Co do Luśkowych kup - nie smierdzą po niczym, nie miewa tez biegunek (ale mieszka ze mną dopiero 5 tygodni, wszystko przed nami...

).
Je wszystko bez wyjątku, ale zdecydowanie preferuje gotowane przed surowym - mimo, że często dostaje surowe mięso kurczęcia a wątróbki drobiowe wyłącznie surowe. Zje i owszem, i to ze smakiem, ale kiedy ma wybór - najpierw wtrąbi gotowane.
Co do samej diety - mięsożercy pożerając zawartość żołądków ofiar, zjadają już nadtrawione produkty roślinne - czytałam, że z tego względu zaleca się podgotowanie jarzyn (ma to ponoć podobny efekt do wstępnego procesu trawienia u roslinożernych), jarzyny surowe nawet rozdrobnione mają bowiem takie samo działanie, jak np. trawa - "wymiatają" układ trawienny z resztek, same nie będąc trawione. Jaką opinię na ten temat mają zwolennicy BARF? To samo dotyczy np. ryżu czy kasz - skrobia jest uwalniana zaraz na poczatku trawienia, zakładając, że kot dorwie ptaszka gatunku żywiącego się m.in. nasionami, zjadając jego treść żołądka zjada zarazem skrobię, której strawienie umożliwia mu wstępny proces przeprowadzony przez enzymy trawienne ofiary.
Interesuje mnie to o tyle, że BARF wydaje mi się byc bardzo logiczną dietą opartą na rozsądnych założeniach - tym bardziej chciałabym wyjasnić ewentualne wątpliwości

.