Blue pisze:Kot po takiej operacji MUSI mieć możliwość komfortowego oddawania moczu gdy tylko poczuje na to chęć (żeby pęcherz się nadmiernie nie rozciągał, mocz nie zalegał). Odcięcie od kuwety i możliwość korzystania z niej dopiero gdy zaczyna o to prosić - oznacza najczęściej oddawanie moczu dużo rzadziej i połączone ze stresem - łapanie kota zaraz potem żeby go znowu zamknąć w klatce i to tak małej że nie wchodzi do niej kuweta... Kota tak aktywnego i źle znoszącego zamknięcie. Po operacji brzusznej bez możliwości poruszania się w sumie (większe ryzyko zrostów). Plus silny stres - a to u kotów bardzo uderza w drogi moczowe. A Twój dodatkowo ma duży problem z wytrącaniem się kryształów i zlepianiem ich w kamienie - z tego powodu miał operację. On tym bardziej powinien sikać jak najczęściej.
Powiem Ci - mam bardzo mieszane uczucia. Naprawdę, w domku nie znalazło się jedno pomieszczenie w którym kot mógłby bezpiecznie i pod kontrolą ten czas przeczekać? Do którego wchodziłoby się ostrożnie i tylko takie osoby które byłyby w stanie kota nie wypuścić? I dla wszelkiej pewności - po zamknięciu okien na czas otwierania drzwi?
A skoro już kot musi w tej klatce siedzieć, bo z różnych powodów naprawdę nie dałoby się inaczej (bywa, np. brak współpracy wszystkich domowników) - to nie dało się w międzyczasie załatwić klatki większej?
Nie wiem co rozumiesz przez sformułowanie że kotu psychicznie nic nie jest, zachowuje się normalnie.
On siedzi w klatce bez kuwety, nie zachowuje się normalnie.
I to nie jest tak że uważam że klatka to zło.
Sama mam klatkę i używam jej gdy trzeba. Ale tylko wtedy gdy trzeba, na minimum niezbędnego czasu, klatka zapewnia dorosłemu kotu możliwość poruszania się i warunek absolutnie niezbędny: ma w sobie kuwetę i to nie malutką (jeśli kot jest dorosły).
Sorry że tak marudzę, ale wizja kota po operacji pęcherza, w klatce bez kuwety, gdy kot jest do niej wpuszczany dopiero gdy zaczyna miauczeć i prosić, a chwilę po skorzystaniu (pod ścisłą kontrolą) próbuje uciekać i jest łapany i wsadzany znowu do malutkiej klatki - nieco mnie przerosła.
Nie mam możliwości zdobyć innej klatki. Ta jest na tyle duża że kot luźno siedzi wyprostowany czyli wysoka i luźno rozłożony bokiem czyli na tyle szeroka, jest kwadratowa lecz kuweta nie wchodzi tzn nie jaką mam a mam sporą.
Ryzyko że otworzy drzwi i ucieknie było duże, łazienka nie ma możliwości zakluczenua jej, a domownicy są niedbali, już to przerabiałam.
W zasadzie niewiele wet mi powiedziała gdy kota odbierałam. Było zalecenie kołnierza, leki i zakręcania cewnika na czas gdy kot np będzie siedział na kanapie. Nic ponad to. W domu zdecydowałam o klatce ze strachu o szwy i że ucieknie, nie wiedząc że brak ruchu może fizycznie jakoś zaszkodzić. Wet nie mowiła nawet że cewnik może się zatkać. Było tak że nie kapało to dopiero dzwoniłam by zapytać czy coś jest nie tak, to powiedziano że może nie ma czym sikać, bo ciągle ma odkręcony cewnik a musi aię uzbierać i mam na kilka godzin zakręcić i porem zobaczyć. Pojechałam to odetkali kota. Pokazano dopiero wtedy jak to robić w razie powtórki. Powtorka była. Wtłoczyłam sól fizjologiczną i chciałam pobrać mocz strzykawką jak wet gdy go odetkali. Nie udało się. Ładnie wtłoczyłam sól, a potem chcąc pobrać mocz do pustej strzykawki, ta była zassana, mocno więc 2 razy pociągałam do siebie za spust aby pobrać, myśląc że tak trzeba na siłę a mocz stoi, a to noc i nie mogę do wet jechać. Bałam.się czekać do rana gdy kot nie kapie z cewnika. Przy tych próbach odvcignięcia moczu wyślizgnęła mi się strzykawka bo był ciąg zassania powietrza. Wtedy spust puścił do przodu (jakbym znów wtłaczała sól fizjologiczną) . Po tym zrezygniwałam i zabrałam strzykawkę, zaczęło kapać. Nast dnia u wet o tym mówiłam, wet stwierdziła że albo odetkałam solą fizjologiczną albo pęcherz był pusty i dlatego nie kapało i to też by tłumaczyło zassanue strzykawki gdy chciałam ściągnąć mocz po odetkaniu- to mowiła wszystko. Na pytanie czy powietrze które mogłam wtłoczyć zaszkodzi, powiedziała że nie bo wyleci wraz z moczem gdy będzie sikać. Pytałam czy piwinien mieć ktoplówki bo nie chce dużo pić a w Internecie o tym czytałam, odpowiedziano mi że wystarczy mokra karma. Gdy mowiłam że czesto chce do kuwety a po wysikaniu się nadal napiera albo nie sika i napiera, usłyszałam że chce wysikać cewnik. Tyle sie dowiedziałam dopytując.
Na wizytach zbytnio nie sprawdzano brzucha, tylko raz odetkano kota, innego dnia zdjęto cewnik, ale brzuch nie macano czy jest gula. Generalnie wiele nie mówiono jak z nim postępować, tylko to co opisuję.
Kot zachowuje się normalnie tzn nie jest osowiały, też i nie szaleje w klatce, tylko krótko po włożeniu na powrót z kuwety albo gdy sięgam by zdjąć kołnierz do jedzenia, to chce uciec. Ma apetyt.