Ten płyn w ogóle nie był posiany tylko oglądany pod mikroskopem po pobraniu, dlatego ja się obawiam że może być septyczny tylko wet nie dopatrzyła się śladu bakterii clostridium. Wodobrzusze pojawiło się po intensywnym gnieceniu brzucha przez weta, kot wcześniej miał biegunki, może przez obrzęknięte, kruche śluzówki jelita coś się przedostało.
Plus clostridium może powodować płyn w brzuchu, klatce piersiowej bo jego toksyny bardzo drażnią błony surowicze w całym ciele. Ale same toksyny raczej by nie wystarczyły do powstania tego szelestu podskórnego...
Mi się to mocno w całość układa, ale kot teraz dostaje już metronidazol - więc posiew nie pójdzie. Plus czas..
Szkoda że to aż do wtorku trzeba czekać, może w takiej sytuacji najsensowniej byłoby część płynu spuścić (przy fipie się tego nie robi bez konieczności) i przepłukać jamę brzuszną/klatkę piersiową antybiotkiem? Albo jednak wejść z dożylnym lekiem?
To jest strasznie trudna sytuacja

I tak naprawdę kocurek powinien być pod stałą opieką weta... Co człowiek sam wymyśli przez tyle dni tak dynamicznej sytuacji...
dino&felek - a w tej lecznicy dziś/jutro nie ma jakiegoś weta innego? Bo w sumie ja nie wiem jak ona wygląda... Może warto uderzyć z rana i poprosić o kontakt z wetką prowadzącą, że kot nadal puchnie i szeleści, czy czekamy w ciemno na zadziałanie leków czy jakoś go wspieracie, lekami odawdniającymi, inną formą podania metronidazolu/zwiększeniem dawki, wprowadzeniem innych leków etc?
Ile dzisiaj waży Felek?...