mi mimo wszystko suche jezdzenie.
No a tak jak pisalem, BARF to dla mnie rzecz niewykonalna, przy moim trybie zycia :(
pzdr
Obrazek

Kichol

 
Posty: 583
Od: Pon lis 08, 2004 19:42

Post » Pon gru 06, 2004 20:41

DeDe - co do BARF - zasadą jest podawanie jak najmniej przetworzonego jedzenia (głównie mieso 90-95% - max 5-10 % dodatkow).
Moje zastrzezenie budzi w zasadzie tylko kwestia , ktora zaleca na podstawie zachowania, humoru, stanu biezacego zwierzecia podawac mu odpowiedni dla niego skład posiłku. IMHO to utopia, bo jestesmy tylko w kilku przypadkach (np. ciaza) ocenic, ktore mineraly czy witaminy w danym momencie kot potrzebuje ...
Nie stosujac sie do tej zasady gubimy gdzies po drodze idee BARF...
Własciwie powinno sie przygoowywac kilka posilkow i zwierze "wybierało by" instynktownie , ktore składniki sa mu potrzebne.
Takie postepowanie stosuje sie np. w hodowli królikow. W przypadku choroby (biegunka, zatrucie, itp) królik jest wypuszczany na łąke i sam dobiera sobie diete. Nie narzuca mu sie pokarmu. Co dziwniejsze skutkuje to w 99% przypadkow od setek lat :)
pzdr
Obrazek

Kichol

 
Posty: 583
Od: Pon lis 08, 2004 19:42

Post » Pon gru 06, 2004 20:47

Kichol pisze:Wiekszosc wetow polecala mi mimo wszystko suche jezdzenie.


Brutalnie pisząc, wielu wetow handluje tym jedzeniem ;)

myszka

 
Posty: 3120
Od: Pt sie 09, 2002 13:45

Post » Pon gru 06, 2004 20:54 o kurczę...

Czytam sobie Wasze wypowiedzi i mam pytanie. Jak Wy to robicie, że Wasze koty jedzą świeże? Moje zwierzętko podobno u hodowcy jadało wołowinkę. U mnie cholernik jeden poza suchym i puszkowym - nic. Ani kurczaczka (świeżego, mielonego, gotowanego, parzonego), ani indyka, ani ryb (no chyba, że łososia albo z łaski tuńczyka:)), ani wołowiny, ani podrobów. NIC. Na wszystko kręci nosem i ogonem. Jedno co wpyla bez zastrzeżeń to kaszka Smakija śmietankowa. O warzywach i owocach juz nie wspominam, bo przy próbie podania patrzy na mnie jak na trucicielkę...

Jowita

 
Posty: 6875
Od: Wto paź 19, 2004 19:35
Lokalizacja: Warszawa - Mokotów

Post » Pon gru 06, 2004 21:19

Hihihi... Jowita, nie wiem, co oni robią, ale mój kot TAK MA. Nienażarte toto, co zresztą opisałam w temacie "Żarłok" :D

DeDe

 
Posty: 1553
Od: Wto lis 02, 2004 19:26
Lokalizacja: Katowice

Post » Pon gru 06, 2004 21:40

Jowita - Moj od małego byl u hodowcy karmiony suchym, ja kontynuuje te diete. Ale w zasadzie Diesel je wszystko co mu sie podsunie. Czasem dam mu kawalek gotowanego kurczaka, rybki albo przemrozonej wołowiny, troche jogurtu, ostatnio białego sera, zjada tez muchy, komary i jakies takie zielone ważki, ktore sobie upoluje ;) Pozatym jak jem pieczywo kukurydziane, to jak nie dostanie kawalka, to chodzi obrazony pol dnia :) heheh
Zdecydowanie najbardziej lubi suchego Hillsa tunczykowatego...
Własciwie jest wszystkozerny :) A podobno "rasowce" sa wybredne ;)
Obrazek

Kichol

 
Posty: 583
Od: Pon lis 08, 2004 19:42

Post » Pon gru 06, 2004 21:53

A propo's karm - zabrakło mi kurczaka z warzywami, rano nie zdażę kupić i przygotować, wpadłam więc do "Żabki" i kupiłam w zamian takie coś, wygląda jak pasztecik, jest dla kotów, nazywa sie "Gourmet Gold" - drogie, 2,35 za opakowanie 85 gram. Znacie tę karmę? Na stałe żywić tym nie będę (dla Lunara takie opakowanie to na jeden "mokry"posiłek, a jada takowych trzy dziennie...), ale może jako przysmak czasem mu kupię?

DeDe

 
Posty: 1553
Od: Wto lis 02, 2004 19:26
Lokalizacja: Katowice

Post » Wto gru 07, 2004 20:57

Podoba mi sie, ten sposob zywienia jest dla mnie zgodny z rozsadkiem i logika, zaraz zapytam Wiedzme czy jej tez sie podoba:):):):):)
A pytanie mam praktyczne. Mianowicie bylam u innego niz zwykle weterynarza. I w tej wlasnie klinice maja w sprzedazy mielone, mrozone mieso roznego rodzaju w calkiem atrakcyjnych cenach. Czy ktos z Was ma doswiadczenie z tego typu jedzeniem? Wydaje mi sie ze to mieso produkowane jest przez firme o brzmiacej z angielska nazwie ale nie pamietam dokladnie.

Liwia

Avatar użytkownika
 
Posty: 15935
Od: Pt gru 03, 2004 19:58

Post » Wto gru 07, 2004 21:41

DeDe pisze:Co do samej diety - mięsożercy pożerając zawartość żołądków ofiar, zjadają już nadtrawione produkty roślinne - czytałam, że z tego względu zaleca się podgotowanie jarzyn (ma to ponoć podobny efekt do wstępnego procesu trawienia u roslinożernych), jarzyny surowe nawet rozdrobnione mają bowiem takie samo działanie, jak np. trawa - "wymiatają" układ trawienny z resztek, same nie będąc trawione. Jaką opinię na ten temat mają zwolennicy BARF?


Nic podobnego :-) Warzywa podaje się głównie ze względu na zawartość witamin, enzymów roślinnych oraz fitohormonów - wszystkie te substancje ulegają rozkładowi podczas gotowania. Dobrze rozdrobnione warzywa są dobrze przyswajane.

DeDe pisze:To samo dotyczy np. ryżu czy kasz - skrobia jest uwalniana zaraz na poczatku trawienia, zakładając, że kot dorwie ptaszka gatunku żywiącego się m.in. nasionami, zjadając jego treść żołądka zjada zarazem skrobię, której strawienie umożliwia mu wstępny proces przeprowadzony przez enzymy trawienne ofiary.


Pokarmów wysokoskrobiowych (kasz, makaronów, chleba itp.) nie podaje się wcale. W naturze żaden drapieżnik nie jada takich pokarmów, w ogóle bardzo niewiele zwierząt jest do nich przystosowanych. Jeśli kot nawet zje ptaszka, który ma w żołądku nadtrawione nasiona, to one akurat raczej przejdą przez przewód pokarmowy niż zostaną strawione. Nie mówiąc już o tym, że będzie to np. 10 ziaren.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto gru 07, 2004 21:44

Kichol pisze:Moje zastrzezenie budzi w zasadzie tylko kwestia , ktora zaleca na podstawie zachowania, humoru, stanu biezacego zwierzecia podawac mu odpowiedni dla niego skład posiłku. IMHO to utopia, bo jestesmy tylko w kilku przypadkach (np. ciaza) ocenic, ktore mineraly czy witaminy w danym momencie kot potrzebuje ...


Hmmm... a ja nie widzę tu żadnego problemu. Jest naturalne, że jednego dnia zwierzę może mieć mniejszy, a innego większy apetyt. Stosując maksymalną różnorodoność pokarmów raczej trudno doprowadzić do niedoborów - jakichkolwiek.

Natomiast moje zastrzeżenie budzi sama zasada suchych karm - to, że dla każdego kota jest TO SAMO jedzenie, zupełnie bez uwzględniania różnic indywidualnych.

Kichol pisze:Nie stosujac sie do tej zasady gubimy gdzies po drodze idee BARF...
Własciwie powinno sie przygoowywac kilka posilkow i zwierze "wybierało by" instynktownie , ktore składniki sa mu potrzebne.
Takie postepowanie stosuje sie np. w hodowli królikow. W przypadku choroby (biegunka, zatrucie, itp) królik jest wypuszczany na łąke i sam dobiera sobie diete. Nie narzuca mu sie pokarmu. Co dziwniejsze skutkuje to w 99% przypadkow od setek lat :)


Różnica pomiędzy królikiem a drapieżnikiem jest taka, że królik może wybierać z całej gamy roślin, a drapieżnik je to, co w danym momencie uda mu się upolować.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

Post » Wto gru 07, 2004 21:51

Kichol pisze:Bonkreta - A na co chorował kot? na OZT czy PZT ??? Mial resekcje głowy trzustki ?
Nie slyszalem zeby od suchego jedzenia pojawialy sie stany zapalne...
Wiekszosc wetow polecala mi mimo wszystko suche jezdzenie.
No a tak jak pisalem, BARF to dla mnie rzecz niewykonalna, przy moim trybie zycia :(
pzdr


To nie kot, tylko pies. Przewlekła niewydolność trzustki. Początkowo nawracające ostre stany zapalne (likwidowane sterydami, jakżeby inaczej), potem już zapalenie przewlekłe, praktycznie zero enzymów trzustkowych. Ponad 30% niedowagi, nietolerancja jakiejkolwiek suchej karmy. Dziennie kilkanaście tabletek, zjadane porcje przekraczające dziesięciokrotnie normę, naście kup dziennie. Co jeszcze mógł zaproponować weterynarz ? - kroplówkę z glukozą :cry:

Zaczęłam szukać w internecie i co znalazłam - że niewydolność trzustki jest jednym z najczęstszych następstw wieloletniego podawania suchej karmy. Chyba tylko alergie i cukrzyca są częstsze.

A to, że weterynarze polecają suchą karmę ma dwie główne przyczyny - to, że na tym sami zarabiają oraz to, jak wygląda uczenie dietetyki na studiach weterynaryjnych. Nie chcę się zresztą wdawać w dywagacje na temat weterynarzy ich przeciętnej wiedzy, bo mogłyby mnie nerwy ponieść. Może kiedyś spotkam kompetentnego weterynarza, jeszcze sporo życia przede mną.
Obrazek

Bonkreta

 
Posty: 6528
Od: Wto mar 16, 2004 22:22
Lokalizacja: Siemonia (ok. Katowic)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 22 gości